Andrzej Szmit, dyrektor gorzowskiego szpitala mówi wprost: - Jeśli przepisy się nie zmienią, nie będziemy mieli prawa leczyć w takim zakresie, jak teraz. Ministerstwo stawia przed nami wysokie wymagania dotyczące m.in. przekształcenia pododdziałów w samodzielne oddziały. Ja na to pieniędzy nie mam - mówi dyrektor.
Ministerialne rozporządzenia do tzw. ustawy koszykowej określają, za jakie świadczenia zapłaci fundusz w przyszłym roku i jakimi warunkami lokalowymi, kadrowymi i sprzętowymi powinny dysponować szpitale. Lubuski oddział wojewódzki Narodowego Funduszu Zdrowia wysłał do dyrektorów szpitali pisma przypominające o nowych przepisach. 10 proc. poradni ich nie spełnia, wiele do zrobienia mają też lecznice. Jeśli się nie dostosują, fundusz nie będzie mógł zawrzeć z nimi kontraktu na leczenie w przyszłym roku.
Wymogi resortu zdrowia uderzają np. w pododdziały udarowe. Do tej pory, zarówno w szpitalu w Gorzowie jak i w Zielonej Górze, funkcjonowały one na oddziałach neurologicznych. Od stycznia 2010 r. mają być samodzielne. - Jeśli przepisy się nie zmienią, nie będziemy mieli prawa leczyć pacjenta z udarem. Takich chorych, po ustabilizowaniu, odeślemy do kliniki - tłumaczy Szmit.
Adriana Wilczyńska, rzeczniczka szpitala wojewódzkiego w Zielonej Górze, dziwi się, dlaczego każe się zmieniać coś, co świetnie funkcjonuje: - Nasz pododdział udarów mózgu spełnia wszelkie wymogi kadrowe i sprzętowe. Doskonale działa w ramach oddziału neurologii. Pacjenci mają doskonałe warunki. Tworzenie nowego oddziału wiązałoby się z wygospodarowaniem nowych pomieszczeń, których nie mamy. To pociąga za sobą znalezienie w budżecie szpitala pieniędzy na remont i płace, m.in. dla ordynatora czy sekretarki medycznej.
Podobnie sprawa wygląda w przypadku sal intensywnego nadzoru kardiologicznego. W myśl nowych przepisów dwa wojewódzkie szpitale musiałyby utworzyć z nich samodzielne oddziały. Szmit uważa, że mnożenie bytów administracyjnych jest niemożliwe w Lubuskiem także dlatego, że brakuje nam specjalistów niektórych dziedzin, np. są tylko dwaj chirurdzy naczyniowi: - Sami sobie strzelamy w nogę, bo będziemy musieli odsyłać pacjentów do klinik, a z nimi odpłyną też pieniądze, których już teraz jest mało.
Przypomnijmy, że szpitale cały czas czekają na pieniądze z funduszu za nadwykonania. W ub. poniedziałek cała lubuska służba zdrowia spotkała się w Warszawie z minister Ewą Kopacz. Wicemarszałek Ewa Polak twierdzi, że można pokusić się o pewien optymizm: - Minister zapowiedziała, że będą zmiany w rozporządzeniach.
Być może fundusz podpisze kontrakty warunkowo. Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?