Każdy powinien poznać historię Babci Nonci, co ratowała dzieci

Artykuł sponsorowany
Babcia Noncia, która uratowała kilkadziesiąt żydowskich i romskich dzieci, trafiła w końcu na karty książki. „Na dzia doj Romnije” autorstwa Haliny Daszkiewicz udało się wydać dzięki pieniądzom Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.

„Alfreda Markowska – Noncia, Cyganka, która w czasie wojny ratowała życie romskim i żydowskim dzieciom. Skromna, cicha, matka, babcia i prababcia. Zwykła, a jakże zarazem niezwykła Cyganka. Niewiele osób wie, kto mieszka obok nich. Cygan to Cygan i tyle” – tak zaczyna się książka „Na dzia doj, Romnije. Nie idź tam, Cyganeczko”, która już niebawem wyjdzie z drukarni. To książka nietypowa. Choć została napisana w języku polskim, od razu została przetłumaczona na język romski. Przede wszystkim będzie jednak pierwszą książką, która opisuje losy niezwykłej Alfredy Markowskiej. Jej historię spisała gorzowianka Halina Elżbieta Daszkiewicz.
- Gdy pani Halina napisała książkę, złożyliśmy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji wniosek o dofinansowanie i je dostaliśmy – mówi Robert Doliński, wnuk Babci Nonci, który prowadzi gorzowski oddział Związku Romów Polskich. To właśnie związek Romów ze Związkiem Literatów Polskich wydaje książkę. 500 pierwszych egzemplarzy będzie w języku romskim (ministerstwo wspiera kulturę mniejszości). Trafią one do Cyganów nie tylko w Gorzowie, gdzie żyje ich około 300.

O Alfredzie Markowskiej Cyganie i już coraz bardziej liczna grupa Polaków mówią po prostu: Babcia Noncia.
- W centrum Gorzowa mieszka ona od wielu lat. Pewnie wielu mieszkańców nieraz mijało ją na ulicy czy na Kwadracie, nawet nie zdając sobie sprawy, co zrobiła w swoim życiu ta wspaniała kobieta. Ja sama poznałam ją z trzy lata temu i od razu zapragnęłam napisać o niej książkę. Tym bardziej że gdy poznałam Babcię Noncię, to poczułam się, jakbym spotkała swoją bliźniaczkę – mówi Halina Elżbieta Daszkiewicz, autorka „Na dzia doj, Romnije”. Przez siedem miesięcy zbierała materiały o Nonci, a później przez ponad trzy pisała historię o już prawie 92-letniej Cygance, gorzowiance.
- Ja o tej książce mówię, że to fikcja literacka. Romowie swoje historie przekazywali przecież przez lata jedynie z ust do ust, nikt ich nie spisywał. Dziś trudno już Babci Nonci wrócić dokładnie pamięcią do czasów, gdy żyła w taborze. Całą jej opowieść sobie wyobraziłam i przelałam na papier – mówi autorka.
Alfreda Markowska urodziła się w 1926 r. w taborze w okolicach Stanisławowa. Najbliższą rodzinę straciła podczas II wojny światowej, gdy miała 15 lat. Rok później wyszła za mąż i żyła w Rozwadowie (dziś to część Stalowej Woli). Pracowała wówczas na kolei i gdy przejeżdżały tamtędy pociągi do Auschwitz, wyciągała z nich dzieci, których rodzice nie przeżyli podróży. Potem szukała dla ocalonych kryjówek.
- Z jednego miejsca przywiozła czworo - pięcioro, z drugiego też czworo - pięcioro dzieci. I tak się nimi opiekowała. A gdy dowiadywała się, że gdzieś żyje rodzina dziecka, upewniała się, że to prawda i dziecko trafiało do krewnych - opowiadała nam przy okazji 90. urodzin Babci Nonci jej córka Maria Majewska.
- Mieliśmy wszystko, co było trzeba – mówiła Babcia Non¬cia.
- Czy jedzenie, czy ubranie, wszystko było po prośbie. Na utrzymanie zarabiała też wróżeniem, jak to Cyganka. Dzieci w lesie zbierały jagody, a to ktoś dał chleb, a to mleko. Mama dziećmi się opiekowała, a Pan Bóg w tym pomagał – opowiadała córka Nonci.
Historia Babci Nonci dotychczas znana była jedynie z artykułów prasowych. W ostatnich latach pojawiały się one przy kilku okazjach. W 2006 r. „za szczególne bohaterstwo i niezwykłą odwagę, za szczególne zasługi w ratowaniu życia ludzkiego” prezydent Lech Kaczyński odznaczył Noncię Krzyżem Komandorskim z
Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Z kolei w zeszłym roku na warszawskiej Ochocie powstał pierwszy mural z wizerunkiem gorzowskiej Cyganki. Dziś Babcia Noncia ma już dwa murale. Kolejny powstał kilkadziesiąt kroków od jej domu – na ścianie Szkoły Podstawowej nr 1 przy ul. Dąbrowskiego. Teraz historię Alfredy Markowskiej będzie można przeczytać.
- W 2018 r. ukaże się też wersja w języku polskim. Już złożyliśmy wniosek o dofinansowanie – mówi Robert Doliński, który ze swoją ciotką Alicją Markowską przełożył tekst na język romski.
- Wersja po polsku będzie dłuższa i będzie liczyć ponad 100 stron. Język romski nie jest tak bogaty jak polski. Romska wersja liczy tylko więc kilkadziesiąt stron – mówi Halina Elżbieta Daszkiewicz, która w nowym roku zadebiutuje na rynku literackim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska