MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Metafizyka wisi w powietrzu

EUGENIUSZ KURZAWA (68) 324 88 54 [email protected]
Jest ich czworo, jak ewangelistów. Przemyślenia i fotografie zebrali pod wspólnym hasłem "Alchemia przestrzeni", co oznacza: "Jeden dzień patrzenia na Sulęcin".

Stworzyli dziwną i nietypową, jak na dzisiejsze czasy, rzecz. Prywatny album o swoim mieście. Umówili się, że tylko jednego dnia, a wypadło na 14 października 2002 r., od bardzo wczesnych godzin porannych do późnego wieczora spróbują inaczej spojrzeć na miasto, w którym mieszkają.
Stefan - przez obiektyw aparatu fotograficznego. Jego zdjęcia posłużyły też za ilustrację opowieści pozostałych uczestników wyprawy. Maciej dokładnie opisał przebieg ekspedycji. Andrzej, plastyk, przetworzył fotogramy na swój artystyczny sposób, dając wyraz wewnętrznych lęków, jak i tęsknoty za miastem, z którego pochodzi - Wschowy. Swoistą summę złożyła Joanna, poetka, która uważa, że to, co się im zdarzyło, pachnie na odległość metafizyką. Dlaczego?

Metafizyka wisi w powietrzu

- Już w trakcie prac nad "Alchemią" okazało, że każde z nas jest starsze od kolejnej osoby o pięć lat i siedem miesięcy - wyjaśnia Joanna. Ze słów poetki można wywnioskować, że Sulęcin - a na to pojęcie składają się elementy materialne i niewidzialne ślady tworzące miasto ongiś i dziś - w magiczny sposób wymógł stworzenie tej pracy.
- Przez 13 lat chodziłam przez park nie wiedząc, że to był cmentarz - opowiada Joanna. - W ostatnich czasach idąc tamtędy czułam, że jakaś dusza chce, żeby ją wyrwać z niebytu.
Ta opowieść jest metaforą powstawania albumu. Tych czworo "ewangelistów", napędzanych wspólną energią, uznało, że trzeba miejsce, w którym żyją, wydobyć z niebytu. Wyciągnąć z płaskiej jak codzienna szarość rzeczywistości. Podświetlić je, pokazać współmieszkańcom jego duszę.
Czy się udało? Na promocję w starym młynie nad Ilanką przyszły 142 osoby. Ale nie chodzi o frekwencję. Ważne, że ci czworo przez półtora roku przeżywali wspólną intelektualną i emocjonalną przygodę. Podsumowali kilka lat znajomości. - Tę książkę przepuściliśmy przez siebie - twierdzą.

Zjednoczeni w prasie

- Znaliśmy się wcześniej, ale dość luźno - mówi Stefan. - Połączyło nas tworzenie "Naszej Sulęcińskiej Gazety Powiatowej". Każdy ma w niej swoje poletko.
Pewnego dnia Stefan wziął aparat (- Bo mnie męczyło, jak zatrzymać, utrwalić czas!) i poszedł "w miasto". Szedł uliczką, która wyjątkowo ocalała, ponieważ Sulęcin od 1945 r. w zasadzie nie ma starego miasta, i myślał: a może z naszego życia tutaj utrwalić chociaż jeden dzień?
Umówili się na 14 października 2002 r. Pobudka o 5.30. I poszli uliczkami, zaułkami. Stefan fotografował, Maciej notował. Przed cukiernią złapali poranne anioły przygotowujące pieczywo do transportu, sprawdzili, co dzieje się na pogotowiu, zajrzeli do biur i urzędów oraz na poranną mszę. Trafili do stolarni, w której Jerzy Kluwak i Krzysztof Nesterowicz akurat jedli śniadanie. Byli w przedszkolu, urzędzie pracy, na poligonie w Wędrzynie, gdzie ćwiczyły wojska NATO.

Tam podążamy gdzie jesteśmy

To były puzzle, z których składa się ich mała ojczyzna. Andrzej przetworzył je po swojemu, jak plastyk. Joanna za pomocą metafor poszukała syntezy. A gdy tego dnia wracali do domu po odbyciu podróży w imieniu współmieszkańców - odnaleźli skarb: złotawo podświetlone nocne centrum z blokami, kościołem i drzewami, co pokazuje zamykający książkę fotogram. Okazało się, że skarb jest w miejscu, z którego rankiem wyszli.
- Na tym polega alchemia, że każdy sam musi dojrzeć do znalezienia kamienia filozoficznego, który naprowadzi na skarb - komentuje Joanna. Oni go znaleźli również w sobie. Znaleźli i - co ważne - potrafili wyrazić.

  • W dziesiątkach naszych miasteczek od kilkunastu lat ludzie szukają swoich małych ojczyzn. Zaczynają na tym budować swą tożsamość. Odblokowali się - a raczej ich odblokowano - wraz ze zmianą ustroju. Teraz nie tylko ci ze "starej Polski", ale i z ziem zachodnich mogą mówić o lokalnych korzeniach. Mogą już mówić o śląskiej, pruskiej czy niemieckiej przeszłości, nawiązywać kontakty z dawnymi mieszkańcami i - co najważniejsze - traktować to miejsce jako własne, oswojone miejsce do życia, na które trzeba znaleźć pomysł. Taki, jak na przykład w Sulęcinie.

    Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!
    Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska