Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jędrzejczak: Proszę sąd o uniewinnienie! (wideo)

Tomasz Nieciecki 95 722 57 72 [email protected]
- Z goryczą słuchałem oskarżyciela publicznego w ostatnim słowie. Bo wiele spraw nie znalazło dowodów ani uzasadnienia w trakcie procesu - mówił wczoraj prezydent Tadeusz Jędrzejczak.
- Z goryczą słuchałem oskarżyciela publicznego w ostatnim słowie. Bo wiele spraw nie znalazło dowodów ani uzasadnienia w trakcie procesu - mówił wczoraj prezydent Tadeusz Jędrzejczak. Wojciech Krajnik
Kończy się najgłośniejszy proces karny w historii miasta. Wczoraj w swoim ostatnim słowie prezydent Tadeusz Jędrzejczak był rozgoryczony. Uważa, że nie ma dowodów na jego winę. Tymczasem prokurator żąda dla niego 7 lat więzienia. Wyrok już niebawem.

Przeczytaj też: Prezydent Jędrzejczak został skazany. Aż 6 lat więzienia!

Zanim prezydent poprosił sąd o uniewinnienie, zapewniał wczoraj, że zrobił wszystko, aby pomóc organom ścigania w wyjaśnieniu tzw. afery budowlanej. - Bardzo często zostawaliśmy w urzędzie po godzinach pracy, kserując niezbędne dokumenty - mówił.

Dodawał, że przez ostatnie lata w magistracie było ponad 100 różnych kontroli, m.in. skarbówki, urzędu wojewódzkiego, ministerstwa spraw wewnętrznych, ABW, CBA i izby obrachunkowej. Podkreślał, że niektóre trwały wiele miesięcy, dotyczyły przetargów, budżetu, płatności. I nic nie wykryły.

- Z goryczą słuchałem oskarżyciela publicznego w ostatnim słowie. Bo wiele spraw tam poruszanych nie znalazło dowodów ani uzasadnienia w trakcie procesu. Czuję się niewinny i proszę sąd o uniewinnienie - powiedział wczoraj Jędrzejczak w mowie końcowej.

Zdaniem mec. Roberta Grabowskiego prokuratura najpierw sporządziła akt oskarżenia, dopiero potem zaczęła dopasowywać do niego dowody. Zasugerował nawet ironicznie, że były szukane za pomocą... wyszukiwarki internetowej.

Co tak rozgoryczyło prezydenta? Przed trzema tygodniami Ewa Cybulska z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie w ostatnim słowie trwającego dwa i pół roku procesu zażądała dla Jędrzejczaka siedmiu lat odsiadki. Chce też, aby naprawił szkody, wpłacając po 400 tys. zł syndykom firm PBI i Marciniak SA oraz 200 tys. zł Urzędowi Miasta. Prezydent miałby zapłacić 20 tys. zł grzywny i dostać zakaz piastowania stanowisk kierowniczych w administracji państwowej przez 10 lat.

- Wszystko odbywało się w atmosferze wszechwładnej korupcji. Bez przyzwolenia prezydenta i jego urzędników korupcja nie byłaby możliwa na tak wielką skalę - podsumowała prokurator Cybulska.
W tzw. aferze budowlanej o łapówki, fikcyjne roboty i fałszowanie dokumentów prokuratura oskarżyła 19 osób.

Jej zdaniem miasto płaciło firmom budowlanym za prace, których nie wykonano. Prokurator uważa, że dzięki układowi między władzami Gorzowa i przedsiębiorcami w latach 1998-2002 ,,wyprowadzono'' z miejskiej kasy 6 mln zł. Jędrzejczak został oskarżony o działanie na szkodę miasta i przekroczenie uprawnień (zapłata PBI 200 tys. zł za niewykonane prace) oraz wyłudzenie od ubezpieczyciela kwot gwarancyjnych za źle wykonane roboty budowlane.

Odpowiada też za aferę z drzewkami wzdłuż trasy średnicowej. Prokurator uważa, że zmusił on szefów PBI i Marciniak SA, aby wpłacili biznesmenowi z Żywca po 400 tys. zł jako wynagrodzenie za fikcyjne dostarczenie 89 tys. krzewów. Firmy zrobiły to, bo bały się stracić miejskie zlecenia.

Prokuratura wpadła na trop całej afery po doniesieniu pracowników i wierzycieli na zarząd PBI, że działa on na szkodę upadającej spółki. Sprawa ujrzała światło dzienne w lutym 2004 r., gdy aresztowano szefów PBI. Potem za kratki trafił prezydent.

Wczoraj mowę końcową wygłosił m.in. szef PBI Zygmunt M. Mówił, że gdy się zbuntował i przestał się opłacać ,,przedstawicielom miasta, czyli prezydentowi i firmie Budinwest'', kopnięto go w tyłek, wypowiedziano miejskie kontrakty i jego firma upadła.

- Płacił łapówki, dopóki był w stanie. Jak się postawił, odstawiono go na boczny tor. Jednak ktoś, kto mówi, że oskarżony mści się, jest w błędzie. Chodziło nam o bezwzględną uczciwość wobec wymiaru sprawiedliwości. Licząc na łagodne potraktowanie, mój klient powiedział wszystko, o czym wiedział - podkreślał mec. Jerzy Synowiec.

Zygmunt M. jest oskarżony m.in. o działanie na szkodę firmy i wierzycieli. Prokurator chce dla niego 5 lat więzienia w zawieszeniu na 8 lat, wpłacenia 3,6 mln zł na rzecz syndyka PBI oraz 421 tys. Urzędowi Miasta.

Janusz K., współwłaściciel Budinwestu, powiedział, że nie było żadnej afery korupcyjnej. Zasugerował, że śledczym chodziło o "uwalenie prezydenta". - ABW nie chodziło o prawdę. Ale żebym mówił to, co chcą usłyszeć na temat Tadeusza Jędrzejczaka - mówił.

Został oskarżony m.in. o fałszowanie dokumentów, żądanie i przyjmowanie łapówek dużej wartości. Prokuratura chce dla niego m.in. 10 lat więzienia, 150 tys. zł grzywny, przepadek prawie 1 mln zł z przestępstwa. W piątek dalszy ciąg mów końcowych. Wyrok powinien zapaść w lipcu.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska