Rodzice maluchów są oburzeni. - Od tylu lat mówi o wyżu demograficznym, samorządy rozbudowują przedszkola, a u nas? Nikt nie pomyślał, że może zabraknąć miejsc - denerwują.
Będzie się cofał
- Na początku ciężko było przyzwyczaić się dziecku do przedszkola, ale teraz mała już chce tu chodzić - opowiada Anna Panek, mama trzyletniej Mariki. - Problem w tym, że od września jej w przedszkolu nie będzie, bo naszego nazwiska nie ma na liście. Jak można wykreślić dziecko, które już chodziło do tej placówki - pyta z oburzeniem kobieta.
Podobne problemy mają mama trzyletniego Adriana - Justyna Byczek, mama czteroletniej Kingi - Ewelina Kołbys i mama czteroletniej Natalki - Anna Stocka.
Ich dzieci wcześniej dzieci chodziły już do iłowskiego przedszkola, a teraz nie zostały przyjęte. - W czasie gry nie zmienia się reguł. Tak nie można robić - dodaje tato czteroletnich Michała i Huberta, Zbigniew Krężel.
Pojawiły się także inne "kwiatki". - Mój Marcel we wrześniu będzie miał 4,5 roku, a pójdzie do… trzylatków. To przedszkole będzie go cofało w rozwoju - opowiada Monika Rauba.
Taką dziwną decyzję podjęła komisja kwalifikująca dzieciaki. W jej skład wchodzili m. in. dyrektorka placówki, przedstawiciele rady rodziców i urzędu miejskiego. - Na zgłoszenia czekaliśmy do końca kwietnia. Odrzucono podania rodziców niepracujących. Priorytetem było przyjęcie najstarszych dzieci - zaznacza dyrektorka iłowskiej placówki Iwona Kaniewska.
Może obok?
Sprawdzamy listę przyjęć wiszącą na korytarzu. Wynika z niej, że od września do przedszkola pójdzie 123 maluchów w wieku od 3 do 6 lat, które będą miały zajęcia w pięciu oddziałach. Z rocznika 2005 i 2006 przyjęto 25dzieci, z rocznika 2004 - 45, a z rocznika 2003 - 53. - Musieliśmy przyjąć pięciolatków w pierwszej kolejności, bo za rok oni pójdą do szkoły - wyjaśnia I. Kaniewska.
Zdenerwowani rodzice, których podania odrzucono zarzucają jeszcze przedszkolu, że miejsce ich dzieci zajmują maluchy z Gozdnicy i Wymiarek. - Przecież to nie jest nasza gmina. Jak to możliwe, żeby odrzucać swoich, a przyjmować sąsiadów - pytają.
Odpowiedź dyrektorki raczej ich nie zadawala. - Rodzice zmieniają miejsca zamieszkania. W innych gminach są nasze dzieci, w naszej dzieci rodziców, którzy pracują w Iłowej - tłumaczy I. Kaniewska.
Jak opowiadają rodzice, w urzędzie miasta zapewniają, że sprawy nie znali. - Burmistrz mówił mi, że nie wiedział o tej sytuacji - zapewnił nas Z. Krężel.
- Owszem pani dyrektor wspominała mi, że podań jest więcej niż chętnych, ale miała rozmawiać z rodzicami. Potem informacje miały trafić do mnie, ale nie trafiły - mówi burmistrz Iłowej Adam Gliniak.
Spotkanie z rodzicami ma się odbyć prawdopodobnie w poniedziałek. - I wtedy będziemy myśleli, jak sprawę rozwiązać - zapewnia burmistrz. - Na oświacie nie można oszczędzać - zaznacza A. Gliniak i dodaje, że gdy tak będzie, to jest on zwolennikiem otworzenia nowego oddziału.
Okazuje się, że w Iłowej przeszłości radzono sobie z brakiem miejsc w inny sposób. Sto metrów od przedszkola znajduje się Wincentyńskie Centrum Pomocy Rodzinie, gdzie dzieciaki kiedyś już miały zajęcia. - Ale to trzeba trochę inicjatywy ze strony pani dyrektor. Pójść, porozmawiać, załatwić. A nie czekać co zrobią inni - komentują zdenerwowani rodzice.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?