Kino gadających głów. Do tego Mark Zuckerberg (Jesse Eisenberg) "nawija" z szybkością karabinu maszynowego. Ponadprzeciętna inteligencja, ale cóż po niej studentowi Harvardu, z którym akurat rozstaje się dziewczyna? Bardziej kręcą ją wioślarze, członkowie prestiżowych uniwersyteckich klubów...
Wydawać by się mogło, że takie przegadane kino może tylko znudzić. Ale nie w przypadku, gdy za kamerą stoi David Fincher ("Siedem", "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona"), któremu zamarzyło się pogrzebać w korzeniach jednego z najważniejszych internetowych wynalazków pierwszej dekady XXI wieku. Poprzez Facebooka poznaje się dziś i utrzymuje znajomość ponad pół miliarda ludzi na całym świecie. Wycenia się go na 25 mld dolarów.
Co było najpierw? Urażona ambicja 19-latka, który po odrzuceniu przez dziewczynę siada po pijaku do komputera. Nie dość, że na blogu wystawia jej chamską "laurkę", to jeszcze "pożyczając" z sieci zdjęcia studentek, tworzy naprędce porównywarkę dziewcząt - Facemash. I odnosi pierwszy sukces. Kolejnym będzie już Facebook. Ale wszystko ma swoją cenę.
Historię stworzenia Facebooka oglądamy z perspektywy dwóch, toczących się procesów. W jednym o swoje prawo do pomysłu na portal walczą bracia Winklevooss - studenci Harvardu z bogatego domu. W drugim przeciw Markowi występuje jego dawny przyjaciel, który wyłożył na Facebooka pierwszy tysiąc dolarów. Ciągłe retrospekcje, próby dojścia prawdy, czynią z "The Social Network" widowisko z napięciem właściwym kinu sądowemu, w którym Amerykanie są mistrzami.
Nie brakuje w filmie humoru, który jednak nie słodzi goryczy, lejącej się z ekranu. Amerykański sen ma sporo z koszmaru. Z jednej strony - ogromna waga słowa i pojęcia "własność intelektualna". Z drugiej - macherzy od rynku (Justin Timberlake gra Seana Pakera, współzałożyciela Napstera do wymiany plików MP3) rozkazują: poświęć przyjaźń w imię rozwoju firmy. Padają z ekranu wielkie liczby, ale samotności Marka Zuckerberga nic nie równoważy.
"The Social Network" to świetny portret gwałtownych przemian, którym ulegają nasze czasy. Jeden ze studentów nie rozpoznaje już w wykładowcy Billa Gatesa! Za to twórca Facebooka z dnia na dzień staje się gwiazdą, która słyszy od dziewczyn: - Sfejsbukuj mnie!
Dziś rewolucjoniści mają niespełna 20 lat. A co robią ich koledzy z prestiżowych bractw? Wiosłują sobie po rzece. Z coraz mniejszym sukcesem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?