Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

In vitro dla mieszkańców Zielonej Góry? Zielonogórzanie poparli projekt. Teraz czas na ruch radnych

Natalia Dyjas-Szatkowska
Natalia Dyjas-Szatkowska
(Od lewej) Radosław Brodzik, Cezary Wysocki i Ilona Motyka składają projekt uchwały, wraz z podpisami, w zielonogórskim ratuszu.
(Od lewej) Radosław Brodzik, Cezary Wysocki i Ilona Motyka składają projekt uchwały, wraz z podpisami, w zielonogórskim ratuszu. Natalia Dyjas
1200 podpisów i wciąż przybywają nowe. Kolejni mieszkańcy podpisali się pod obywatelskim projektem uchwały w sprawie dofinansowania przez miasto metody in vitro dla zielonogórzan. Projekt został złożony w poniedziałek, 21 maja, w ratuszu. Teraz zadecydują o nim radni.

- Chcemy złożyć podpisy zebrane wśród mieszkańców na program leczenia niepłodności, potocznie nazywany in vitro - wyjaśnia Cezary Wysocki z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. - 21 września 2017 roku Tomasz Nesterowicz, kandydat SLD na prezydenta miasta, złożył projekt uchwały do biura rady miasta, licząc na to, że zdobędzie podpis jeszcze jednego radnego. Jednak nie udało się to przez 208 dni. Dlatego 18 kwietnia 2018 roku postanowiliśmy zainicjować publiczną zbiórkę podpisów pod tym projektem. Miesiąc później, mamy pod nim ponad 1200 podpisów. I kolejne wciąż spływają.

Obywatelski projekt uchwały w sprawie przyjęcia programu zdrowotnego pn. "Leczenie niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego dla mieszkańców miasta Zielona Góra w latach 2018-2020. Program In Vitro" wywołał wśród mieszkańców dyskusje, stał się okazją do rozmów. Dlaczego, jak mówią inicjatorzy akcji zbierania podpisów, byli zmuszeni do takiej zbiórki?

- Zgodnie ze statutem miasta Zielonej Góry, oprócz prezydenta, klubu radnych, kół radnych, inicjatywę ustawodawczą ma 400 mieszkańców Zielonej Góry - tłumaczy C. Wysocki. - Skorzystaliśmy z tej możliwości i zebraliśmy podpisy. Od początku było z nami Lubuskie Stowarzyszenie na Rzecz Kobiet Baba. W trakcie zbiórki dołączył też do nas KOD i partia Nowoczesna.

Kto może skorzystać z programu? Pary mieszkające w Zielonej Górze. Inicjatorzy akcji chcieliby, żeby w budżecie miasta każdego roku na ten cel było przeznaczone 300 tys. zł. Zaś dopłata do jednego zabiegu dla par wynosiłaby do 80 proc., jednak nie więcej niż 5 tys. zł.

- W trakcie zbiórki podpisów przeprowadziliśmy wiele rozmów - mówi Radosław Brodzik z SLD. - Ale warto przytoczyć jedną wypowiedź pewnej pani. Ta, składając podpis pod obywatelskim projektem uchwały, powiedziała nam, że to jeden podpis szczęścia. I jej podpis może dać szczęście jakiejś rodzinie...

- Bezpłodność jest niestety coraz bardziej rozpowszechniona w naszym społeczeństwie - zauważa Ilona Motyka ze stowarzyszenia Baba. - Ogromne koszty uniemożliwiają rozwiązanie tego problemu. A nim dotknięte są nie tylko kobiety, tutaj trzeba mówić o całych rodzinach. Bo niekiedy cała rodzina musi się składać na to, żeby rozwiązać ten kłopot. Leczenie (metodą dop. red.) in vitro jest bardzo drogie. Jeżeli program wszedłby w naszym mieście w życie, to musiałby być przeprowadzony przetarg. I w nim zostałby wybrany szpital czy klinika. Warto też dodać, że wiele miast w Polsce ma już takie programy dofinansowania. Zielona Góra też mogłaby wejść do grona progresywnych, nowoczesnych miast, które dbają o płodność swoich mieszkańców.

Projekt uchwały został w poniedziałek, 21 maja, złożony w zielonogórskim ratuszu, gdzie zostanie przekazany radzie miasta. Rada miasta ma trzy miesiące na rozpatrzenie obywatelskiej inicjatywy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska