- To co nam zrobili urzędnicy z ratusza, to jest coś okropnego - mówią mieszkańcy tej części bloku przy którym od prawie 40 lat rosło sobie drzewo. - Nikt nas nawet nie zapytał, czy tego chcemy. Wydali decyzję, a później robotnicy w kilka minut wycięli roślinę, zdrową i piękną.
- Obok naszego bloku przebiega bardzo ruchliwa ulica Obrońców Pokoju - wyjaśnia pan Alojzy. - Każde drzewo, które odgradza nas od tej ulicy jest dla nas skarbem. Akurat pod naszymi oknami jest skrzyżowanie ulic. Ktoś, kto nie mieszka w takim miejscu nawet nie jest w stanie sobie wyobrazić jak smrodzą tiry i inne auta, które zatrzymują się na czerwonym świetle.
Inni sąsiedzi też nie mogą się pogodzić z tym, co się stało. - Tego dnia wieszałam pranie na balkonie. Nawet sobie popatrzyłam na to drzewo, które już tak ładnie zazieleniło się. Gałęzie były na wysokości mojego balkonu. Dawały cień i były zdrową zasłoną od tego hałasu i smrodu z ulicy - opowiada kobieta. - Po kilku minutach mąż do mnie woła, że drzewa nie ma. To był szok.
Ulica Obrońców Pokoju jest jedną z najruchliwszych w mieście, to trasa tranzytowa z Legnicy w kierunku Leszna. Tak więc ruch samochodów nie ustaje tu nawet w nocy.
Pytamy w administracji osiedla o powody wycięcia drzewa. - Ze względu, że rosło ono w pasie drogowym, zajmowała się tym Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad - poinformowała nas kierowniczka ADM.
- Z wnioskiem o wycięcie drzewa wystąpił do nas zakład Gospodarki Mieszkaniowej - mówi szef głogowskiego oddziału Dariusz Zajączkowski. - Uzasadnieniem było to, że drzewo jest w złym stanie a ponadto rośnie zbyt blisko budynku i korzenie zagrażają konstrukcji piwnic. Wystąpiliśmy więc o zgodę do urzędu miasta. I taką zgodę orzynaliśmy.
- Z wnioskiem o wycięcie drzewa występowała do nas także wspólnota mieszkaniowe z tego budynku, uzasadniając, że drzewo przeszkadza mieszkańcom a jego gałęzie mogą zostać połamane przez wiatr i zagrażają bezpieczeństwu - powiedział rzecznik prezydenta Krzysztof Sadowski. - Wydanie przez nas zgody było tylko formalnością.
Jak to możliwe, że wspólnota wnioskuje, a lokatorzy nic o tym nie wiedzą i mają inne zdanie? - W tym pionie mieszkała tylko jedna lokatorka należąca do wspólnoty - powiedział Czesław Korzępa z zarządu wspólnoty. - Widocznie nie była ona na zebraniu członków, gdy zapadała ta decyzja, a teraz ma pretensje, że nic nie wiedziała. A o wycięciu mieli prawo decydować wszyscy członkowie. Pewnie lokatorzy z tej klatki przyzwyczaili się, że mają tak zielono za oknem i ładnie. Ale trudno, drzewo zagrażało bezpieczeństwu ludzi, więc zostało wycięte.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?