Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontrakt na murku

Robert Gorbat
PIOTR PALUCH 36 lat, licencję zdobył 20 lat temu na torze w Grudziądzu. Od początku kariery wierny Stali Gorzów. Z powodu złamania nogi nie jeździł tylko w sezonie 1989. Absolwent Technikum Ogrodniczego w Gorzowie-Zieleńcu, mieszka w pobliskim Łagodzinie. Tworzy parę (ale jeszcze nie małżeńską) z Anią, z którą mają sześciomiesięcznego Oskara.
PIOTR PALUCH 36 lat, licencję zdobył 20 lat temu na torze w Grudziądzu. Od początku kariery wierny Stali Gorzów. Z powodu złamania nogi nie jeździł tylko w sezonie 1989. Absolwent Technikum Ogrodniczego w Gorzowie-Zieleńcu, mieszka w pobliskim Łagodzinie. Tworzy parę (ale jeszcze nie małżeńską) z Anią, z którą mają sześciomiesięcznego Oskara. fot. Kazimierz Ligocki
Rozmowa z PIOTREM PALUCHEM kapitanem Stali Gorzów Wlkp.

- Gorzowska drużyna ma już dwunastu zawodników, lecz ciągle nie ma wśród nich pańskiego nazwiska... - Mój kontrakt nie jest żadnym wydarzeniem. Już tyle razy go przedłużałem ze Stalą, że na pewno i tym razem dojdziemy do porozumienia. Nawet nie oczekuję, że z mojego powodu zostanie zwołana specjalna konferencja prasowa. Ja podpiszę swoją umowę po cichu, gdzieś na murku...

- Wiele wskazuje na to, że w przyszłym sezonie będzie pan jedynym krajowym seniorem Stali. Czy to dobra sytuacja dla pana i klubu? - Celem będzie dla nas awans do ekstraligi. Ważny jest tylko wynik, a nie dawna przynależność klubowa czy narodowość. Praktycznie żaden liczący się klub nie bazuje już na swoich wychowankach, wszyscy sięgają po posiłki z zewnątrz. Tak dzieje się i w Polsce, i za granicą. Dlaczego? Bo to tańsze oraz skuteczniejsze rozwiązanie. W Stali nie będę mimo wszystko osamotniony, bo wrócił do nas Paweł Hlib. Być może znajdzie się też miejsce dla drugiego juniora. Trzech miejscowych w składzie to nie będzie zły układ.

- Kibice marzą, by do ekstraligi wróciła drużyna, oparta o wychowanków gorzowskiego klubu... - Tak się nie da. Proszę popatrzeć na inne dyscypliny, choćby piłkę nożną. Jeśli drużyna prezentuje jakąś sportową klasę, to zazwyczaj większość jej zawodników pochodzi z innych miast, a nawet krajów.

- Stal ma pod bokiem miniżużlową szkółkę w Wawrowie. Czy dostatecznie wykorzystuje pojawiające się w niej talenty? - Nigdy nie wyszło z niej tylu klasowych zawodników, by mogli nam zapewnić utrzymanie się w ekstralidze lub awans do niej. Raptem można wymienić nazwiska Krzyśka Cegielskiego i Pawła Hliba. W szkółce bywa i tak, że na szkoleniu bardziej zależy rodzicom niż samym chłopakom. Ci najzdolniejsi i tak trafiliby w końcu do seniorskiego żużla, nawet bez wieloletniej praktyki na osiemdziesiątkach. Kiedyś widziałem w cyrku niedźwiedzia, jeżdżącego na motocyklu. To nie jest znowu taka wielka sztuka...

- W nowym sezonie koledzy zapewne znów powierzą panu funkcję kapitana. Czy ma ona jakiekolwiek znaczenie w zespole, opartym o obcokrajowców? - Znamy się nie od dziś. Spotykamy się na torach całej Europy, jeżdżąc ze sobą i przeciwko sobie. Wszyscy wiemy, że kibiców interesują zwycięstwa ich zespołu i pozycja drużyny w tabeli. Kapitan jest od tego, by w każdej sytuacji mobilizował kolegów do maksymalnego wysiłku. Nawet jak się jest członkiem armii zaciężnej to nie wolno zapominać o oczekiwaniach tych, którzy zapłacili za bilety.

