O jej sprawie pisaliśmy już dwa razy, ostatnio w grudniu minionego roku, w artykule ,,Nie chcę się udusić'' (GL z 22 grudnia 2008 r.). Mieszka od kilkunastu lat na parterze piętrowego domku i jak twierdzi, wszystko było dobrze, dopóki dwa lata temu na piętro nad nią nie wprowadzili się nowi sąsiedzi. - Oni swój etażowy piec węglowy podłączyli nielegalnie do moich przewodów wentylacyjnych i od tej pory do mojego mieszkania leci dym i sadze - opowiada.
Różne zdania kominiarzy
L. Ogórek uzbierała już grubą teczkę korespondencji w swojej sprawie. Adresatami jej skarg, petycji i monitów jest już kilkanaście instytucji i urzędów, od Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Sulęcinie, który administruje budynkiem, poprzez powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, po prokuraturę, wojewodę, marszałka, główny urząd nadzoru budowlanego i rzecznika praw obywatelskich.
W budynku było kilka kontroli kominiarzy, ekspertów od wentylacji, wypowiedział się biegły z dziedziny pożarnictwa. Ich opinie były zgodne - w budynku nie ma nieprawidłowości w pionach wentylacyjnych i spalinowych, piece są podłączone przepisowo, zagrożeń nie ma. A powodem pojawiania się spalin w jej mieszkaniu, są zdaniem specjalistów zbyt szczelne okna i drzwi, powodujące powstawanie tzw. odwrotnego ciągu kominowego. Radzili, aby otwierała okna, aby rozszczelniła je trochę zimą lub założyła stały nawiew, bo wtedy powietrze będzie prawidłowo krążyło.
Nie wierzyła tym ekspertyzom i wiosną tego roku zleciła jeszcze jedną. Mistrz kominiarski Tomasz Harzowski z Sulechowa napisał, że przewody kominowe i podłączone do nich piece zagrażają ludziom i mogą doprowadzić do pożaru! - Kobieta ma rację, że się skarży, bo to co tam zrobiono z przewodami, to pożal się Boże. Dziwię się, że straż pożarna coś takiego przepuściła - mówi.
Inspektor nie ma wątpliwości
- Ja już mam dość tej kobiety, nie mam siły nieustannie odpisywać na jej skargi do wszystkich świętych, że wszystko jest w porządku i nic jej nie grozi - mówi z rezygnacją Leszek Pawlak, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Sulęcinie. Dodaje, że zna opinię kominiarza z Sulechowa, ale poprosił go o dodatkowe wyjaśnienia i dotąd ich jeszcze nie dostał. - Ja nie mam wątpliwości, że wentylacja w budynku jest sprawna - zapewnia.
Zdzisława Stawicka, sąsiadka która jest powodem nieszczęść pani Ogórek, wita dziennikarza z uśmiechem. - O, jeszcze jeden, który zajmuje się tą sprawą. Niech pan zobaczy, ona się skarży, że jej teraz moje spaliny lecą. A ja wcale w piecu nie palę, bo mam bojler elektryczny do grzania wody - pokazuje. Dodaje, że dała już sobie spokój, że może tylko współczuć sąsiadce.
Ale L. Ogórek zapewnia, że nie spocznie i będzie dalej walczyła, aby się nie udusić. - Przepracowałam 40 lat i należy mi się spokojne życie - twierdzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?