Gdy było cieplej, były kałuże. A teraz, od kilku dni jeden z pasów jezdni na odcinku między mostami kolejowymi pokryty jest grubą warstwą lodu. W południe lodowa pokrywa nieco topnieje, a w nocy znowu zamarza. To powoduje, że staje się coraz grubsza, w najbliższych dniach może zająć całą drogę. Ruch na Tunelowej, łączącej centrum miasta z dzielnicą Zatorze, jest bardzo intensywny. Kierowcy nagle wpadają na lodową pokrywę i muszą gwałtownie hamować, aby nie stracić panowania nad kierownicą.
Jedni próbują ominąć zmarzlinę i odbijają na przeciwległy pas, co również może spowodować zagrożenie. - Dziwnie, że nikt tego nie widzi, przecież w tym miejscu łatwo może dojść do wypadku - denerwuje się pan Mariusz (nazwisko do wiadomości redakcji). - Widziałem tam kilku robotników, ale ich praca była przy takich mrozach bezcelowa. Jak dojdzie do kolizji, może wreszcie ktoś zadziała.
- Przecież to nie może tak być - denerwuje się jeden z kierowców. - Jechałem od strony ronda i tu nagle wpadłem na śliska nawierzchnię. Niewiele brakowało, żebym wpadł w poślizg. Do tego, nie ma gdzie uciec, bo po prawej stronie jest jeszcze gorzej. Mnóstwo lodu na poboczu, a po lewej jadą z przeciwka. Mogłem spowodować wypadek.
A w godzinach szczytu tędy jadą setki samochodów. Może dość do nieszczęścia. - Rzeczywiście taka sytuacja może stwarzać zagrożenie dla ruchu drogowego - mówi podkomisarz Sylwia Rupieta z żarskiej policji. - Zwrócimy się do miejskich służb o usunięcie lodu.
Przechodnie i kierowcy domyślają się, skąd w tym miejscu wzięła się tak olbrzymia pokrywa. Podejrzewają, że mogła wystąpić awaria sieci wodociągowej. Z pękniętej rury wypływa woda, która zamarza. - Nie ma żadnej awarii - zapewnia Zdzisław Czekalski, prezes Zakładu Wodociągów i Kanalizacji.
- Na razie grunt jest zamarznięty na niewielką głębokość, do ok. 20 cm. Kłopoty mogą się zacząć, jeśli mrozy potrwają i ziemia zamarznie na większą głębokość. Wtedy można się spodziewać awarii. Przy ul. Tunelowej spływa woda z pobliskiego wzniesienia. To tereny należące do PKP. To powoduje, że zmarzlina staje się coraz grubsza i schodzi na jezdnię. Przy normalnych temperaturach woda spływa do studzienki, która jest przy drodze. Teraz doszło do nawarstwienia lodu. Musimy sobie z tym poradzić.
Na razie posypujemy solą, robimy kanały w lodzie, po których woda ma spływać do studzienki. Ale na dobrą sprawę musimy całą warstwę rozkuć mechanicznie i usunąć. To jedyne wyjście - dodaje prezes. Synoptycy zapowiadają, że mrozy nie odpuszczą tak szybko. Więc nie można liczyć, że się ociepli i problem rozwiążę się sam.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?