Jedwab na poważnie

Tkaniny Stanisława Trzeszczakowskiego tylko na pozór przez swą miękkość i przejrzystość wydają się łagodne i dekoracyjne. Gdy podejdzie się bliżej, jedwab zaskakuje i niepokoi malowanymi labiryntami, stosami, piramidami, śladami. Takie też są tytuły tych prac.
- Nie lubię dekoracyjności, ona kojarzy mi się ze sztuką użytkową, a ja jedwab traktuję bardzo poważnie - wyjaśnia artysta.- Z jego pomocą prowadzę rozmowę ze sobą, z widzem. Stawiam najróżniejsze pytania...
S. Trzeszczakowski zafascynował się tkaninami jako 14-latek, po obejrzeniu wystawy uczniów liceum plastycznego w Supraślu. - Ale właściwie to z tkaninami obcowałem od kolebki - mówi. - Bowiem wywodzę się z białostockiej wsi, moja babcia miała warsztat tkacki i już jako małe dziecko ciągle słyszałem o samodziałach.
Po ukończeniu liceum plastycznego w Supraślu, specjalizującego się w tkaninach, S. Trzeszczakowski postanowił trochę uciec od swoich zainteresowań i rozpoczął studia na wydziale grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
- Wydawało mi się, że trafiłem na swoje - mówi. - Ale pod koniec studiów znowu zacząłem robić tkaniny, a po studiach podjąłem pracę w Instytucie Wzornictwa Przemysłowego w pracowni kierowanej przez prof. Wandę Telakowską. Ona skierowała mnie na kurs do Milanówka. Tam zobaczyłem jak maluje się chusty, szale. I wtedy zrodziła się myśl, żeby jedwab potraktować inaczej...
W 1991 roku S. Trzeszczakowski wraz z prof. Wojciechem Sadleyem zorganizował grupę twórczą zajmującą się malowaniem na jedwabiu. Od tego czasu odbyło się kilkadziesiąt wystaw w kraju i świecie.
Dwa lat temu S. Trzeszczakowski został dyrektorem Instytutu Sztuk Pięknych w Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Poza pracą zawodową w dalszym ciągu zajmuje się malarstwem na jedwabiu oraz twórczością w zakresie projektowania, rysunku, grafiki oraz tkaniny unikatowej.
Wystawa, którą przez miesiąc będzie można oglądać w Spichlerzu, towarzyszyła X Międzynarodowemu Triennale Tkaniny.