Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jego praca poszła w błoto

Beata Bielecka
- Drogowcy też powinni czyścić swoje rowy, bo tu również tworzą się zatory - mówi Janusz Woźniak
- Drogowcy też powinni czyścić swoje rowy, bo tu również tworzą się zatory - mówi Janusz Woźniak fot. Beata Bielecka
60 hektarów pól ma pod wodą . Uważa, że winny jest Lubuski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych, bo nie czyści kanałów.

- To dlatego, że anomalia pogodowe spowodowały, że nadal utrzymują się na polach wysokie stany wód - mówi dyrektor gorzowskiego oddziału LZMiUW Zbigniew Kunik. - Robimy co możemy. Stacje pomp pracują na maksymalnych obrotach, żeby kanały były drożne. Nie wiem, jak to będzie dalej, bo zużyliśmy już ponad 80 proc. pieniędzy na energię, przewidzianych na cały rok - dodaje.

Tysiące w plecy

J. Woźniak trzy lata temu wydzierżawił 570 hektarów pól, na terenie byłego PGR-u w Ługach Górzyckich. Uprawia tam głównie zboża. Jak mówi, z powodu niedrożnych kanałów melioracyjnych, w ub. roku stracił ok. 100 tys. zł. Pisaliśmy o tym 8 marca w tekście ,, Rolnik sam w dolinie''.

Teraz sytuacja jest jeszcze gorsza. - Pod wodą jest już ok. 60 hektarów upraw. Będę w plecy ok. 150 - 200 tys. zł - skarży się J. Woźniak. - Na polach jest jedno wielkie bajoro. Trzeba będzie poczekać jak to wszystkie przeschnie i dopiero wtedy zaorać. Ale uprawiać będzie już można tylko zboża jare. Z pszenicy, którą już tam wcześniej posiałem, nic nie będzie. Cały materiał poszedł w błoto - dodaje załamany. Dlatego twierdzi, że tym razem nie odpuści meliorantom. - Po tym, jak gazeta opisała moją sytuację, kierownik sulęcińskiego biura LZMiUW obiecał mi, że da ludzi i sprzęt, żeby wyczyścić główne kanały - opowiada. - Twierdził, że dostał 15 tys. zł z rezerwy budżetowej.

Do dziś nic nie zostało zrobione, a kierownik wycofał się ze wszystkiego - skarży się rolnik. Z kierownikiem nie udało nam się skontaktować, bo był w terenie. Sprawę wyjaśnił nam jednak dyrektor Z. Kunik.

Nie mogą się dogadać

- Inspektorat dostał z rezerwy 15 tys. zł, ale są to pieniądze na usuwanie z rowów drzew po ostatnich wichurach, bo hamują przepływ wody - mówi. Jego zdaniem oskarżenia rolnika są nie do końca zasadne. - Może pan Woźniak ma trochę racji, ale prawda jest taka, że zamienił część łąk na pola uprawne. A budowany przed laty system melioracji przewidywał taki rodzaj odwodnienia, jaki był wówczas potrzebny - dodaje. Problem potęguje też fakt, że pola leżą na terenie doliny, gdzie nie ma prawie spadków, co także zmniejsza prędkość przepływu wody. - Poza tym nie jest odbudowana sieć melioracji szczegółowych, a to już należy do rolnika - podkreśla Z. Kunik.

- W ubiegłym roku wyczyściłem większość swoich rowów, a problem i tak miałem - mówi jednak J. Woźniak. - Kanał główny, który przebiega przez moje pola był tak zarośnięty, że woda nie mogła stamtąd zejść. Jestem przekonany, że mam rację. Jak trzeba będzie pójdę do sądu - zapowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska