Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest wyrok w sprawie handlu psami koło słubickiego bazaru

(beb)
6,5 tys. zł musi zapłacić Marcinowi Gallowi kobieta, która sprzedała chorego psa.
6,5 tys. zł musi zapłacić Marcinowi Gallowi kobieta, która sprzedała chorego psa. Beata Bielecka
Marcin Gall z Berlina poszedł na wojnę z handlarzami psów, którzy sprzedają zwierzęta koło targowiska przy Sportowej. I ją wygrał, choć trochę to trwało.

O sprawie pisaliśmy po raz pierwszy w ubiegłym roku, gdy w sądzie zapadł wyrok o zwrot kosztów leczenia czworonoga. Bo jak się okazało, kupiony w Słubicach, york był chory.

- Po czterech dniach od przywiezienia go z Polski zaczął wymiotować, nie jadł, miał biegunkę. Mój syn, który dostał psa od dziadka, strasznie to przeżywał, bo bał się, że nie przeżyje. I tak pewnie by się stało, gdybyśmy z nim nie pojechali do weterynarza. Stwierdził parwowirozę, zakaźną chorobę, która w przypadku młodych psów może się skończyć śmiercią - wspominał M. Gall.

Szczeniak trafił do szpitala dla zwierząt w Gorzowie. Rodzina wyliczyła, że na leczenie psiaka wydała ponad 900 zł. Pojechała na bazar do Słubic, żeby żądać zwrotu tych pieniędzy. Sprzedawczyni najpierw zaprzeczała, że w ogóle handlowała psami, aż w końcu się przyznała i zaproponowała spotkanie w innym terminie. Potem się ulotniła. Film z zapisem tej rozmowy Gall wrzucił na profil "Inicjatywa ochrony zwierząt w Słubicach", który założył na jednym z portali społecznościowych. - Chciałem nagłośnić temat handlu zwierzętami w Słubicach - wyjaśnia.

Po jego interwencji, a także posła Marcina Mroczka z Twojego Ruchu, na bazarze pojawiły się tabliczki informujące o zakazie handlu zwierzętami. M. Gall był przekonany, że wyrok, który zapadł latem ub. roku kończy jego sprawę. Sąd przyznał mu rację, ale do dziś berlińczyk nie dostał pieniędzy.

- Nie wiedziałem, że w Polsce jest taka procedura, że wygrana w procesie cywilnym nie daje możliwości egzekwowania należności. Potrzebna jest klauzula wykonalności - opowiadał nam M. Gall.
Musiał więc znów pójść do sądu, choć założenie sprawy wcale nie było proste. Wszystko przez to, że do pozwu konieczny był adres zameldowania sprzedawczyni, a znany był tylko adres jej pobytu. Sporo czasu zabrało mu prywatne śledztwo, ale dopiął swego. - Kilka dni temu sąd w Słubicach wydał wyrok o zapłatę wraz z klauzulą wykonalności - mówi berlińczyk i pokazuje dokument, który wysłał już do komornika w Poznaniu (okazało się, że tam zameldowana jest kobieta, która handlowała psami w Słubicach).
Jej rodzina ma hodowlę pod Poznaniem - dowiedział się M. Gall. Dzięki temu udało mu się ustalić adres zameldowania Elżbiety R.

- Zadałem sobie wiele trudu, ale chciałem, żeby ta sprawa była przestrogą dla handlarzy psami - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska