Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto nie sprząta ul. Walczaka 43, bo szkoda pieniędzy

Anna Rimke
- Mimo obietnic miasto nie uprzątnęło gruzu ani nie sprzedało działki po naszych chlewikach! - denerwuje się Stefan Walkowiak z ul. Walczaka
- Mimo obietnic miasto nie uprzątnęło gruzu ani nie sprzedało działki po naszych chlewikach! - denerwuje się Stefan Walkowiak z ul. Walczaka fot. Kazimierz Ligocki
- To skandal, jak tu teraz wygląda! - mówili wczoraj mieszkańcy ul. Walczaka 43.

Podczas naszej akcji "Jak tu się mieszka?" mieszkańcy ul. Walczaka 43 poskarżyli się nam na gruzowisko, jakie zostało po ich budynkach gospodarczych.

- Trzymałem tam kurki, było pięknie. Ludzie dbali o te swoje kawałeczki ziemi i chlewiki - opowiada gorzowianin Władysław Marczak.

Leżą cegły i beton

Za garażami przy ul. Walczaka 43 od ponad 20 lat stało 26 takich budyneczków - jeden przy drugim. Do każdego przylegała działka, na której rosły kwiaty i warzywa. - Miasto ponad dwa lata temu uparło się, że to samowola budowlana i kazało nam rozebrać chlewiki. Bo mieli sprzedać ten teren - wspomina Stefan Walkowiak. Gorzowianin dodaje, że mieszkańcy zaproponowali w magistracie, że jeśli faktycznie znajdzie się kupiec, to w ciągu miesiąca uprzątną plac.

- Ale się nie zgodzili. W ubiegłym roku w grudniu musieliśmy wszystko rozebrać! - denerwuje się W. Marczak. Właściciele chlewików je wyburzyli, a miasto w ciągu miesiąca miało wywieźć stamtąd gruz. Jednak do dziś za garażami leżą cegły i beton z rozwalonych budynków. - Od ubiegłego roku nic się tu nie dzieje! - oburza się S. Walkowiak.

Miasto przejęło teren wraz z zabudowaniami po Silwanie. Jeszcze w okresie działania firmy pracownicy postawili tam chlewiki. - Silwana pozwalała robić mieszkańcom, co chcą. Ale my nie mogliśmy zalegalizować tych budynków - tłumaczy Barbara Napiórkowska, naczelniczka wydziału gospodarki nieruchomościami.

Bo nie ma pieniędzy

Urzędniczka twierdzi, że plan zagospodarowania przewiduje tam działalność komercyjną. Żeby zrobić przetarg i sprzedać teren, musi być on w całości przygotowany. Ale jeden z mieszkańców odmawia rozebrania budynku i przekazania placu. - Sprawę zgłosiliśmy do sądu. Dopóki się nie zakończy, nie ma mowy o sprzedaży działki - tłumaczy naczelniczka.

Zapewnia, że jej wydział nie ma pieniędzy na uprzątnięcie terenu. - Zresztą po co wydawać miejskie pieniądze, skoro gruz może przydać się przyszłemu inwestorowi? - pyta B. Napiórkowska.

W wydziale gospodarki komunalnej też nikt nie umiał nam powiedzieć, czy znajdą się pieniądze na sprzątanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska