Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jędrzejczak znów oskarżony. Nowy żywot afery budowlanej

Robert Bagiński
Archiwalne zdjęcie ze sprawy Tadeusza Jędrzejczaka.
Archiwalne zdjęcie ze sprawy Tadeusza Jędrzejczaka. archiwum GL
Były prezydent Gorzowa, a obecnie członek zarządu województwa Tadeusz Jędrzejczak ponownie usiądzie na ławie oskarżonych. To sytuacja bez precedensu. Polityk, za którym od prawie dwudziestu lat ciągną się zarzuty o charakterze korupcyjnym, nie tylko wygrywał kolejne wybory, ale wciąż sprawuje najważniejsze urzędy w regionie. Tymczasem prokuratorzy nie potrafią udowodnić mu winy.

We wtorek, po ośmiu latach przerwy, ponownie rozpocznie się proces w tak zwanej aferze budowlanej. To kontynuacja najdłuższego i najbardziej medialnego procesu karnego w historii Gorzowa. Prokuratorzy stawiają zarzuty m.in. Tadeuszowi Jędrzejczakowi, ponieważ w okresie swojej prezydentury, miał ich zdaniem działać na szkodę firm prywatnych, ale także na szkodę miasta. Raz już usłyszał wyrok, ale został z niego w części uniewinniony.

Przypomnijmy, afera dotyczy największych gorzowskich inwestycji z lat 1999 – 2003, w tym budowy trasy średnicowej oraz modernizacji drogi krajowej nr 22 (ul. Bierzarina i Łukasińskiego). Prokuratura postawiła w tej sprawie 51 zarzutów, a na ławie oskarżonych zasiadło 17 oskarżonych. W opinii prokuratorów podczas realizacji tych inwestycji miało dochodzić do aktów korupcji, istotnego zawyżania faktur oraz płacenia za niewykonane prace i usługi.

Proceder miał polegać na tym, że powiązane ze sobą towarzysko osoby z różnych gorzowskich firm, miały wyprowadzać pieniądze z kasy miasta i firm budowlanych.

To właśnie z tego powodu, jesienią 2004 roku Tadeusz Jędrzejczak został zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a następnie tymczasowo aresztowany. Wypuszczono go po trzech miesiącach po wpłacie 100 tys. zł poręczenia majątkowego. Postawiono mu wtedy cztery zarzuty, które dotyczyły działania na szkodę miasta i firm budowlanych, poprzez przekraczanie uprawnień oraz poświadczenie nieprawdy.

– Jestem niewinny – to zdanie Jędrzejczak powtarzał przez cały czas trwania procesu, który ruszył w 2008 roku i w dwóch instancjach trwał aż do 2013 roku.

W 2011 roku gorzowski Sąd Okręgowy skazał wszystkich 17 oskarżonych, w tym, Tadeusza Jędrzejczaka, który usłyszał wyrok 6 lat bezwzględnego pozbawienia wolności, zakaz pełnienia funkcji publicznych przez 8 lat oraz wysoką grzywnę.

- Jestem niewinny i będę walczył. Wyrok jest niesprawiedliwy, dlatego złożę apelację – mówił wtedy Jędrzejczak. Jak powiedział, tak uczynił. W trakcie procesu odwoławczego, który miał miejsce w Sądzie Apelacyjnym w Szczecinie, najwięcej kontrowersji wywołała opinia powołanej przez prokuraturę biegłej dr Teresy Paczkowskiej. Jej opinie, wnioski oraz wyjaśnienia przed sądem były nieścisłe i tendencyjne, a na koniec okazało się, że przygotowywały je dla niej osoby bez stosownych kwalifikacji. Nie było to bez znaczenia, ponieważ akt oskarżenia oraz wyrok w dużej mierze opierał się na tym, co napisała w swojej ekspertyzie ów biegła.

W tym kontekście nie dziwił wyrok Sądu Apelacyjnego, który na sądzie pierwszej instancji nie pozostawił suchej nitki. Tadeusz Jędrzejczak oraz pozostali oskarżeni z części zarzutów zostali uniewinnieni, a sędzia Janusz Jaromin skrytykował Sąd Okręgowy w Gorzowie za to, że w toku procesu „uciekł mu główny cel, jaki powinien mu przyświecać”. Mówił również o tym, że materiał dowodowy był niekompletny, a w całym procesie nie dotrzymano zasady, że wszelkie wątpliwości powinny działać na korzyść oskarżonego.

- Wraca mi wiara, że istnieje państwo prawa – powiedział po rozprawie dzisiejszy członek zarządu województwa Tadeusz Jędrzejczak.

