Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak rozpoznać dobrego, zdrowego karpia

(decha)
Polacy coraz większą wagę przywiązują do pochodzenia ryb
Polacy coraz większą wagę przywiązują do pochodzenia ryb onemhz/sxc.hu
Jaki jest karp każdy widzi? Kupując tradycyjną polską rybę mamy wielką szansę trafić jednak na cudzoziemkę pochodzącą z Czech, Litwy, Białorusi, Węgier, czy nawet z Chin i Argentyny.

Kazimierza Wąsowicza z Zielonej Góry po karpia wysłała wczoraj żona. Jak zresztą każdego roku to jego "działka" - od kupna, przez zabójstwo, po przyrządzenie. Bo jak mówi małżonka "chłopy" mają rękę do mięsa i do ryb.
- Ma być żywy, zdrowy, taki między 1,2 a 1,5 kilograma i koniecznie nasz - tłumaczy.
- Polski?
- Mało tego, ma być albo z Osiecznicy, albo z Żar - dodaje.
Sprawdzamy razem z panem Kazimierzem kolejne ryby.
- Ten nie, bo ledwie dycha, ten ma mętne oko, ten za duży... - wybrzydza zielonogórzanin. - Biorę tego.

Złoty brzuszek, brunatne plecy

- Oko musi być błyszczące, podbrzusze, zwłaszcza jeśli jest to nasz karp, takie złotawe, grzbiet brunatny... - wylicza cechy zdrowej ryby Zdzisław Banaszak z osiecznickiego "Karpia". - Jednak ryba już po kilku dniach przebywania w sklepowym zbiorniku się zmienia. Jedno wiem, że na żywą, świeżą rybę aż przyjemnie popatrzeć.

Banaszak nie bez satysfakcji dodaje, że klienci coraz większą wagę przywiązują do pochodzenia ryb. On handlowcom, oferującym ryby z "Osiecznicy", zostawił numer telefonu i zdarza się, że klienci dzwonią i sprawdzają, czy to z pewnością jest ryba z podkrośnieńskich stawów.
- Wielkie nadzieje wiążemy z planami znakowania i identyfikowania wszystkich artykułów żywnościowych, także ryb - dodaje Banaszak. - Po pierwsze klienci coraz częściej szukają "swoich" artykułów, po drugie ryba, która nie ma za sobą długiego transportu, jest naprawdę lepsza.

Bo jak twierdzą nie tylko producenci, polskie ryby są lepsze. Przede wszystkim za sprawą karmy. Te zagraniczne karmione są Bóg wie czym, zazwyczaj granulatami. Nasze w lwiej części ekologiczną paszą zbożową. Cudzoziemki są tańsze, ale nie tylko za sprawa karmy. Na przykład Czesi odławiają ryby czteroletnie i sprzedają głównie na rynek niemiecki, gdzie sprzedają ogromne karpie, ważące nawet ponad trzy kilogramy, po 7 euro za kilogram. Te niewydarzone lub nadwyżki sprzedają do nas.

Karp prosto z lasu

Andrzej Macewicz, szefujący żarskiemu leśnemu gospodarstwu rybackiemu, mówi, że trudno udzielać jednoznacznych rad, gdzie kupować karpie, gdyż szczególnie w ofercie dużych sieci marketów obok karpi z Żar czy Osiecznicy są te mniej lub bardziej egzotyczne.
- Żywa, ruchliwa, skrzela czerwone, bez okaleczeń, a zwłaszcza owrzodzeń na skórze - wylicza cechy dobrej ryby Mackiewicz. - Oczywiście klienci z reguły kierują się ceną, ale zaczyna przynosić efekty systematyczne kreowanie marki. W naszym przypadku zdrowego karpia z lasu. Tak jak przy dobrych rzeźnikach, konkurujących z tańszymi marketowymi produktami, tak i nam się udaje sprzedać jakość.

Hodowcy i handlowcy są już na finiszu tych rybackich żniw. Najważniejsze są cztery ostatnie dni. Nie ma obawy, karpia kupi każdy, chociaż jakość ryb może pozostawiać wiele do życzenia. I hodowcy mówią o wyraźnej "antykarpiowej" polityce. Z jednej strony ekolodzy koncentrujący się na obronie karpi, a nie gęsi, krówek, czy świnek, z drugiej rozmaici specjaliści wmawiający Polakom, że karp wcale nie jest tradycyjną wigilijną rybą...
- Z każdym rokiem w naszym kraju sprzedaje się coraz mniej karpi - mówi jeden z hodowców. - I tak się zastanawiam. Czy winny jest ten czarny PR, czy też skala importu tych ryb jest znacznie większa niż sobie wyobrażamy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska