Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kryzys od roku zagląda do Nowej Soli

(fpo)
Michał, mimo dobrych referencji od ponad roku jest bezrobotny. - Ciężko teraz znaleźć pewną pracę - mówi, przeglądając ogłoszenia prasowe  (fot. Filip Pobihuszka)
Michał, mimo dobrych referencji od ponad roku jest bezrobotny. - Ciężko teraz znaleźć pewną pracę - mówi, przeglądając ogłoszenia prasowe (fot. Filip Pobihuszka)
Bez pracy na terenie powiatu nowosolskiego jest ponad 24 proc. dorosłych mieszkańców. To najnowsze dane z nowosolskiego pośredniaka. We wrześniu zarejestrowanych było 7.544 bezrobotnych.

– Ostatnio tak wysokie bezrobocie mieliśmy w kwietniu 2007 r., gdy bez pracy pozostawało aż 7.659 osób. Natomiast rok później, w lipcu, osiągnęliśmy jeden z lepszych wyników, gdy w urzędzie pracy zarejestrowanych było 4.800 bezrobotnych. Jednak od tego czasu można niestety zaobserwować tendencję wzrostową, która szczególnie nasiliła się na początku listopada 2008 r., wraz z początkiem kryzysu gospodarczego na świecie – mówi Elżbieta Ściopko-Moszkowicz, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Nowej Soli.

Statystyka jest bezlitosna. Sytuacja na rynku pracy w 2008 r. wskazywała na to, że będzie można skończyć z mówieniem o Nowej Soli jako zagłębiu bezrobocia. Rzeczywiście do lipca 2008 r. bezrobocie spadało. Potem tendencja się nagle odwróciła. Jeszcze w grudniu zarejestrowanych było blisko 6 tys. osób bez pracy. W styczniu liczba ta wzrosła o ponad tysiąc (do 7.024). Krzywa rosnąc w górę opadła nieco w lecie, jednak po wakacjach wystrzeliła do poziomu ponad 7,5 tys. osób.

Analiza zjawisk zachodzących na rynku pracy jest zbyt złożona, by kusić się o wskazanie bezpośrednich przyczyn wzrostu bezrobocia. - Szalejący kryzys gospodarczy, koniec prac sezonowych, kończące się roboty publiczne, brak zatrudnień wśród osób, które kończą staż, czy powroty ludzi, którzy szukali pracy za granicą lub gdzie indziej w Polsce – to wszystko wpływa na galopującą stopę bezrobocia w naszym powiecie – wylicza E. Ściopko-Moszkowicz. Jak szacuje około 1.000 - 1.500 osób wróciło do ewidencji PUP jako zwolnieni z etatów w firmach. Kolejny 1.000 zaklasyfikowany jest jako "niewiadomego pochodzenia”. To w tej grupie najliczniejsze są osoby, które zgłosiły się po przyjazdach z zagranicy. A także ci z "szarej strefy”.

Jednocześnie i paradoksalnie zarazem, w największych firmach w regionie wciąż trwa nabór nowych pracowników. Gedia Assembly kończy stawiać właśnie nową halę w strefie ekonomicznej, gdzie zatrudnienie ma znaleźć od 150 do 200 osób. W działającej w podobnej branży firmie Voit ilość zatrudnionych ma docelowo dojść do 250 osób.

Czytaj też: Nowosolska Gedia zawarła wieloletnie kontrakty!

To jednak jest niewielkie światełko w ciemnym tunelu.

Są naturalnie zawody, na które jest niesłabnące zapotrzebowanie, bez względu na porę roku czy panującą sytuację gospodarczą. W nowosolskim pośredniaku wciąż można znaleźć oferty pracy dla kierowców, spawaczy, sprzedawców czy fryzjerek. – Mimo wszystko nie zawsze jest tak, że określona ilość miejsc pracy może być zapełniona odpowiednimi ludźmi, dużą rolę odgrywają też indywidualne kwalifikacje – komentuje E. Ściopko-Moszkowicz.

Czytaj też: Voit Polska nie daje się kryzysowi

 

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska