W minionym roku ginekolodzy z międzyrzeckiego szpitala nie narzekali na brak pracy. Przyjęli 448 dzieci. Jak wylicza dyrektor placówki Leszek Kołodziejczak, to prawie o sto porodów więcej, niż przed sześcioma laty. - W ostatnich latach w naszym szpitalu rodzi się coraz więcej dzieci. Spory udział w tej statystyce mają jednak panie z ościennych powiatów. Przede wszystkim z okolic Świebodzina i wielkopolskiego Międzychodu - zaznacza.
W Sylwestra w lecznicy przyszło na świat pięcioro dzieci. Bliźniaczki Lenę i Julię urodziła tam międzychodzianka Julita Synoradzka. Z Międzychodu pochodziły trzy pozostałe położnice, które urodziły pozostałe dzieci. Dlaczego zdecydowały się na poród w lubuskim Międzyrzeczu, a nie w Wielkopolsce. Np. w Nowym Tomyślu, Szamotułach, czy Sierakowie pod Międzychodem?
- Koleżanki wychwalały ten szpital. I miały rację. Mam tutaj bardzo dobre warunki i opiekę - odpowiada J. Synoradzka.
Rodzą w wannie lub na gazie
Lena jest o trzy minuty starsza od Julii. Po urodzeniu ważyła zaledwie 2.110 gram, zaś jej siostrzyczka miała 1.830 gram. Dlatego razem z mamą spędzą jeszcze kilka dni na oddziale ginekologiczno-położniczo-noworodkowym. Przebywa tam z nimi ich ojciec i mąż Paweł Synoradzki.
- Na oddziale są specjalne pokoje, w których mamy mogą przebywać z dziećmi i mężami. Wielu ojców uczestniczy także w porodach rodzinnych, które wprowadziliśmy jako pierwsi w regionie już kilkanaście lat temu - mówi ordynator Sławomir Bartkowiak.
Panie mogą rodzić w specjalnej wannie, od blisko roku korzystają też z gazu rozweselającego, który uśmierza ból. Ginekolodzy zapewniają, że inhalacja gazem jest całkowicie bezpieczna dla mamy i dziecka, skutki znikają już po kilku minutach.
- Metoda ma dwa kolejne atuty. Nie wymaga obecności anestezjologa i w dodatku pacjentka może się na nią zdecydować w ostatniej chwili. Dosłownie tuż przed rozwiązaniem. Gaz jednak tylko częściowo uśmierza ból i poprawia komfort porodu. Równie ważne są zajęcia w szkole rodzenia, czy obecność męża - wylicza S. Bartkowiak.
Przyjeżdżają nawet z Anglii
Na poród w mieście nad Obrą i Paklicą decyduje się także kobiety, które kiedyś mieszkały w Międzyrzeczu, ale przeprowadziły się do innych miast. Np. żony żołnierzy, które wyjechały z mężami do Wrocławia, czy Warszawy, a teraz wracają urodzić tutaj swoje dzieci. Niektóre przyjeżdżają z Irlandii, Holandii czy Anglii. - Nasza ginekologia od kilkunastu lat spełnia unijne standardy - zaznacza L. Kołodziejczak.
Personel oddziału ma szczególnie dużo pracy wczesną wiosną, a także na przełomie lata i jesieni. Jak wylicza ginekolog Jaromir Grochocki, w marcu i w kwietniu rodzą się dzieci będące owocem wakacyjnych zauroczeń i urlopów.
- Drugą falę wzrostu liczby urodzeń mamy od września do listopada. Na świat przychodzą wtedy maluchy poczęte w czasie długich zimowych nocy - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?