Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Mama ma szorstkie ręce" czyli jak czują się dzieci, kiedy ich rodzice się rozwodzą. Wywiad z Jolantą Fainstein - pisarką z Zielonej Góry

Jarosław Wnorowski
Jarosław Wnorowski
Jolanta Fainstein pracuje na Uniwersytecie Zielonogórskim. Publikowała w Chiduszu i Pro Libris. Jej utwory ukazują się na stronie Lubuskiej Fundacji Judaica, zaś wiersz ukazał się w zbiorczym tomie poetyckim „Oto się trudzę nad kamieniem” (2013 r.).
Jolanta Fainstein pracuje na Uniwersytecie Zielonogórskim. Publikowała w Chiduszu i Pro Libris. Jej utwory ukazują się na stronie Lubuskiej Fundacji Judaica, zaś wiersz ukazał się w zbiorczym tomie poetyckim „Oto się trudzę nad kamieniem” (2013 r.). arch. pryw.
Jolanta Fainstein, z wykształcenia filolog, a od 2018 r. doktor nauk humanistycznych w zakresie językoznawstwa, sama nie mogła się nadziwić, że jej dramat zgłoszony na konkurs w Gliwicach został aż tak doceniony przez jury konkursu. Postanowiłem się z nią skontaktować i przybliżyć jej osobę oraz twórczość. Autorka pracuje na Uniwersytecie Zielonogórskim. Publikowała w Chiduszu i Pro Libris. Jej utwory ukazują się na stronie Lubuskiej Fundacji Judaica, zaś wiersz ukazał się w zbiorczym tomie poetyckim „Oto się trudzę nad kamieniem” (2013 r.). Została wyróżniona w konkursie poetyckim ¡No pasarán! (2021 r.), a jej utwory ukazały się w pokonkursowym tomie.

Ostatnio można było o Pani wiele usłyszeć w Bibliotece Norwida

To prawda, w ubiegły czwartek (12 stycznia), w Czytelni Dramatu miało miejsce czytanie mojego dramatu pt. „Mama ma szorstkie ręce”. Tekst czytali aktorki i aktorzy z Lubuskiego Teatru i Teatru Trójkąt, a całość reżyserował znany aktor, Zdzisław Wardejn, i było to dla mnie wielkie przeżycie oraz ciekawe doświadczenie.

Skąd taki intrygujący tytuł?

Tytuł odnosi się do wypowiedzi dziecka, które w ten sposób opisało wynik ciężkiej pracy swojej mamy: opieka nad dziećmi, gotowanie, sprzątanie, pranie i wiele innych „przyjemności”, których czasami, choć nie jest to reguła, część męskiego świata nie dostrzega.

Teraz rozumiem, a czy poruszyła Pani jeszcze inne problemy?

Przedstawiłam w swoim dramacie to, jak czują się dzieci, kiedy ich rodzice się rozwodzą. Podjęłam temat odczuć, które są, moim zdaniem, uniwersalne u większości dzieci dotkniętych rozstaniem rodziców. Różnie w życiu bywa i końcówka związku może być mocno burzliwa. Dzieci czują wtedy najczęściej, że to one są problemem, że to jest ich wina, czują się odrzucone, niekochane, niechciane, odsunięte na bok i to one biorą na siebie odpowiedzialność za rozkład rodziny. Pokazałam w swoim dramacie to zjawisko przez pryzmat dorosłej córki. Jest tam rola córeczki i właśnie dorosłej córki. Ona patrzy na te sytuacje, będąc między trzydziestym a czterdziestym rokiem życia, wspomina role, które wówczas przyjmowała, przygląda się rzeczom, które robiła jako małe dziecko. Wplotłam ponadto kilka retrospekcji jej mamy. Chciałam pokazać, jak rozstanie wpływa na mamę, jak ona to przeżywa i jak dosłownie i w przenośni „pęka jej serce”. Jedyna osoba, której świadomie nie udzieliłam głosu jest „prowodyr” tej całej sytuacji, czyli jej mąż, a ojciec mojej głównej bohaterki.

Skąd pomysł na dramat o takiej właśnie tematyce?

Zaczerpnęłam inspiracje z obserwacji, a część pochodzi z moich doświadczeń. Pierwotnie był to poemat. Wysłałam go mojemu koledze, Przemkowi Jaszczakowi, reżyserowi, który kiedyś współpracował w Lubuskim Teatrem. Poprosiłam go, aby swoim profesjonalnym okiem przejrzał poemat, zdecydował, czy do czegoś się w ogóle nadaje. Odpowiedział, że widzi w moim tekście dramat. Poprosił, abym przerobiła całość, podzieliła na role, dodała kilka scen. Posłuchałam się go, dał mi kilka sugestii, zastosowałam je. Kiedy Przemek przeczytał ostateczną wersję od razu powiedział: „A teraz wysyłaj to na konkurs.”

A co to był za konkurs?

