Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marzenia się spełniają!

Eugeniusz Kurzawa 0 68 324 88 54 [email protected]
fot. Bartłomiej Kudowicz
W maju pisałem tak: "Pomagamy spełniać marzenia. Może ktoś się dołączy?" Chodziło o spełnienie marzenia Ani z Sulechowa, która bardzo chciała pojechać na koncert Rubika do zielonogórskiego amfiteatru.

Udało się! A wkrótce ukaże się książka Ani.

Wpierw jednak Ania pojechała na koncert Rubika! Dwa bilety - dla gimnazjalistki i towarzyszącej jej mamy - w maju zafundowała "GL". Burmistrz Sulechowa dał samochód, żeby dowieźć obie do amfiteatru.

Radość była ogromna, choć - jak się potem okazało - przez łzy bólu. W amfiteatrze dziewczynka siedziała na wózku dzień po operacji kolana.

Pomysł mamy

- O jej, naprawdę! Jak się cieszę! - zawołała 14-letnia Ania, gdy dowiedziała się, że redakcja zaprasza ją na majowy koncert Piotra Rubika pt. "Habitat".

Również mama nie kryła radości. Bo to właśnie mama uczennicy, Romualda Michura, okazała się najlepszym przyjacielem córki i zarazem św. Mikołajem. Wysłała do "GL" list opisujący trudną sytuację Ani podpowiadając, iż największą radość sprawiłoby jej uczestnictwo w występie ulubionego muzyka.

- Gdy Ania była w piątej klasie, na wuefie została uderzona hokejem w kolano, pękła kość; z czasem okazało się, iż nabawiła się w ten sposób poważnej choroby kości - relacjonuje mama. - Wprawdzie przebyła operację usunięcia skruszonej kości, ale po pewnym okresie trzeba było operować raz jeszcze.

Pech chciał, że kilka dni przed koncertem dziewczyna miała iść kolejny raz do szpitala! I szykowały się aż dwie operacje jednocześnie. Planowano usunięcie wyrośniętej kości z pierwszego kolana, a potem z drugiego. Lekarze mieli także podjąć decyzję co do losów rzepki kolanowej.

Było świetnie, choć płakała

- Córka ma rozciętą nogę aż w trzech miejscach - opisywała nam zaraz po operacji pani Romualda. Jednak w tym nieszczęściu zdarzyło się szczęście: zoperowano tylko jedną nogę i pacjentka wyszła ze szpitala dzień wcześniej. A w następnym był koncert.

- Było świetnie! - cieszyła Ania. - Siedzieliśmy w pierwszym rzędzie, zrobiłam dużo zdjęć, a dwa utwory nagrałam na telefon. Zapomniałam o bólu.
Lecz ból wrócił. Dziewczyna nawet się popłakała.

Ale już dzień po koncercie nastolatka usiadła do komputera i zaczęła przepisywać swoje wiersze, by spełnić kolejne marzenie - tomik poezji. Opowiadając bowiem wcześniej o sobie, zdradziła, że... pisze wiersze. A może podpowiedziała to też mama? W każdym razie kolejne marzenie - wydanie zbiorku wierszy pojawiło się na łamach "GL".

Wkrótce tomik

- Jako dziewięciolatka Ania zaczęła tworzyć - widać, że mama dokumentuje dorobek najmłodszego dziecka (starsze już wyfrunęły z domu), gdyż od razu przyniosła teczkę z wycinkami wierszy, z dyplomami zdobytymi w konkursach literackich.

I... Zadzwonił do mnie Janusz Ciechanowski z zielonogórskiej drukarni Majus, który zadeklarował: - Chętnie wydam zbiorek wierszy Ani - powiedział. Niżej podpisany zaś obiecał rzecz opracować, zredagować i, jak to się mówi, "opatrzyć posłowiem".
Teraz to marzenie jest bliskie spełniania. Książeczka jest już po korekcie i po przejrzeniu przez młodą autorkę.

Wraca do wydawcy i będzie drukowana. J. Ciechanowicz zapowiada, iż ukaże się jeszcze w październiku. O spotkaniu promującym zbiór wierszy młodej autorki oczywiście powiadomimy.

Wiersze Ani Michury

W niebie

Kiedy na nieba progu stanę
i przejdę przez magiczną bramę
jeszcze raz chciałabym się odwrócić
i wspomnienia przywrócić.
Zobaczyć czego nie widziałam,
czego się strasznie się bałam.
Niebo jest tak wysoko,
że aż trudno pojąć,
a mnie ogarniają mdłości,
ja mam lęk wysokości.
Wejdę więc tam po drabinie
(widziałam to kiedyś w kinie),
a jak się znajdę tam,
gdy już radę sobie dam,
to cofnie się czas
i zobaczę wszystkich was.
Tak się pewnie kiedyś stanie,
ale teraz jestem tu
i zabrakło mi tchu
od tego wchodzenia,
więc mówię: do widzenia.

Pamięć

Ci co odeszli pamiętają
nasze milczenie,
ciężkie westchnienie.
Pamiętają,
że nigdy czasu nie było,
że wciąż nam się spieszyło
i tak trudno było się przełamać
i czasem musieliśmy kłamać.
Oni pamiętają,
czekają
by się dowiedzieć.
A my? Milczymy.
Czekamy na czas odpowiedni,
jakby dotąd było go za mało.
Teraz została zaduma
całego niemówienia suma.
Oni pamiętać będą nasze milczenie -
dziś, jutro, nieskończenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska