Czytaj też: Niemcy nauczą zawodu i dadzą pracę kilku tysiącom Polaków
Jeszcze inni liczą piwnice i inwentaryzują sprzęt spółdzielni mieszkaniowej. W ten sposób zarabiają na wakacje. W sumie spółdzielnia zatrudniła do wakacyjnej pracy 127 osób. To ma być także nauka życia, bo niektórzy z tych młodych ludzi nigdy wcześniej nie mieli w rękach miotły, grabi, łopaty czy pędzla. Spółdzielnia mieszkaniowa na ten cel przeznaczyła w tym roku 30 tys. zł, a gmina miejska 25 tys. zł.
Pod blokiem przy ul. Obrońców Pokoju spotkaliśmy sześciu chłopaków. W rękach mieli kilofy i łopaty. Wykopywali stary krawężnik.
Pensje nam pasują
- Pracujemy od 8.00 do 15.00, z jedną półgodzinną przerwą - opowiada Konrad Bednarczyk. Chłopcy szukali pracy gdzieś indziej, ale w końcu zatrudnili się w spółdzielni, bo tu przynajmniej nieźle płacą, można zarobić 400 zł brutto.
Na Koperniku spotkaliśmy dziewczyny, które malowały ławki. Też ciężka robota, bo stare drewno trzeba najpierw oczyścić papierem ściernym.
- Pierwszy raz tak pracujemy - opowiadają studentka PWSZ Aleksandra Wyszynko i Marta Korczyńska, która dostała się do Akademii Medycznej we Wrocławiu.
- Przede wszystkim nie malujcie trawy. Trzeba ją najpierw oberwać, to już nie te czasy, że trawę się maluje - upomina je Adam Borysiewicz, koordynator akcji ze SM "Nadodrze”. Załamuje ręce nad tym, że młodzi ludzie z roku na rok coraz gorzej pracują.
- To jest już nasza piąta wakacyjna akcja i obserwuję, że z roku na rok młodzi głogowianie gorzej pracują. Niektórzy nie mieli wcześniej nawet miotły w rękach, bo w domu nic nie robią, i teraz jest im trudno. Ale przynajmniej się czegoś nauczą - mówi.
Na co wydadzą zarobek
- Dzisiaj cztery ławki mamy do pomalowania - mówi Aleksandra i ociera pot z czoła, bo jest gorąco. - Wcześniej nie było tak strasznie jak teraz, bo jednak musimy się tym papierem ściernym naścierać.
Zarobione pieniądze wyda na prezent urodzinowy dla bliskiej osoby. Jej koleżanka Marta w sierpniu chce jechać na wakacje.
Monika Szymczak - uczennica ekonomika, i Joanna Mielniczuk, która dostała się na Uniwersytet Przyrodniczy, malują ławki nieopodal, pod wieżowcem przy ul. Gwiaździstej.
- Już dwa tygodnie tak malujemy. Wcześniej malowałyśmy trzepaki, teraz ławki, Myłyśmy także z kurzu ściany na klatkach schodowych - opowiadają. - Potem pojedziemy wydać pieniądze. Nie planujemy już więcej pracować w wakacje.
Pisaliśmy już wcześniej o tym, jak taką pracę trudno było zdobyć. Setki młodych ludzi oraz ich rodziców, a nawet babć i dziadków, czekały w kolejce przez całą noc. Miejsc było tylko nieco ponad sto.
Głogów jest wyjątkowy
- Planujemy, że w przyszłym roku będzie inny system rekrutacji - zapowiada A. Borysiewicz. - Ten co prawda nie był taki zły, ale okazuje się, że niektórzy młodzi ludzie do niego nie dorośli. Nie będzie już więc stania i czekania całą noc. Zrobimy losowanie. Pracę dostanie ten, kto będzie miał szczęście.
Głogów jest jednym z niewielu miast, w których młodzieży oferuje się taką pracę. Od dwóch sezonów taką możliwość wprowadzono także w Polkowicach, ale miejsc pracy jest mniej. - Dzwonią do mnie ludzie z Wrocławia czy Warszawy i pytają, jak to organizujemy, jak zdobyć środki - opowiada Adam Borysiewicz.
- My w regionie legnickim jesteśmy teraz największym pracodawcą dla młodzieży.
Borysiewicz ma wielkie plany na przyszłość. Przede wszystkim chce zdobyć jeszcze więcej pieniędzy, także z unijnych funduszy. Chciałby zatrudniać kiedyś nawet 200 osób. Może się uda.
Czytaj też:Tu czeka praca
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?