MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Hampel: kibice nie wiedzą, czego się spodziewać

Notował Marcin Łada 68 324 88 14 [email protected]
Jarosław Hampel ma 31 lat. Żonaty, ma córkę. Wychowanek Polonii Piła, filar reprezentacji Polski. Medalista (mistrz świata juniorów i wicemistrz seniorów) wszystkich najważniejszych imprez żużlowych. Znany z niekonwencjonalnych wyścigów np. na dachu katowickiego Spodka.
Jarosław Hampel ma 31 lat. Żonaty, ma córkę. Wychowanek Polonii Piła, filar reprezentacji Polski. Medalista (mistrz świata juniorów i wicemistrz seniorów) wszystkich najważniejszych imprez żużlowych. Znany z niekonwencjonalnych wyścigów np. na dachu katowickiego Spodka. Tomasz Gawałkiewicz
- Wszystkie teoretyczne założenia przedsezonowe albo nie sprawdzają się zupełnie, albo trochę - z filarem Stelmetu Falubazu Zielona Góra, Jarosławem Hampelem rozmawialiśmy o naszej lidze, Grand Prix oraz ulubionych formach relaksu.

- Jesteśmy prawie w połowie sezonu. Jak pan ocenia swą dyspozycję fizyczną i sprzętową?
- Czuję, że jest jeszcze pewna rezerwa i coś można poprawić, ulepszyć. W Grand Prix nie jadę w tej chwili zbyt dobrze, ale też nie jakoś bardzo źle. Brakuje troszeczkę, żeby wynik poszedł do góry. W klasyfikacji generalnej nie wygląda to dramatycznie, lecz jest jeszcze osiem rund, a to sporo jazdy. Osobiście czuję się dobrze i mam nadzieję, że wszystko będzie się układało coraz lepiej i uda mi się utrzymać w czołówce.

- Rezerwy tkwią w panu czy w motocyklach?
- Troszkę na pewno w sprzęcie, bo jest co poprawić. W mojej jeździe też są jeszcze elementy, nad którymi muszę popracować. Nabrać jeszcze większej pewności i wejść w lepszy rytm. Słowami ciężko wyjaśnić szczegóły, ale ja wiem, w którą stronę powinienem pójść, żeby utrzymać dobry wynik czy wręcz go poprawić.

- Emil Sajfutdinow i Tai Woffinden solidnie namieszali w Grand Prix. Czy zaskoczył pana ten nagły dopływ świeżej krwi?
- Można się było tego spodziewać. Postawa Emila nie jest niespodzianką, bo od dawna wiemy, że to klasowy zawodnik i jak najbardziej miał prawo tak dobrze rozpocząć sezon. Bardzo zaskoczył Tai Woffinden, który do tej pory jeździł raczej średnio. Zanotował znaczący skok swojej formy. Nieprawdopodobna rzecz. Ma dobre motocykle, ale, co najważniejsze, potrafi je wykorzystać i prezentuje się bardzo widowiskowo. Dla wszystkich jest z pewnością zaskoczeniem.

- Sprzęt Brytyjczyka jest tak dobry czy decyduje milion innych czynników, których nie widzimy na pierwszy rzut oka?
- Jest mnóstwo czynników powodujących, że złapał tak dobrą formę. To nie tylko szybki sprzęt, który faktycznie ma. Potrafi go wykorzystać i jest bardzo dobrze przygotowany. Sam zresztą mówił, że poświęcił mnóstwo czasu i włożył dużo pracy zimą. To widać. Radzi sobie z presją i utrzymuje wysoki poziom. Na tym właśnie polega sztuka, żeby nie tylko wygrać jedne zawody, ale być wysoko we wszystkich edycjach, których jest mnóstwo. On to na razie robi.

- Liga i walka o mistrzostwo świata są bardzo zaskakujące. Prawie każdy rezultat jest możliwy. Jak to wygląda z pańskiej perspektywy?
- Wszystkie teoretyczne założenia przedsezonowe albo nie sprawdzają się zupełnie, albo trochę. Faktycznie, w tym roku żużel zaskakuje i serwuje nam całą masę niespodzianek. To bardzo dobrze, bo jest atrakcyjne dla kibiców, którzy nie wiedzą, czego się spodziewać. Patrząc na wyniki trudno wskazać faworytów i nominować kogoś do spadków. Niech tak będzie. Fajnie, że jesteśmy zaskakiwani, bo to chyba najlepsza sytuacja dla fanów. Jako drużyna życzymy sobie, żeby było widowisko i walka, ale z pozytywnym dla nas zakończeniem. Chcemy wygrywać.

- Czy analizuje pan przed meczem skład przeciwników i tworzy w głowie rodzaj mapy ataków, czy zdaje się na żywioł?
- Raczej ta druga opcja. Znam jednak styl jazdy przeciwników. Wiem, kto jest dobrym startowcem, kto woli jechać przy krawężniku czy atakować szerzej. Czasami jest jakiś pomysł na odjechanie danego meczu, ale nie zawsze to się sprawdza. Mamy do czynienia z tak dynamiczną sytuacją, że wszystko może się zdarzyć w ciągu kilku sekund i trzeba być bardzo czujnym.

- Piłkarze podobno uwielbiają play stadion, a czy pan ma jakieś ulubione gry?
- Nie wiem czy jest coś takiego, o czym warto mówić. Też lubię pograć na konsoli, choć mam na to bardzo mało czasu. Wolę raczej relaksować się odpoczywać w ruchu. Jeśli mam chwilę, uruchamiam na przykład motocykl crossowy. Coś musi się dziać, nie lubię siedzieć w miejscu.

- Chyba wszyscy już wiedzą, że lubi pan nurkować.
- Tak, tak, ale to w przerwie, bo teraz nie mam czasu. Jest żużel i o tym nie myślę. Po sezonie owszem, cały czas, bo to moja wielka pasja.

- Podobno Maciej Jaworek wyjechał dla nurkowania z Polski…
- W moim przypadku nie jest to aż taka duża sprawa. Nurkuję dla frajdy. Bardziej przy okazji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska