Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa jest realna

Krzysztof Zawicki
- Dach w każdej chwili grozi zawaleniem, ale sąsiad nic sobie z tego nie robi - mówi Aleksander Szymkowiak
- Dach w każdej chwili grozi zawaleniem, ale sąsiad nic sobie z tego nie robi - mówi Aleksander Szymkowiak fot. Krzysztof Zawicki
Walący się dach jest przyczyną kłótni, które prowadzą dwie rodziny w Zabielu w gminie Kotla.

Współwłaściciele budynku nie mogą dogadać się, co do kogo należy.

- To co się tutaj dzieje to istny horror - opowiada jeden z mieszkańców bloku Aleksander Szymkowiak. - Budynek gospodarczy się wali, a sąsiad nic sobie z tego nie robi. Mówi, że to jest moja część i to do mnie należy remont.

Konflikt rozpoczął się kilka lat temu, kiedy poprzedni sąsiad sprzedał swoją część obecnemu właścicielowi. Od początku dochodziło do kłótni, która część budynku należy do kogo. Spory dotyczyły m.in. klatki schodowej, korytarza i piwnicy. - W 2004 r. sprawa trafiła do sądu - mówi A. Szymkowiak. - Tam też dokonany został podział nieruchomości.

Odpowiadają razem

Wydawałoby się, że problem został rozwiązany, ale niestety nie. Nowy lokator nie uznał tego podziału i konflikty, jak były tak są nadal.

W tym czasie rodzina Szymkowiaków wyremontowała dach po swojej stronie. - Liczyłem, że sąsiad zrobi to u siebie, ale nic z tego. W dachu jest wielka dziura, a całość grozi zawaleniem. U mnie mieszkają małe dzieci i w każdej chwili coś im może spaść na głowę. Jeżeli dojdzie do jakiegoś wypadku, to jako współwłaściciele razem będziemy za to odpowiadać.

Sąsiad wniósł sprawę do sądu o nowy podział nieruchomości. Nie jest on jednak jeszcze dokonany, ale został uchylony poprzedni. Tak więc, każdy z sąsiadów odpowiada za całość. - Dopóki nie będzie nowego podziału, to pan Szymkowiak nie może mówić, że jakaś część budynku go nie obchodzi - mówi pełnomocnik sąsiada Szymkowiaków Maciej Łukijańczuk. - Bez tego nie można przecież określić, która część jest czyja.

Czekają na wyrok

O złym stanie budynku poinformowany został powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. 23 maja tego roku pisemnie nakazał obu właścicielom naprawić dach. - Mieszkańcy tego bloku są mocno skłóceni, a jeden z nich nie poczuwa się do tego, aby wziąć na sobie ciężaru remontu - twierdzi inspektor Karol Andrynowski. - Na razie nie ma wydzielonych konkretnych części, dlatego nakaz naprawy wysłałem im obu. Mają na to 30 dni.

A co będzie po tym terminie? - Raczej nic, bo muszę czekać na wyrok sądowy dotyczący nowego podziału - zapewnia Andrynowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska