Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto nie dla mam

Alicja Jarno
Nierówne chodniki, dziurawe drogi i zbyt wysokie krawężniki to najczęściej wymieniane przeszkody, na które natykają się w naszym mieście kobiety spacerujące z dziecięcymi wózkami.

Natalia Gajos ma 1,5 roczną córkę Aurelię. Wybrała się z nią do urzędu miasta, by załatwić pewne formalności. - Do budynku nie ma podjazdu. Musiałam prosić obcą osobę, by pomogła mi wnieść wózek do środka - mówi pani Natalia. I dodaje, że na samą myśl o wyprawie do centrum miasta, jest pełna obaw. - W chodnikach i na przejściach dla pieszych są wielkie dziury. Ciężko przejechać spacerówką - dodaje.

Główka skacze na wybojach

Monika Wilczkiewicz z centrum na spacery z wózkiem, w którym wozi malutkiego Krystianka, stara się nie wychodzić sama. To dlatego, że musi być przy niej ktoś, kto pomoże wtargać ciężki wózek po schodach, czy podjechać nim pod krawężnik. - A jak się przechodzi z wózkiem przez ulicę Sikorskiego, to aż strach patrzeć, jak dziecku główka podskakuje na wybojach - zwraca uwagę, Agnieszka Wilczkiewicz, która często towarzyszy swojej siostrze podczas przechadzek po mieście. Pani Monika nie ma szans, by załatwić sprawę na poczcie czy w urzędzie i wejść do większości sklepów, bo wózek musiałaby zostawić na zewnątrz. Często jest też tak, że nawet gdy jest możliwość wjazdu do środka, a więc nie ma schodów a drzwi są dostatecznie szerokie, wejście jest zagrodzone bramką i nie można z dzieckiem wejść. - Bywa, że w takich sytuacjach dzwonię do kogoś i proszę, by popilnował mi wózka na zewnątrz, ale nie da się ukryć, że to bardzo uciążliwe - mówi M. Wilczkiewicz. Podobnie jest z karmieniem piersią. Mamy mogą spokojnie karmić maleństwo tylko w swoim domu. - Raz zdarzyło się, że ekspedientka pozwoliła mi skorzystać z przebieralni - wspomina gorzowianka.

Nie mile widziane

Bariery architektoniczne to nie jedyny problem gorzowskich mam. W mieście brakuje miejsca, w którym mogłyby swobodnie przebywać one i dzieci. Nie ma takich kawiarni, restauracji ani sal kinowych. Podczas, gdy w dużych miastach przynajmniej raz w tygodniu przygotowywany jest seans dla mam, ze ściszonym dźwiękiem, delikatnym oświetleniem i przerwą. Unas mamy niemowlaków nie mogą nawet znaleźć miejsca, by przewinąć maluszka, czy nakarmić go piersią. - W tym mieście kobiety z dzieckiem mogą czuć się wyobcowane. Nie ma możliwości, by razem z innymi mamami spotkać się na kawie, bo po prostu nie ma tu takiego miejsca, gdzie małe dzieci byłyby mile widziane - opowiadała nam pani Sylwia z Zawarcia, mama dwóch chłopców. Jej zdaniem, ten pierwszy okres macierzyństwa trzeba po prostu przesiedzieć w domu, wyjeżdżając jedynie z wózkiem na spacery. - Nawet nie próbowaliśmy iść całą rodziną do jakiegoś lokalu, bo to po prostu nie ma sensu - tłumaczyła gorzowianka.

W stolicy sie udało

W maju zeszłego roku w Warszawie odbyła się pierwsza w Polsce demonstracja matek chcących zwrócić uwagę na bariery architektoniczne, które każdego dnia napotykają w stolicy i nie tylko. Pierwsza wózkowa masa krytyczna to pomysł Fundacji MaMa, która działa na rzecz lepszego traktowania matek w naszym kraju. Jej sztandarową akcją jest ta pod hasłem "O Mamma Mia! Tu wózkiem nie wjadę", której celem jest przystosowanie przestrzeni publicznej tak, by bez przeszkód mogły poruszać się po niej wózki dziecięce czy inwalidzkie. Przez ponad rok działania fundacji w Warszawie udało się nawiązać tak prężną współpracę z urzędnikami, że dziś urząd miejski jest tam w pełni przystosowany do przyjmowania matek z dziećmi. W budynku są podjazdy, bawialnia oraz pomieszczenia, w których można nakarmić i przewinąć malucha. Oprócz tego w warszawskim śródmieściu sukcesywnie obniżane są krawężniki, a kładki zaopatrywane są w podjazdy dla wózków. Wkrótce zostanie ukończona budowa pierwszej altanki laktacyjnej, w której, w czasie spacerów, mamy będą mogły spokojnie karmić piersią.

Jesteśmy w tyle

Jaki jest sposób na sukces mam z Warszawy? Od władz trzeba się po prostu domagać. - Urzędnicy często nie zdają sobie sprawy z tego, że wózek waży około 30 kilogramów - tłumaczy Sylwia Chutnik, prezes Fundacji. - Gdy uświadomią sobie, jak ciężko jest pokonać z nim schody, czy krawężniki, z reguły są chętni do współpracy. Przecież dbanie o mieszkańców to ich zadanie - tłumaczy S. Chutnik. Według niej, aby przekonać urzędników do współpracy, warto wskazać te miejsca w mieście, po których szczególnie trudno poruszać się. Można też wykazać, że na ewentualnych poprawkach skorzystają także inne grupy mieszkańców, na przykład inwalidzi. Mamy w pierwszej kolejności do poprawek wymieniają przejście dla pieszych przy ul. Sikorskiego (do Parku Róż) i urząd miasta.
Podróżujących do unijnych krajów na pewno zaskakuje to, że na ulicach widać o wiele więcej wózków, czy dziecięcych, czy inwalidzkich. niż u nas. To dlatego, że tamtejsze władze i przedsiębiorcy starają się zapewnić możliwość swobodnego poruszania się po mieście wszystkim. Nie da się ukryć, że mamy pod tym względem spore zaległości. Jedynie nowoczesna Askana jest przyjazna mamom do tego stopnia, że oprócz bawialni znalazło się tam wydzielone miejsce do przewijania. Jeśli takich ułatwień będzie więcej, mamom na pewno będzie łatwiej. Tak więc gorzowianie, do dzieła!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska