Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubuskie ślady II wojny światowej: Migem na wojnę

Redakcja
- Najnowszym nabytkiem muzeum jest myśliwiec Su-22 - pokazuje Jarosław Sobociński, kierownik działu lotnictwa, który był naszym przewodnikiem
- Najnowszym nabytkiem muzeum jest myśliwiec Su-22 - pokazuje Jarosław Sobociński, kierownik działu lotnictwa, który był naszym przewodnikiem fot. Bartłomiej Kudowicz
Chciałem pojeździć czołgiem, a zasiadłem za sterami samolotu. Dokładnie rzecz biorąc musiałem za nimi klęczeć. Daleko bym nie poleciał.

[galeria_glowna]

LUBUSKIE MUZEUM WOJSKOWE W DRZONOWIE

LUBUSKIE MUZEUM WOJSKOWE W DRZONOWIE

Tel. 0 68 321 18 29. Godziny otwarcia w sezonie letnim: wtorek-piątek 8.30-16.00; sobota-niedziela 10.00-16.00. Bilety wstępu: dorośli 7 zł, dzieci - 6 zł, pawilon - 2 zł, fotografowanie - 10 zł.

I kondycja nie ta, i umiejętności żadne, nie mówiąc o tym, że na muzealnych eksponatach się nie lata. W ramach wędrówki śladami II wojny światowej trafiłem do muzeum w Drzonowie. Gdyby sprzęt był sprawny to można by tu sformować kilka oddziałów bojowych.

Rudy, tyś taki mały
Jadąc do Zielonej Góry z dawnej fabryki zbrojeniowej w Krzystkowicach musimy w Świdnicy skręcić w lewo. Drogą nr 279 przez Buchałów po kilkunastu minutach docieramy do niewielkiej wsi Drzonów. Tu mieści się muzealna perła naszego województwa Lubuskie Muzeum Wojskowe - jedno z największych w Polsce.

Naszym przewodnikiem jest Jarosław Sobociński, kierownik działu lotniczego muzeum, który prowadzi nas do dwóch najnowszych eksponatów: odrzutowca i czołgu. Przystajemy przy tym ostatnim. - Gdyby twórcy serialu "Czterej pancerni i pies" mieli się trzymać realiów epoki, to załoga Rudego musiałaby jeździć takim pojazdem - Sobociński pokazuje na znajomą sylwetkę.

- To? - kręcę głową. Przecież Janek Kos z kolegami miała trochę inną maszynę. Filmowy czołg miał chociażby dłuższą lufę.

- To jest czołg T-34/76. I w nim powinni rozpoczynać karierę bohaterowie serialu - tłumaczy Sobociński. - A oni jeździli późniejszą wersją czołgu, wprowadzoną po kilku latach walk. T-34/76 ma mniejszą wieżyczkę i mniejszy kaliber armaty od tego z filmu.

Ale nie tak duży jak stojące obok gigantyczne działa samobieżne SU-152. - Niech pan pisze dużymi literami, bo to skrót od rosyjskiego określenia: samochodnaja ustanowka - zastrzega mój przewodnik. - Nie mylić ze skrótem nazwy odrzutowca Su, pochodzącym od nazwiska konstruktora samolotu Suchoja.

Działa SU-152 Rosjanie zaczęli produkować w 1943 r. i wypuszczeniu ok. 700 egzemplarzy przestawili się na inne pojazdy. Do dziś przetrwały na świecie tylko trzy sztuki tej broni. Dwie stoją w Drzonkowie. To absolutny rarytas.

Jeździmy tylko grupą

Transporter opancerzony BTR. Żeby go uruchomić musi się zebrać grupa 10-12 chętnych. Opłata: 5 zł dorośli, 2 zł dzieci. Najlepiej umówić się wcześniej telefonicznie. fot. Bartłomiej Kudowicz

- Najnowszym nabytkiem muzeum jest myśliwiec Su-22 - pokazuje Jarosław Sobociński, kierownik działu lotnictwa, który był naszym przewodnikiem
(fot. fot. Bartłomiej Kudowicz)

- A gdybym czymś takim chciał pojechać? - pytam z nadzieją w głosie.

- Nie jesteśmy w stanie utrzymać eksponatów w ruchu. To nie rola muzeum - odmawia Sobociński.

- Ale chociaż minutkę - proszę.

- Do dyspozycji zwiedzających mamy jedynie ten BTR-152 - Sobociński pokazuje wóz pancerny. Skąd znam ten pojazd? Sylwetka podobna, tylko daszek inny. Coś takiego pojawiło się podczas stanu wojennego w arsenale zielonogórskiej milicji obywatelskiej. Często wtedy chodziłem ul. Batorego i widziałem go przez płot na milicyjnym parkingu. Część do transportu ludzi miała wtedy stalowy dach w kształcie piramidki. Tylko brakowało na nim sikawki do polewania ludzi.

- To ten sam - potwierdza nasz przewodnik. - Chroniła go cienka blacha, raczej żeby nie rdzewiał, bo bojowego znaczenia nie miała. Teraz jest brezent, jak w oryginale.

Samochodem można pojeździć po terenie muzealnego parku. Musi się jednak zebrać grupa 10-12 chętnych. BTR może poruszać się też po drogach publicznych, bo jest zarejestrowany.

Czyli jeździć można. I polatać też. Ale na sucho.

Głębokie siedzenie

Transporter opancerzony BTR. Żeby go uruchomić musi się zebrać grupa 10-12 chętnych. Opłata: 5 zł dorośli, 2 zł dzieci. Najlepiej umówić się wcześniej telefonicznie.
(fot. fot. Bartłomiej Kudowicz)

Sobociński z dumą pokazuje nam najnowszy nabytek muzeum, złożony przed tygodniem odrzutowiec Su-22M4, który do Drzonowa trafił z jednostki w Powidzu. To 30 samolotów zbiorach. Czyli nasze muzeum mogłoby już sformować pułk lotnictwa.

Nie ma tu jednak samolotów z okresu II wojny światowej. Wszystkie służyły w lotnictwie później. Turysta może zasiąść jedynie za sterami Miga-21U z lat 60. XX wieku. Do dziś przetrwały jedynie dwa egzemplarze. Wchodzimy po specjalnych schodkach i Sobociński otwiera kabinę. Z niemałym trudem gramolę się do środka. Żeby lepiej widzieć klęczę przed starami. Do przodu niewiele widać. I wszędzie dookoła dziesiątki przycisków i wskaźników. Jak pilot mógł się w tym połapać?

Po chwili ścierpły mi nogi. Miejsce pilota przypomina raczej stary metalowy zlew niż wygodny fotel. - Piloci siedzieli na spadochronie - tłumaczy Sobociński.

I tak nie wierzę, że było im wygodnie!

Ruszamy dalej. Do obejrzenia jest jeszcze ponad setka pojazdów, armat, dział i wspaniała kolekcja szabel wewnątrz zabytkowego pałacyku. To o nich wiele książek napisał dyrektor placówki Włodzimierz Kwaśniewicz. Gdy będziecie w Drzonowie warto go o nie zapytać. Dyrektor o szablach może opowiadać godzinami.

Tomasz Czyżniewski
0 68 324 88 34
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska