O sprawie pisaliśmy po raz pierwszy w ubiegłym roku, gdy w sądzie zapadł wyrok o zwrot kosztów leczenia czworonoga. Bo jak się okazało, kupiony w Słubicach, york był chory.
- Po czterech dniach od przywiezienia go z Polski zaczął wymiotować, nie jadł, miał biegunkę. Mój syn, który dostał psa od dziadka, strasznie to przeżywał, bo bał się, że nie przeżyje. I tak pewnie by się stało, gdybyśmy z nim nie pojechali do weterynarza. Stwierdził parwowirozę, zakaźną chorobę, która w przypadku młodych psów może się skończyć śmiercią - wspominał M. Gall.
Szczeniak trafił do szpitala dla zwierząt w Gorzowie. Rodzina wyliczyła, że na leczenie psiaka wydała ponad 900 zł. Pojechała na bazar do Słubic, żeby żądać zwrotu tych pieniędzy. Sprzedawczyni najpierw zaprzeczała, że w ogóle handlowała psami, aż w końcu się przyznała i zaproponowała spotkanie w innym terminie. Potem się ulotniła. Film z zapisem tej rozmowy Gall wrzucił na profil "Inicjatywa ochrony zwierząt w Słubicach", który założył na jednym z portali społecznościowych. - Chciałem nagłośnić temat handlu zwierzętami w Słubicach - wyjaśnia.
Po jego interwencji, a także posła Marcina Mroczka z Twojego Ruchu, na bazarze pojawiły się tabliczki informujące o zakazie handlu zwierzętami. M. Gall był przekonany, że wyrok, który zapadł latem ub. roku kończy jego sprawę. Sąd przyznał mu rację, ale do dziś berlińczyk nie dostał pieniędzy.
- Nie wiedziałem, że w Polsce jest taka procedura, że wygrana w procesie cywilnym nie daje możliwości egzekwowania należności. Potrzebna jest klauzula wykonalności - opowiadał nam M. Gall.
Musiał więc znów pójść do sądu, choć założenie sprawy wcale nie było proste. Wszystko przez to, że do pozwu konieczny był adres zameldowania sprzedawczyni, a znany był tylko adres jej pobytu. Sporo czasu zabrało mu prywatne śledztwo, ale dopiął swego. - Kilka dni temu sąd w Słubicach wydał wyrok o zapłatę wraz z klauzulą wykonalności - mówi berlińczyk i pokazuje dokument, który wysłał już do komornika w Poznaniu (okazało się, że tam zameldowana jest kobieta, która handlowała psami w Słubicach).
Jej rodzina ma hodowlę pod Poznaniem - dowiedział się M. Gall. Dzięki temu udało mu się ustalić adres zameldowania Elżbiety R.
- Zadałem sobie wiele trudu, ale chciałem, żeby ta sprawa była przestrogą dla handlarzy psami - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?