DZIEWIĘĆ (premiera: 22 stycznia): musicalowa wersja słynnego "Osiem i pół" Felliniego. Tańczą: Nicole Kidman, Penelope Cruz, Kate Hudson, a ma z nimi problem Daniel Day-Lewis. Efekt ponoć olśniewa perfekcją choreografii, montażem, muzyką. Czy reżyser Rob Mashall zrobi sobie Oscarową powtórkę z swojego "Chicago"?
(fot. fot. Kino Świat )
Z nieoficjalnych przecieków wynika, że w 2009 r. sprzedano w Polsce ok. 38 mln biletów. To nie tylko rekordowa frekwencja, ale też wielki skok ostatniego pięciolecia, bowiem zwykle kina odwiedzało u nas rocznie 32-34 mln widzów.
Co się dzieje? Multipleksy się budują. I to na potęgę. Działająca w sześciu krajach sieć Cinema City (również w Zielonej Górze) tylko nad Wisłą ma 28 kin z 316 ekranami (krajowy lider). W listopadzie CC otworzyła w Krakowie swoją największą świątynię X Muzy: 20 ekranów, 3.275 miejsc! W ciągu trzech kolejnych lat sieć chce otworzyć osiem kolejnych kin z 82 ekranami.
Działająca m.in. w Gorzowie Wlkp. sieć Helios zarządza 26 kinami i 140 ekranami. Trochę ustępuje tu spółce Multikino, która wyświetla filmy na 186 ekranach.
W starciu z gigantami nie mają szans jednosalowe kina tradycyjne. W Lubuskiem zostało ich kilkanaście, często działają okazjonalnie, weekendowo, "przyklejone" do gminnych domów kultury. Wyjątkiem są regularnie działające 60 Krzeseł w Gorzowie, Newa i Nysa w Zielonej Górze.
Ale cóż mogą zdziałać, gdy widz chce oglądać film premierowo, w sali ze spadem, a do tego coraz częściej w wersji trójwymiarowej (teraz "Avatar" i "Odlot", w marcu "Alicja w Krainie Czarów"). - Cyfrowy projektor do wyświetlania filmu w 3D kosztuje 400 tys. złotych. Nigdy nie będzie mnie stać na taki zakup - żali się jeden z lubuskich "tradycyjnych" kiniarzy.
Tymczasem kino w skali globalnej przeżywa prawdziwy renesans. Wg. Stopklatka.pl Amerykanie w 2009 r. wydali na bilety do kina prawie 9,9 mld dolarów - o 1,2 mld więcej niż na zakup filmów na płytach DVD czy Blu Ray.
Oczywiście, że multipleksy, przynajmniej te działające w Gorzowie (5 sal) czy Zielonej Górze (9 sal) nie spełniają życzeń każdego kinomana. W działającym ponad rok zielonogórskim Cinema City jeszcze się nie zdarzyło, by na ekranie nagle pojawił się film spóźniony - taki, który nie miał premiery danego weekendu. Czyli jeśli w tym kinie nawet widzieliśmy zwiastun "Obywatela Milka" z Oscarową rolą Seana Penna, a tytuł nie pojawił się w momencie ogólnopolskiej premiery, to można było o nim zapomnieć. Choć mógł być grany w kinach sieci CC, ale... w większych miastach: Warszawie, Krakowie, Wrocławiu (z tym, że "Obywatel Milk" miał tylko 25 kopii i dla Lubuskiego mogło ich po prostu nie wystarczyć). Tak jest w tej chwili np. z najlepszym polskim filmem sezonu - "Rewersem" Lankosza. Na szczęście wyświetla go zielonogórska Newa.
Co nie znaczy, że w zielonogórskim Cinema City ambitnego polskiego kina nie zobaczymy - wszak mamy na ekranie znakomity "Dom zły", były i "ENEN", i "Zero"...
Z kolei w gorzowskim Heliosie udało się uchylić cudowną furtkę dla "innego" kina. To wtorkowe - cieszące się wzięciem - seanse Kina Konesera. W wtorek pokażą tu intrygujący dokument "Polański: Ścigany i pożądany" (w Zielonej Górze wyświetla go właśnie Newa).
Plusem multipleksów są na pewno pokazy przedpremierowe. "Sherlock Holmes" wchodzi do kin w piątek, ja już teraz z czystym sumieniem mogę polecić brawurową kreację Roberta Downey'a Jr. Zresztą ta kryminalna komedia w USA może nie depcze po piętach "Avatarowi" jeśli chodzi o frekwencję, ale w notowaniach plasuje się tuż tuż za niebieskim fajerwerkiem Camerona.
Jaki będzie rok 2010? Na pewno będzie rokiem kina.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?