- Przed sezonem 2005 działacze Stali zbudowali solidny budżet i ogłosili program pod tytułem "Powrót legendy". Czy obecne oczekiwanie awansu można porównać z tym sprzed dwóch lat? - Dwa lata temu najpierw szukano zawodników do drużyny, a dopiero potem pojawił się sponsor. Było za późno, by za jego pieniądze zbudować naprawdę mocny zespół. Teraz mamy odwrotną sytuację. W klubie wszystko jest poukładane, jeszcze przed ogłoszeniem listy transferowej doczekaliśmy się praktycznie kompletnego składu. Na pewno będziemy odczuwali w trakcie rozgrywek sporą presję na wynik, ale przecież nikt nie jeździ na żużlu za karę.

- A prywatnie wierzy pan w awans z tymi zawodnikami, którzy już podpisali umowy z gorzowskim klubem? - Myślę, że ich umiejętności powinny wystarczyć do powrotu do ekstraligi. Trzeba pamiętać i o tym, że kilku żużlowców "wyjęliśmy" ze składów naszych najgroźniejszych rywali, przez co znacznie ich osłabiliśmy.

- Kibice Stali są przekonani, że w każdej sytuacji na torze jest pan gotowy ,,umrzeć za Gorzów''. Czy to samo można powiedzieć o obcokrajowcach? - Wszyscy są waleczni, wszyscy traktują swoje obowiązki profesjonalnie. Każdy z nich woli zwyciężać niż przegrywać, choć z drugiej strony porażka zawsze jest wkalkulowana w sportową rywalizację. Jak im nie wyjdzie, to wezmą swoje pieniądze i pojadą do domów... I tyle. Żadnych dramatów nie będzie.

- Pan będzie jeździł przed swoimi kibicami już 21. sezon z rzędu. Na czym polega różnica między zadomowionym zawodnikiem a ściągniętym z innego klubu? - Miejscowi na pewno są bardziej zżyci ze swoimi kibicami i działaczami. Dla nich liczy się nie tylko zarobek, ale i satysfakcja środowiska z osiąganych wyników. Obcy zwykle wpadają na mecz, wypełniają swoje obowiązki i już są myślami gdzie indziej. Zdarzają się jednak i tacy, którzy błyskawicznie potrafią się zaprzyjaźnić z widzami i urządzają dla nich prawdziwe show.

- Jakie - poza awansem ze Stalą - są pańskie plany na najbliższy sezon? - Podpisałem kontrakty ze szwedzką Kaparną Goeteborg i duńskim Outrup. Żużel jest taką dyscypliną, że nie sposób zamknąć się w jednej lidze. W meczu jeździ się najwyżej przez sześć, siedem minut, więc fizycznie człowiek nie jest wyczerpany. Przy częstych startach łatwiej też o psychiczny komfort. Po ewentualnym niepowodzeniu można szybko wyregulować sprzęt i prawie natychmiast wypróbować go na innym torze.

- A propos sprzętu. Na jakich silnikach będzie pan jeździł? - Kupię po jednym GM-ie i jawie. Te marki mają dość różne parametry i właściwości, więc zyskam spore pole manewru.

- Jak długo potrwa jeszcze pańska kariera? - Aż doczekam się następcy. Chciałbym, by został nim Bartosz Zmarzlik.

- Ale on ma dopiero jedenaście lat! - To znaczy, że będę jeszcze musiał pojeździć co najmniej pięć lat. A jak Bartek zdobędzie dorosłą licencję, to publicznie przekażę mu swój plastron. Tak, jak kiedyś Edward Jancarz Piotrkowi Świstowi.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska