Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Kowalczyk: To, co nawijał Magik zawsze mnie kręciło

Zdzisław Haczek 68 324 88 05 [email protected]
Marcin Kowalczyk ma 25 lat, skończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie. Rola Magika w nagrodzonym na 22. Cottbus Film Festival - "Jesteś Bogiem” Leszka Dawida, to jego ekranowy debiut. Dostał za kreację nagrodę na festiwalu w Gdyni i Złotą Kaczkę w plebiscycie miesięcznika "Film” oraz Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego dla młodego polskiego aktora.
Marcin Kowalczyk ma 25 lat, skończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie. Rola Magika w nagrodzonym na 22. Cottbus Film Festival - "Jesteś Bogiem” Leszka Dawida, to jego ekranowy debiut. Dostał za kreację nagrodę na festiwalu w Gdyni i Złotą Kaczkę w plebiscycie miesięcznika "Film” oraz Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego dla młodego polskiego aktora. Zdzisław Haczek
- Trudne było to, że się jest przebierańcem. Chodziłem po osiedlu Magika w takich ciuchach, jakie on miał, w jego słuchawkach... Ale ludzie skumali, że nie chcę się pod kogoś podszywać - mówi Marcin Kowalczyk, który gra rapera Magika w "Jesteś Bogiem".

- Jak zostałeś Magikiem w "Jesteś Bogiem"?
- Reżyser Leszek Dawid ogłosił casting i przez cały rok sprawdzał młodych aktorów. Ale nawet wtedy, kiedy ja ten casting wygrałem, usłyszałem: - Sorry, jeszcze musisz poczekać, bo muszę naturszczyków sprawdzić... Ostatecznie postawił na mnie.

- Długo przygotowywałeś się do roli?
- Przygotowywałem się do niej bardzo długo, jeszcze przed castingami. Jak tylko przeczytałem książkę Maćka Pisuka, to się zacząłem wkręcać. Już wiedziałem, że to jest materiał na film i tylko czekałem, kiedy ogłoszą, kto to będzie robił. Zakładałem, że dostanę tę rolę i cały czas nad tym pracowałem.

- Utwory Paktofoniki masz w małym palcu.
- Można tak powiedzieć.

- Internauci chwalą cię za scenę, gdy rapujesz na "Plus i minus" Kalibra 44.
- Ja jestem taki, że jak ktoś mnie chwali za "Plus i minus", to myślę, k..., w innej scenie zje... "Nowiny"... Żartuję! Ja zawsze i tak będę z tego niezadowolony, ale fajnie, że ludziom się podoba, że uwierzyli w tą postać na ekranie.

- Jesteś fanem hip-hopu?
- Polski rap nigdy mnie jakoś nie pociągał, ale fascynował mnie Kaliber 44. "Plus i minus", "Garbaty anioł", "Film" - uwielbiam te kawałki. No i kawałki Paktofoniki. Głównie to, co nawijał Magik, zawsze kręciło mnie ogromnie.

- Co było dla ciebie największym wyzwaniem w graniu Magika?
- Trudne było to, że się jest przebierańcem. Chodziłem po osiedlu Magika, po tych miejscach, gdzie się to wszystko wydarzyło, w takich ciuchach, jakie on miał. W jego słuchawkach. Trudno to było przezwyciężyć. Jednak ludzie z jego najbliższego otoczenia szybko skumali moje intencje, że nie chcę się pod kogoś podszywać, tylko, że chcę opowiedzieć pewną historię, która mnie też bardzo poruszyła. Ale to jest trudne, żeby przeskoczyć poziom legendy, którą masz grać. Odciąć się od tego całkowicie i wkręcić się w świat, który musisz sobie wykreować na swój użytek z dwoma czy trzema pozostałymi aktorami.

- Co czułeś po premierze, kiedy stało się jasne, że "Jesteś Bogiem" będzie hitem?
- To pytanie do producenta, nie do mnie.
- Ale w tym filmie obejrzało cię 1,4 miliona ludzi...
- Kompletnie mnie to nie kręci. Jestem poza tym. Mnie interesuje dobra robota i ona się dzieje na planie. Po produkcji filmu mogę odczuć ulgę: uff, wierzę w to, co widzę. To dobrze. Nie patrzę na siebie, tylko wkręcam się w historię. Ale potem film przestaje być mój i idzie do ludzi. Ilość widzów, która to zobaczy, nie ma dla mnie większego znaczenia. Jako młody człowiek, który gdzieś tam dopinguje polską kinematografię, cieszę się, że ludzie chodzą na filmy, które niekoniecznie są komediami albo lekturami.

- Nie czujesz jeszcze ciężaru popularności?
- Ludzie mnie rozpoznają, to jest dla mnie dziwna, jakaś sporadyczna sytuacja. Coś zrobiłeś, ktoś przyjdzie, powie, że mu się podobało - to jest spoko. Poza tym jestem cały czas zajęty. Nie czuję popularności.

- Kompletnie nie ma sodówy?!
- A może niekoniecznie tak jest... (śmiech). Może w domu mi bije! "Jesteś Bogiem" to mój debiut. Tymczasem jakieś portale napisały, że już wcześniej występowałem w serialach "Janka" i "Czarne Stopy". Tyle tylko że musiałbym tam grać przed moimi narodzinami! (śmiech). Pomylili mnie z gościem, który tak samo się nazywa.

- Ale telefon z propozycjami dzwoni?
- Są propozycje. Wcześniej też były, tylko mi nigdy nie zależało, żeby grać w filmach czy w telewizji. Ja zawsze chciałem robić rzeczy, które mnie total ciągną. Samo granie dla granie nie daje mi satysfakcji. Kiedy robię coś wbrew sobie, to robię to źle, czuję się zakłopotany. A jeżeli chcę coś zrobić - mam taką autentyczną potrzebę i się o to staram - to jest całkiem inaczej. Czuję, że to ma sens. Można powiedzieć, że jestem wybredny, a można powiedzieć, że robię rzeczy, w które wierzę.

- Na przykład?
- Przyszedł do mnie Krzysiek Skonieczny z grupy głębokiOFF, pokazał zajebisty scenariusz swojego debiutu "Hardkor Disco" - o kondycji dzisiejszego młodego człowieka. Tak to było napisane, że szczęka mi opadła. Od razu w to wszedłem. To film niezależny, ale wejdzie do dużej dystrybucji.

- Dziękuję.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska