Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy gorzowskiego Metalowca nie chcą tam posterunku

Renata Ochwat 95 722 57 72 [email protected]
- Są awantury, ale specjalnie niebezpiecznie to tu nie jest - mówią Teresa Stanisławska i Joanna Maszkowska oraz ich sąsiad Ryszard Bączek
- Są awantury, ale specjalnie niebezpiecznie to tu nie jest - mówią Teresa Stanisławska i Joanna Maszkowska oraz ich sąsiad Ryszard Bączek fot. Bogusław Sacharczuk
Urzędnicy chcą, aby w Metalowcu przy ul. Szczecińskiej urządzić posterunek policji, bo tam jest niebezpiecznie. Jednak mieszkańcy nie widzą takiej konieczności. - Wystarczy więcej patroli - mówią.

- Centrum Pomocy Rodzinie i Polityki Społecznej chce, aby policja utworzyła tu stały posterunek głównie ze względu na kilka rodzin, w których regularnie dochodzi do nadużywania alkoholu. Ci ludzie są niebezpieczni dla innych lokatorów, a także dla moich pracowników - mówi dyrektor centrum Barbara Steblin-Kamińska.

Policja reaguje

W Metalowcu działa biuro centrum, w którym na stałe pracują dwie osoby zajmujące się pomocą mieszkańcom. Dyrektorka opowiada, że bardzo często dochodzi do znieważania obraźliwymi słowami pracowników, jeśli odmówią pomocy, bo nie ma do tego podstaw. Jednak czara goryczy się przelała, kiedy 29 sierpnia tego roku doszło do napaści. Jeden z mężczyzn zaatakował nożem drugiego. Efekt - ofiara wylądowała w szpitalu, a napastnik po przesłuchaniu przez policję został wypuszczony.

- Dlatego poprosiłam prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, aby pomógł nam i wystąpił do policji o zorganizowanie tu posterunku - mówi Steblin-Kamińska. Podkreśla, że bardzo jej zależy na bezpieczeństwie mieszkających tam ludzi.

- Bywa, że dochodzi do awantur, ale trudno się czasem dziwić - mówią Teresa Stanisławska i Joanna Maszkowska. Mieszkają w byłym hotelu Metalowiec, gdzie od kilku lat są mieszkania socjalne. Tłumaczą, że lokale są malutkie, na dwie rodziny przypada jeden przedpokój i jedna łazienka. - Czasami jedna na drugą naskoczy o wypalanie prądu czy inną rzecz i awantura gotowa - mówią kobiety.

Ich sąsiad Ryszard Bączek tłumaczy, że choć miodów nie ma, to jakoś się da żyć. - To jakieś plotki, że tu jest specjalnie niebezpiecznie. Wszędzie żyją źli i dobrze ludzie - mówi. Dodaje, że policja reaguje na każde wezwanie, podobnie jak i straż miejska. Nie ma potrzeby utrzymywania tu posterunku - mówi.

Ludzie przyznają, że żyje się tu niełatwo. Autobusy rzadko kursują, do najbliższego sklepu aż cztery kilometry. Ale przed jednym z wejść do budynku stoją ławki, na których ludzie przysiadają w ciepłe dni. - Nie można zakładać, że tylko patologia tu mieszka - tłumaczą.

Patrole częściej zajrzą

Policja potwierdza, że bywa wzywana na interwencje. - Ale nie jest to rejon wyróżniający się liczbą wezwań, nie ma też tendencji zwyżkowej w stosunku do innych obszarów Gorzowa - mówi Justyna Migdalska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji.

Podobnego zdania jest też Czesław Matuszak, komendant straży miejskiej. - Jest jedna strażniczka oddelegowana do kontaktów z tymi ludźmi, ale interwencji nie ma aż tak wiele. Poza tym my tam prowadzimy akcję edukacyjną dla dzieci - mówi.

Prezydent jednak spotkał się już z komendantem policji i omówili ten problem. - Ustalono, że ze względu na bliskość komisariatu przy ul. Myśliborskiej nie ma sensu tworzenie dodatkowego posterunku przy ul. Szczecińskiej - mówi wiceprezydent Zofia Bednarz. Natomiast uzgodniono, że częściej będą tam zaglądać policjanci.

- Dzielnicowy będzie miał więcej służb obchodowych w tamtym rejonie, ponadto częściej będą tam zajeżdżać radiowozy - mówi Migdalska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska