Oskarżeni o napad na Łukasza czekają na wyrok sądu. W domu państwa Witkowiczów znów tętni życie, odkąd 16-latek doszedł do siebie. - Łukasz, gdy odrobi lekcje, chętnie wyciąga instrumenty muzyczne - opowiada J. Witkowicz. W domu są dwa akordeony, saksofon i gitara.- Gdy gra na którymś z nich, robi się wesoło. To cud, że wrócił do zdrowia - stwierdza.
W styczniu nieopodal ul. Kominka chłopak i jego ojciec zostali pobici. Łukasz bardzo dotkliwe. Kilka tygodni spędził w szpitalu, leżał w śpiączce. Dramatyzmu sprawie dodawała choroba nowotworowa, z którą młody polkowiczanin zmaga się od miesięcy.
- Mam już dość tematu pobicia i rozprawy sądowej. Napastników nie pamiętam - mówi Ł. Witkowicz. - To wszystko zburzyło moje życie, przerwało naukę gry na akordeonie i saksofonie. Chcę teraz nadrobić zaległości i znów zagrać kolędy w wigilię - planuje. Nie martwi się wizytami u onkologa, na które regularnie jeździ z ojcem do Wrocławia. - Wygram z chorobą nowotworową, skoro wyszedłem cało z tego pobicia - mówi chłopak.
Nie ma ochoty opowiadać o tym co było, chętniej mówi o praktyce zawodowej w kwiaciarni. - Układam bukiety - mówi zadowolony. - Jednak bardziej niż handlowcem, wolałbym zostać muzykiem i grać w zespole - dodaje. Zdradził nam, że pod choinkę chciałby dostać organy.
Łukasz dużo czasu spędza przy komputerze. - Laptopa, którego używam dostałem od nieznanej mi osoby, jeszcze wtedy, gdy leżałem w szpitalu. Jestem wdzięczny. Korzystam z niego codziennie - stwierdza 16-latek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?