- Czuję się jak w klatce. Nie ma jak wyjść z domu, bo nie ma podjazdu - mówiła nam 81-letnia Władysława Dąbrowska. Razem z mężem 84-letnim Henrykiem mieszka na parterze bloku przy ul. Cichońskiego. Ale od ulicy i domu dziennego pobytu, gdzie mogłaby fajnie spędzać czas, dzielą ją cztery schody.
Dobrzy ludzie pomagają
W bloku przy ul. Cichońskiego mieszkają głównie starsi i schorowani ludzie. Na samym dole, tuż za drzwiami wejściowymi specjalnie dla nich działa dom dziennego pobytu. Potem są owe cztery feralne, wąskie schodki i wchodzi się na szeroki korytarz na właściwym parterze. To tu mieszkają państwo Dąbrowscy.
Przeprowadzili się tu w listopadzie zeszłego roku z ul. Słonecznej. - Mieszkaliśmy tam na IV piętrze. Żona już zupełnie była odcięta od świata - opowiadał pan Henryk. Pani Władysława od roku i pięciu miesięcy żyje bez prawej nogi. Lekarze musieli ją amputować, bo wdała się martwica.
Przy Cichońskiego miało być lepiej, a nie jest, bo znów na drodze do kontaktów z ludźmi stanęły schody. - Dlatego zacząłem prosić Administrację Domów Mieszkalnych o pomoc, o wybudowanie podjazdu - opowiadał w piątek pan Henryk.
Państwu Dąbrowskim pomaga Urszula Mintura. - Kiedy w domu dziennego pobytu jest jakaś impreza, to prosimy dobrych ludzi, żeby nam pomogli znieść wózek - opowiadała. A szefowa domu Ewa Promińska tłumaczyła, ze podjazd jest niezbędny, bo mieszka tu sporo starszych ludzi, którzy mają różne problemy z poruszaniem. - Najlepszym rozwiązaniem byłaby winda, ale to niespełnialne marzenie - mówiła.
Wszystko zależy od wspólnoty
Problem państwa Dąbrowskich bardzo dobrze zna ADM nr 4 przy ul. Drzymały, który administruje blokiem przy ul. Cichońskiego. - Nie można zrobić podjazdu po tych schodkach, bo to jest technicznie niemożliwe. Raczej też nie da się dobudować go do tego mieszkania - mówiła nam Bogusława Borowska, zastępczyni kierownika ADM nr 4.
Tłumaczyła, że w tym bloku część mieszkań została wykupiona na własność, dlatego też na jakiekolwiek remonty czy przebudowy muszą się zgodzić właściciele i ponieść część kosztów.
- Do końca marca tego roku musimy przeprowadzić spotkanie wspólnoty, na którym przedstawiamy problem. Jeśli tylko będzie zgoda, wówczas poszukamy możliwości budowy podjazdu - mówiła B. Borowska. Zapewniła, że ADM postara się jakoś problem rozwiązać.
Czy życie pani Dąbrowskiej stanie się łatwiejsze, będzie wiadomo w kwietniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?