Częściowe uniewinnienie nie oznaczało dla niego końca procesu. Sprawa została odesłana do Gorzowa, gdzie sędzia Rafał Kraciuk podjął decyzję o zwróceniu jej do Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, aby ta usunęła „istotne braki postępowania przygotowawczego”. W swoim uzasadnieniu do postanowienia sędzia Kraciuk stwierdził, że opinie biegłej Teresy Paczkowskiej były niepełnowartościowe, niepełne i zostały wydane w oparciu o szczątkowy materiał dowodowy z pominięciem istotnych dokumentów.

- Opinie biegłej są oparte na szczątkowym materiale źródłowym, a przy tym nieuwzględniające stanowisk oskarżonych – mówił sędzia Kraciuk. Podobne wnioski wskazał wcześniej w swoim wyroku Sąd Apelacyjny w Szczecinie. Koszt wątpliwej ekspertyzy to ponad 300 tysięcy.

Kiedy sprawa wróciła na etap śledztwa, szczecińska prokuratura przez dwa lata miała problem ze znalezieniem biegłego, który podjąłby się analizy sprawy od nowa. Przygotowanie nowego aktu oskarżenia zajęło prokuratorom aż osiem lat. Teraz stawiają m.in. Jędrzejczakowi dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy tego, że jako prezydent Gorzowa miał rzekomo polecić prezesom gorzowskich spółek wpłacenie biznesmenowi z Żywca po ponad 400 tyś zł za dostawę krzewów na miejskie inwestycje. W zamian za to biznesmen powołujący się na wpływy w Agencji Mienia Wojskowego, miał załatwić tańszy wykup ziemi po dawnym poligonie na obrzeżach Gorzowa.

Rzecz w tym, że miasto kupiło tereny od agencji nie za niższą cenę, ale znacznie wyższą, niż tego oczekiwało. Trudno też będzie śledczym obronić zarzut, że przekazane za zieleń pieniądze były zwykłą łapówką, skoro nasadzenia do Gorzowa dotarły, a nawet zostały wykonane, na co – jak podkreślają obrońcy, mają twarde dowody. Było to prezentowane w toku przygotowywania aktu oskarżenia, ale nie zostało przez prokuratorów uwzględnione.

Nie inaczej jest z drugim zarzutem, który dotyczy działania przez Tadeusza Jędrzejczaka na szkodę miasta w związku z inwestycjami przy budowie drogi nr 22. Chodzi o jego podpis pod protokołem dotyczącym wykonania wjazdu z wagą towarową do prywatnej firmy Marciniak S.A. Trudno obronić zarzut działania przez niego na szkodę miasta, skoro porozumienie w tej sprawie zostało zawarte jeszcze przez jego poprzednika Henryka Macieja Woźniaka, i było zgodne z ówczesnymi przepisami. Stanowiły one, że jeśli inwestor przejmował wjazd do danej nieruchomości na cel publiczny, to był zobowiązany zapłacić za to, albo w innym wskazanym miejscu go odtworzyć. Tak właśnie się stało w przypadku drogi nr 22.

W powszechnej opinii afera budowlana przyniosła Gorzowowi ogromne szkody wizerunkowe. Prawda jest taka, że w sensie politycznym nie zaszkodziła jej bohaterowi. Po 18 latach od rozpoczęcia śledztwa oraz 14 latach od pierwszej rozprawy najbardziej ciąży wymiarowi sprawiedliwości. O ile skazanie większości oskarżonych było absolutnie słusznym aktem sprawiedliwości, to zarzuty wobec Jędrzejczaka od początku wydawały się być naciągane. Świadczą o dużym upolitycznieniu wymiaru sprawiedliwości w tamtym okresie. W momencie rozpoczęcia afery budowlanej władzę w Polsce sprawował Sojusz Lewicy Demokratycznej, a więc partia, z którą był związany.

Nie znaczy to jednak, że w okresie rządów Tadeusza Jędrzejczaka w Gorzowie wszystko było w porządku. Wręcz przeciwnie, śledczy mieli pełne ręce roboty, a stworzony woków ówczesnego prezydenta układ towarzyski, nieustannie dostarczał wątpliwości. Afera budowlana wszystko zmieniła i dla wielu innych samorządowców była sygnałem, że nawet jeśli nie popełniają przestępstwa, to wszelkie wątpliwości oraz brak transparentności, mogą później świadczyć przeciwko nim. Jędrzejczak, to nie jest jedyny ważny polityk skazany przy okazji afery budowlanej. Wyrok usłyszał również były wiceprezydent Gorzowa, a później wojewoda lubuski Andrzej Korski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska