- Już dwa razy spóźniłam się do pracy, bo żarski autobus nie zabrał mnie z przystanku - żali się pani Małgorzata (nazwisko do wiadomości redakcji) z Zielonej Góry, która od ponad 10 lat dojeżdża do pracy w Żaganiu. Kiedyś wsiadała do żarskich pojazdów przy ul. Jaskółczej. Teraz musi najpierw dojechać na dworzec i dopiero tam wsiada do autobusu, które wiezie ją do Żagania. Mijając po drodze Jaskółczą...
Im stawać zakazano
Pasażerowie zostają na przystankach, bo żarski PKS na trasie Żagań - Zielona Góra legalnie może zatrzymywać się tylko na zielonogórskim dworcu. Inne przystanki kierowcy muszą omijać szerokim łukiem.
- To jest nieludzkie. Na przystankach zostają kobiety z małymi dziećmi, młodzież szkolna - ubolewa prezes zarządu żarskiego PKS Józef Słowikowski. Mówi, że jego firma obsługuje zielonogórską trasę od ponad 30 lat. A teraz może wypaść z rynku tylko dlatego, że sprawa wymiany zezwoleń (ze zgodą na stawianie na innych przystankach niż dworzec) w październiku utknęła w Urzędzie Marszałkowskim. Ten urząd koordynuje rozkłady jazdy poszczególnych przewoźników. - Wydajemy zezwolenia na przewozy regularne - informuje rzecznik marszałka Barbara Kuraszkiewicz-Machniak.
Szef żarskiego PKS opowiada, że gdy poprosił urzędników o nieprzeciąganie wymiany zezwoleń, efektem była kontrola pracowników marszałka i inspektorów drogowych.
Wykazała ona, że żarski PKS wykonywał przewozy niezgodnie z rozkładem jazdy.
To nie intryga
Ponad tydzień temu z departamentu gospodarki Urzędu Marszałkowskiego wyszło pismo, że jeśli żarska firma będzie zabierała pasażerów z przystanków, z których nie może ich zabierać, to musi się liczyć z cofnięciem pozostałych zezwoleń.
Magistrat nie chce się mieszać do awantury o przystanki. - Z naszej strony może się wypowiedzieć jedynie MZK, które jest właścicielem przystanków - tłumaczy rzecznik zielonogórskiej prezydent Marta Sawicka.
- Mamy już umowę z MZK. Płacimy za przystanki, ale nie możemy z nich korzystać, bo nie mamy zezwolenia z Urzędu Marszałkowskiego - mówi żarski prezes. Dla niego to całe zamieszanie wpisuje się w walkę o rynek przewozowy. Z którego jego firmę ma chcieć wyrugować główny konkurent, zielonogórski PKS.
- Ja, intrygantem? Nie knuję, nie wyciągam broni przeciw żarskiemu przewoźnikowi
- dziwi się prezes zielonogórskiego PKS Zenon Bambrowicz. - Ja zarządzam dworcem, a nie wszystkimi przystankami w Zielonej Górze...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?