Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Listonosz zna z nazwiska kilka tysięcy osób

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
Krzysztof Lehmann jest listonoszem w Krzeszycach i okolicy.
Krzysztof Lehmann jest listonoszem w Krzeszycach i okolicy. Jarosław Miłkowski
– Ci, co są listonoszami, lubią swoją pracę – mówi Krzysztof Lehmann, laureat naszego plebiscytu Listonosz Roku 2015. Właśnie startuje kolejna edycja.

Wszystko co powinieneś wiedzieć o plebiscycie „Pocztowiec Roku 2016”

W zeszłym roku wygrał Pan nasz plebiscyt Listonosz Roku. Stał się Pan popularny?
Ludzie znali mnie już wcześniej, ale widziałem, że się cieszyli z tego, że wygrałem. Mówili, że mnie w gazecie widzieli, że czytali o mnie i śledzili wyniki na bieżąco.

Co spowodowało, że został Pan listonoszem?
Poprzednia praca nie spełniała moich oczekiwań i stwierdziłem, że mogę pójść do pracy na pocztę.

I ta praca się Panu podoba?
Tak, bardzo.

Co w niej jest pociągającego?
Kontakt z ludźmi. Można porozmawiać sobie z nimi do woli. Poza tym to nie jest ciężka praca. Jeżdżę w niej samochodem i wszystkie przesyłki mogę zapakować do auta. Czasami zdarza się, że trzeba dostarczyć ciężką paczkę, ale przenieść ją z samochodu do klienta – to już nie jest problem.

Ile kilogramów pakuje Pan dziennie do samochodu?
Żeby zapakować wszystkie, to kilka razy trzeba się przejść. Na pewno będzie to z 50 kg.

Z tego, co wiem, listonosze nie lubią poniedziałków, bo tego dnia mają do rozniesienia dużo przesyłek poleconych. A jest dzień, który pocztowcy szczególnie lubią?
Kiedyś najluźniejszy był wtorek, ale teraz to wszystkie dni się wyrównały. Poza poniedziałkiem, bo wtedy rzeczywiście jest sporo pracy.

Ilekroć widzę listonoszy, to zawsze są oni uśmiechnięci. Skąd ten uśmiech bierze się na waszych twarzach?
Bo ci, co są listonoszami, lubią swoją pracę. Ja nie mam tak, że wstaję rano i narzekam, że muszę iść do pracy. Idę do niej z uśmiechem, bo sprawia mi ona przyjemność.

Miał Pan już w tym roku urlop?
Tak. Tydzień.

I pewnie tęsknił Pan za pracą...
Oczywiście. Nawet przez te kilka dni brakuje kontaktu z ludźmi, rozwożenia paczek i widoku radosnych ludzi, którzy cieszą się z dostarczenia przesyłki.

Od jak dawna jest Pan listonoszem?
Od grudnia 2009 r.

I co przez te lata się zmieniło? Listów piszemy jeszcze mniej niż kiedyś...
Liczba listów się trochę zmniejszyła, ale za to coraz więcej ludzi korzysta z przysyłania paczek. Nieraz słyszę słowa:
O! Jak poczta szybko działa! Wczoraj zamówiłem paczkę, a dzisiaj już jest.

Jak wygląda Pański dzień pracy?
Przychodzę do niej przed 8.00. Później busem przyjeżdża do nas cała poczta. Sortujemy listy, układamy je. W rejon wyjeżdżam około 10.00. Codziennie przejeżdżam około 83 km.

Zna Pan z imienia i nazwiska wszystkich ludzi w swoim rejonie?
Tak. Obsługuję około 2 tys. osób.

Z tego, co wiem, to poza pracą listonosza, znajduje Pan jeszcze czas na granie w siatkówkę.
Gram w III-ligowym klubie UKS Żak Krzeszyce. W ostatnim sezonie zajęliśmy trzecie miejsce. Zdarza się, że kibicują nam ci, do których dojeżdżam z listami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska