Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy wreszcie popłynie gaz dla byłych głogowian?

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
Albert Kochan to jeden z najżywiej zainteresowanych sprawą gazociągu niedoszłych mieszkańców os. Truskawkowego w Jerzmanowej. Jego dom stoi gotowy już od dwóch lat.
Albert Kochan to jeden z najżywiej zainteresowanych sprawą gazociągu niedoszłych mieszkańców os. Truskawkowego w Jerzmanowej. Jego dom stoi gotowy już od dwóch lat. Dorota Nyk
- Cała sprawa rozbija się o to, że gmina w księgach wieczystych jest wpisana jako właściciel działek. Ale do tej pory stała na stanowisku, że... nie jest ich właścicielem - tłumaczy wójt Jerzmanowej Lesław Golba. Kto to zrozumie?

Wielu głogowian, którzy kupili działki w Jerzmanowej na osiedlu Truskawkowym, nadal ma potworne problemy z wybudowaniem domów lub podłączeniem mediów. Nowy wójt Lesław Golba próbuje im pomóc, ale nowi mieszkańcy nadal nie mogą się przyłączyć do sieci gazowej, która na tym osiedlu jest od 2007 roku. Niektórzy w ogóle nie mogą rozpocząć budowy, bo nie mają zgody na wybudowanie zjazdu z drogi gminnej na swoją działkę. Na przykład Albert Kochan, który skończył budowę dwa lata temu i od tamtego czasu stara się o przyłączenie do gazociągu. Bez skutku.

- Władze się zmieniły, ale gmina nadal nie wydaje pozwoleń na przyłącze do gazociągu. Obiecuje, że będzie składała wniosek do sądu cywilnego, by potwierdził, że to ona jest właścicielem działek, pod którymi biegnie gazociąg. Ale jak dotąd nie wystąpiła - mówi Albert Kochan. - Najzabawniejsze jest to, że moi sąsiedzi z naprzeciwka i obok mają podłączony gaz. A ja mieć nie mogę.

Jego sprawę już kilkakrotnie rozpatrywało Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Legnicy, decyzje były dla niego korzystne. Ale zgody na przyłącze gazowe nadal nie dostał i do nowego domu nie może się wprowadzić. W takiej sytuacji jak on są także inni ludzie. Nie tylko głogowianie, ale także ludzie z całej Polski, którzy skusili się na działki pod jerzmanowskim lasem.

Problem w tym, że trwa spór o to, kto jest właścicielem terenu, pod którym biegnie gazociąg - a konkretnie są to drogi. Mieszkańcy mówią, że na 90 procent gmina - bo przecież tak jest napisane w księgach wieczystych. Ale wójt Lesław Golba mówi, że niekoniecznie. I właśnie to, kto jest rzeczywistym właścicielem, wójt zobowiązał się w końcu ustalić. Ale sprawa jest trudna.

Żeby zrozumieć te zawiłości, trzeba sięgnąć pamięcią wiele lat wstecz, kiedy właścicielem truskawkowego pola pod Jerzmanową był pewien biznesmen. Podzielił teren na działki budowlane i wszystkie sprzedał. Obiecywał, że działki zostaną uzbrojone przez gminę, jednak to nie była do końca prawda. W 2007 roku gmina wydała zgodę na budowę gazociągu dla tego osiedla. Wybudowała go firma EWE Energia. Ci, którzy mieli gotowe domy w tamtym czasie, zostali do niego wpięci. Była wójt Alicja Serdak kolejnym nie wydawała już zgód i tak jest do dziś, nie zgadza się także nowy wójt.

Wójt Lesław Golba obiecuje, że w końcu sprawę rozstrzygnie na korzyść mieszkańców. Co konkretnie zrobił lub zrobi? - Jestem w trakcie umawiania się na spotkanie z byłym właścicielem tych terenów, biznesmenem, który posprzedawał ludziom działki budowlane - mówi. - Chcę z nim o tej własności porozmawiać. Musimy podpisać umowę i nasza ewentualna własność musi być obustronnie usankcjonowana, aby ten pan nie rościł w przyszłości żadnych pretensji do gminy.

Jak mówi wójt, ten biznesmen jednak oczekuje od gminy odszkodowania za teren, pod którymi biegną rury z gazem. Jakie to ma być odszkodowanie i czy gminę będzie na to stać? - Jeszcze nie wiem. Chcemy z nim o tym porozmawiać. Od czegoś przecież trzeba zacząć - mówi wójt.

To wszystko może jeszcze bardzo długo trwać. Firma EWE, która wybudowała gazociąg, a nie może przyłączyć do niego wszystkich klientów, jest na tym konflikcie także stratna. Obecnie na Truskawkowym odbiorcami gazu jest 25 mieszkańców, a mogłoby być ponad stu kolejnych odbiorców. Dlatego złożyła do sądu wniosek o ustalenie tzw. służebności przesyłu gazu. Pierwsza rozprawa odbyła się w poniedziałek, ale sąd zawiesił postępowanie, ponieważ nie stawili się wszyscy świadkowie. Nie wszyscy odebrali wezwanie do sądu, m.in. biznesmen, który w tej sprawie jest niemal najważniejszy.

- To, że sytuacja prawna gazociągu wciąż nie jest uregulowana, blokuje spółce EWE energia z siedzibą w Międzyrzeczu sfinalizowanie inwestycji. Trwa to już od wielu lat - powiedział nam pełnomocnik spółki Filip Nowakowski, aplikant radcowski z Kancelarii Babiaczyk, Skrocki i Wspólnicy z Poznania. - Spółce EWE zależy na uregulowaniu stanu prawnego nieruchomości stanowiącej drogę, w tym - na obecnym stanie sprawy - na uzyskaniu na tej nieruchomości tzw. służebności przesyłu, czyli prawa umożliwiającego spółce zlokalizowanie tam sieci gazowej i jej eksploatację niezależnie od tego, kto jest właścicielem gruntu.

Rozmawialiśmy z biznesmenem, który kiedyś był właścicielem pola truskawek. Powiedział nam, że już raz spotkał się z nowym wójtem i rozmawiali o ewentualnym odszkodowaniu za drogi. Według niego wyniki tej rozmowy były pozytywne.

- Już pani Serdak próbowała ze mną w tej sprawie rozmawiać, ale się wycofała i pewnie przez to przegrała wybory, zabrakło jej kilku głosów - mówi biznesmen. - A teraz nowy wójt podjął rozmowy. Według mnie zostało sądownie ustalone, że drogi na osiedlu są własnością gminy, która przejęła je nieodpłatnie. Ale ja mam prawo żądać odszkodowania i zamierzam z tego skorzystać. Będę domagać się równowartości tych dróg, niekoniecznie w złotówkach, ale może np. w gruntach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska