Weronika Szumalo ma trzy latka i ma wokół siebie dwie babcie i dziadków, a nawet pradziadków. Poznałyśmy się, gdy była na imieninowym ciastku z dziadkami Ewą i Januszem Szumalo. Jest ich jedyną wnuczką i świata poza nią nie widzą.
- Zanim Weni (tak pieszczotliwie nazywa ją pani Ewa) przyszła na świat, moja koleżanka z pracy została babcią. Kiedy zaczęła kupować dziecku różne zabawki, ubranka, słowem rozpieszczać, wydawało mi się to takie dziwne. Nie myślałam, że ja też taka będę. Ale, gdy zobaczyłam malutką w szpitalu, od razu chciałam ją wziąć na ręce i przytulić. I tak mi zostało - mówi.
Moja wnusia
EWA GOTTFRID z Żar, mama dziesięcioletniej Ali
- Żałuję, bo nie pamiętam moich dziadków. Koleżanki w klasie miały takie kontakty i wtedy bardzo im zazdrościłam. To są inne relacje, niż z rodzicami. Brakowało mi takich kontaktów. Moja córka ma - mówi. Ala dodaje, że jest szczęśliwa, że ma dziadków, bo zawsze znajdują dla niej czas. - Na Dzień Babci i Dziadka namaluję dla nich laurkę - opowiada.
(fot. fot. Aleksander Majdański )
Pani Ewa cieszy się, kiedy przyjeżdża syn z żoną i Weroniką. Dziewczynka lubi być u dziadków. Mają duży ogród, gdzie może się bawić.
- Z dziadziem chodzę do piwnicy i na strych - opowiada. Dzielnie pomaga w zajęciach dorosłych. - Sama zamiatałam - chwali się.
Pani Ewa zdobywa kolejne doświadczenia babci. - Gdy Weronika była młodsza, bała się zjeżdżać ze zjeżdżalni, więc wchodziłam tam z nią i razem zjeżdżałyśmy. Nie czułam się skrępowana - mówi.
Jej kontakty z wnuczką są inne niż z własnymi dziećmi. - Nie przeszkadzają mi rozrzucone zabawki czy to, że Weni pomaluje farbkami cały stół. Kiedy przyjeżdża, zostawiam wszystko na boku. Mam czas na zabawę czy spacer. Zawsze chodziłam z mężem na zabawę sylwestrową, ale wolałam zająć się wnuczką, gdy miała roczek i syn poprosił mnie, żebym z się nią zaopiekowała. Rozpieszczam ją, ale nie pozwalam sobie wejść na głowę. To taka odpowiedzialna miłość - śmieje się pani Ewa.
Jak kochamy dzieci swoich dzieci?
ANNA STAWSKA z Żar, babcia dwuletniego Kubusia
- Bardzo kocham wnuka i pewnie jak każda babcia ucieszyłam się, gdy urodził się. Pewnie, że go rozpieszczam. W końcu od tego ma babcię. Często go przytulam, biorę na ręce. Zabawek ma dużo, więc tak bardzo się z nich już nie cieszy. W stosunku do wnuka jestem inna niż do moich dzieci. Wtedy byłam młoda, musiałam pracować. Teraz pomagam w zajmowaniu się Kubusiem.
(fot. fot. Aleksander Majdański )
Miłość dziadków do wnuków jest inna niż miłość rodziców do dzieci. - Dzieje się tak dlatego, że jako rodzice nie wiemy jak wychowywać. Uczymy się na błędach. Kiedy zostajemy dziadkami, mamy doświadczenia. Wiemy, co zrobiliśmy źle wychowując nasze dzieci i staramy się, żeby kontakty z wnukami były lepsze - mówi dr Dorota Niewiedział z Uniwersytetu Zielonogórskiego. Ale są też tacy, którzy powtarzają wyuczone mechanizmy.
Są dziadkowie rozpieszczający, którzy wnukom pozwalają na wszystko, obsypują prezentami i słodyczami. Dotyczy to najczęściej osób, które mają sporadyczny kontakt z pociechami. Dziadkowie zajmujący się maluchami na co dzień, częściej przybierają postawę wychowujących rodziców.
Pozytywna relacja
Na kontaktach dziadków z wnukami korzystają obie strony. Młodsze pokolenie czerpie z mądrości życiowej opiekunów. Uczy się innych relacji, niż z rodzicami, doświadcza bezinteresownej miłości, która bierze się z doświadczenia. Dziadkowie czują się potrzebni, kochani. Mają komu opowiadać swoje wspomnienia. Potrzebują tego, by zrobić sobie bilans swojego życia. Niestety, zdarza się, że kiedy dzieci podrastają, nie mają już czasu dla babci, która je tuliła latami. A przecież szkoda tracić tę wyjątkową relację.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?