To była pierwsza edycja konkursu o Nagrodę Dramaturgiczną im. Tadeusza Różewicza, który zorganizował Teatr Miejski w Gliwicach. Gala i ogłoszenie wyników miało miejsce zaledwie trzy miesiące temu. Nagroda ma na celu wsparcie twórców piszących dla teatru oraz promocję najbardziej wartościowych zjawisk zachodzących we współczesnej dramaturgii polskiej. Patronat Tadeusza Różewicza nad Nagrodą jest nieprzypadkowy bo właśnie w Gliwicach, poeta przez dwadzieścia lat mieszkał i tu napisał nie tylko swoje najbardziej znane utwory sceniczne, ale i inne dzieła literackie, które wpływały i nadal wpływają na polską poezję i współczesny dramat. Dla mnie dodatkową nagrodą było publiczne odczytanie mojego testu właśnie w naszej zielonogórskiej książnicy z udziałem Pana Zdzisława Wardejna.

Miała Pani okazję porozmawiać z Wardejnem?

To przemiły człowiek i bardzo doświadczony aktor. Pamiętam, że powiedział mi, że kiedy pierwszy raz czytał mój tekst (a wtedy jeszcze wcześniej nigdy się nie poznaliśmy), pomyślał: „Mój Boże, autorka musi być jakąś doświadczoną, biedną kobietą”. Potem zobaczył mnie i bardzo się zdziwił.

A jak zareagowali Pani znajomi, rodzina na wieść o nagrodzie?

To nie jest mój pierwszy tekst, bo w kilku czasopismach pojawiły się wcześniej moje wiersze. Wracając jednak do reakcji przyjaciół - bardzo mi gratulowali. Dostałam od nich mnóstwo szczerych i miłych słów podziwu, uśmiechów, szoku w oczach, pozytywnego zdziwienia, a moja przyjaciółka, Magda, która była na czytaniu w Norwidzie napisała mi po wszystkim przepięknego sms-a: „Niesamowite doznanie, być na takim spotkaniu organizowanym specjalnie dla kogoś, kogo znasz i zdajesz sobie sprawę, że ta osoba, ta kobieta, zapraszana na scenę, wypytywana o wszystko, to twoja przyjaciółka”. Dla takich chwil warto żyć.

Rzeczywiście to piękny komentarz. Ja odkryłem jednak, przeglądając Pani profil na Facebook’u, że posiada Pani jeszcze inne ukryte talenty. Wspomnę o muzyce.

Nie nazwałabym tego talentem. W gimnazjum mama namówiła mnie, abym w ramach zajęć orkiestry dętej, działającej przy Technikum Budowlanym, podjęła naukę gry na klarnecie. Nauka szła mi dobrze, ale wstyd przed publicznością wziął górę – po roku zrezygnowałam. Potem na równo dwadzieścia lat zapomniałam o instrumencie. Dopiero kilka lat temu postanowiłam odszukać mojego dawnego nauczyciela, który nadal działa w tej branży i brałam przez ponad 18 miesięcy prywatne lekcje. Z uwagi to, że na Ukrainie rozpoczęła się wojna, zaangażowałam się dość mocno w pomoc uchodźcom i przerwałam lekcje, ale planuję powrót do nauki. Klarnet szalenie mi się podoba. Jego lekko nosowe brzmienie w dole, a ostre w górze, spora skala i możliwości dynamiczne mnie zachwycają. Ostatnio odkopałam taki prosty walc pt. „Edelweiss” w musicalu „Dźwięk muzyki” Richarda Rodgersa. Ten motyw występuje w serialu pt. „Człowiek z wysokiego zamku”.

No właśnie, co robi Pani w wolnym czasie?

Na razie aktywnie udzielam się zawodowo. Napisałam z koleżanką, Swietłaną Gromnicką podręcznik pt. „Interpunkcja rosyjska bez obaw” wydanej przez Oficynę Wydawniczą Uniwersytetu Zielonogórskiego. Przetłumaczyłam dwie książki Olega Roya. Ponadto, razem z moimi wspaniałymi studentkami (pracuję w Instytucie Neofilologii UZ) prowadzimy projekt „Bajka Poczytajka”, który asymiluje polskie i ukraińskie dzieci podczas wspólnych wyjść do kina, sal zabaw, wspólnych prac plastycznych. Ostatnim puzzlem z projekcie jest napisanie przez dzieci bajki, zilustrowanie jej i wydanie. To projekt, który finansuje Europejski Korpus Solidarności. Poza tym, co roku organizuję Recytatorski Konkurs Poezji Słowiańskiej dla studentek i studentów naszej uczelni. Jest co robić. I najważniejsza rzecz – spacery z moim psem, Newtonem. Choć jest maltańczykiem, to uwielbia biegać.

Recenzja pokonkursowa: Dramat „Mama ma szorstkie ręce” to poetycki, melancholijny obraz „rodziny w bloku", skupiony na postaci matki, widzianej przez pryzmat dorosłej córki. Kobiecość, męskość, więzy rodzinne, normy społeczne – wszystko przedstawione i opisane językiem nieoczywistym, zabawnym i smutnym jednocześnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska