Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta wyszła z samochodu, a na auto runęła ściana domu

(mich)
W jednej chwili z samochodu pani Teresy, został złom, przywalony gruzem.
W jednej chwili z samochodu pani Teresy, został złom, przywalony gruzem. fot. Marek Marcinkowski
Najpierw huk, potem chmura dymu. Pracownicy Banku Spółdzielczego w Kożuchowie przeżyli dzisiaj horror. Na parking za bankiem runęła ściana sąsiedniej rudery i przygniotła samochód.

O prawdziwym szczęściu w nieszczęściu może mówić właścicielka auta Teresa Ziobrowska, pracownica banku. Przyjechała do pracy, jak zwykle na 8.00. Zaparkowała auto za bankiem, tuż przy ścianie sąsiedniej rudery należącej do urzędu miasta. Lało jak z cebra i pani Teresa przez 15 minut siedziała jeszcze w aucie. Czekała aż ulewa trochę zelży. Wyszła z samochodu ok. 8.15. Dzięki temu ocalała.

- Miałam otwarte okna i nagle usłyszałam huk, jakiego w życiu nie słyszałam - relacjonuje prezes banku Natalia Pawlak, której okna wychodzą wprost na sąsiednią ruderę. - Wyjrzałam przez okno, a tam chmura kurzu i pyłu.

Była godz. 8.45. Kiedy kurz opadł, oczom pracowników ukazało się pobojowisko. Zamiast parkingu, wielkie zwałowisko gruzów, a pod nim całkiem przygnieciony samochód pani Teresy. Najprawdopodobniej ciężaru elewacji nie wytrzymały przegniłe krokwie budynku. Obiekt użytkowali okoliczni mieszkańcy, którzy składowali tam swoje stare sprzęty.

Pani Teresa nie mogła wczoraj pracować. Cały dzień chodziła roztrzęsiona. - W głowie się to nie mieści, ale nie mam do nikogo pretensji - mówi. - Bo trudno winić matkę naturę. Szkoda mi auta, dobrze się nim jeździło. Nigdy nie miałam nawet najdrobniejszej stłuczki...
Auto pani Teresy nadaje się tylko do kasacji. Co gorsza, kobieta nie miała ubezpieczenia autocasco. - Zwróciłam się do magistratu, kazali mi oszacować straty i wystąpić do burmistrza z wnioskiem o zadość uczynienie - relacjonuje poszkodowana.

Czy urząd zwróci kobiecie pieniądze? - Tego nie wiemy - odpowiada sekretarz miasta Kazimierz Ponikwia. - Burmistrz zbada sprawę i podejmie decyzję.

Gdyby urząd ociągał się z wypłatą, pani Teresa może złożyć do sądu pozew o odszkodowanie. Za stan swoich obiektów odpowiada przecież właściciel, w tym przypadku magistrat. - Cały problem w tym, że obiekty wokół nas znajdują się strefie ochrony konserwatorskiej, co utrudnia jakiekolwiek prace - podkreśla prezes Pawlak. - Kiedy chcieliśmy wyciąć starą brzozę przed bankiem, która groziła zawaleniem, to walczyliśmy pół roku z konserwatorem, zanim się to udało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska