Gabriela Dominiczak, 23-latka z podgorzowskiego Bogdańca: - Planowałam ślub na czerwiec 2010, a będzie chyba 2011 - mówi. Razem z chłopakiem Jankiem zmienili plany, bo nie dostaną kredytu na budowę domu. A jeszcze trzy - cztery miesiące temu byli pewni pożyczki. Jednak rąk nie załamują. Po pierwsze, dokończą studia, po drugie, zatroszczą się o stałą pracę i wtedy pomyślą o ślubie.
Razem nawet bez pieniędzy
Zielonogórzanom Anecie Kamińskiej i Pawłowi Kowalczykowi kryzys przeszkodził w zdobyciu wymarzonego mieszkania. - Chcieliśmy wziąć na nie kredyt. Jednak teraz ciężko dostać pożyczkę. Banki są nieufne, szczególnie w stosunku do młodych ludzi - tłumaczą. Ale ani im w głowie odwoływanie zaplanowanego na wrzesień ślubu. Podobnie Mariuszowi Grębowcowi z Olbrachtowa niedaleko Żar. - Pobierzemy się z moją Izą w przyszłym roku, bez względu na to czy jest kryzys, czy go nie ma - mówi 24-latek.
Agnieszka Jabłońska z Żar: - Trudno teraz cokolwiek planować. Coraz więcej zakładów zwalnia ludzi, ze znalezieniem pracy jest coraz gorzej. Nawet za granicą nie ma już takiego miodu - mówi dziewczyna. Mimo obaw o sytuację materialną, w czerwcu powie "tak" narzeczonemu Robertowi. - Chociaż o dzieciach na razie nie myślimy, bo nie mamy widoków na własne mieszkanie - tłumaczy.
Wesele nie musi być huczne
Taka postawa młodych nie zaskakuje Piotra Klatty, wykładowcy z gorzowskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. - W dużych miastach, w Warszawie czy Poznaniu, od dawna życie jest drogie, dlatego ludzie rzadziej decydują się na formalizowanie związków i zakładanie rodzin. U nas zaczyna być podobnie, ale nie przewiduję, że z powodu kryzysu ludzie przestaną się wiązać. U młodych widzę trzy trendy: pobieramy się, robimy huczne wesele, choćby na kredyt. Drugi model to skromny ślub i trzeci - życie na kocią łapę, a kryzys może tu być dobrą wymówką, żeby się nie pobierać - tłumaczy P. Klatta.
Obserwacje gorzowianina potwierdza Joanna Achtelik, z poznańskiej firmy Sweet Momenst, zajmującej się organizacją ślubów w całej Polsce, także w Lubuskiem. Jeszcze nikt nie odwołał u niej uroczystości, chociaż kryzys da się odczuć - Klienci zaczynają oszczędzać, negocjują ceny, obcinają zbędne wydatki - relacjonuje.
Podobne spostrzeżenia ma Cezary Siwek z gorzowskiego klubu Europa, gdzie też urządzane są wesela. - Terminy mamy zajęte do późnej jesieni i nikt się nie wycofuje, jedynie decyduje się na bardziej skromne imprezy - ocenia.
Jak zaplanowali, tak robią
Młodzi nie zarzucają też planów zawodowych. Najlepszy dowód to aż 233 gorzowian, którzy ostatnio zgłosili się do 20 unijnych dotacji na założenie własnej firmy. - Już wybrałam wstępnie 71 kandydatów, ale nadal prowadzę kwalifikację pod względem najbardziej oryginalnych i pewnych rynkowo projektów - mówiła nam niedawno Marta Goluda-Suchodolska, właścicielka spółki MM, która dostała unijny grant na promocję przedsiębiorczości i własnego biznesu.
To, że rówieśnicy chcą robić biznes, nie dziwi Mariusza Grębowca, który ma firmę budowlaną: - Są takie a nie inne czasy, ale to nie oznacza, że nagle musimy wywracać cały nasze życie do góry nogami. Bywało różnie - raz lepiej, raz gorzej - ale świat się do tej pory nie zawalił, więc złe chwile w gospodarce trzeba po prostu przeczekać, robiąc to co się wcześniej zaplanowało. W końcu to w nas, młodych jest siła - stwierdza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?