Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miliony zniknęły z urzędu. Sprawa gubińskich kasjerek i skarbniczki trwa już od wielu lat. Zbliża się rozstrzygnięcie?

Łukasz Koleśnik
Łukasz Koleśnik
Prowadząca sprawę Diana Książek (w tle) wyznaczyła datę kolejnej rozprawy na piątego lutego
Prowadząca sprawę Diana Książek (w tle) wyznaczyła datę kolejnej rozprawy na piątego lutego Maciej Dobrowolski
Wczoraj odbyła się kolejna rozprawa kasjerek z urzędu miasta, oskarżonych o defraudację. I choć zaplanowano już następne posiedzenie, to wygląda na to, że sprawa ma szansę się rozstrzygnąć...

Wydaje się, że sprawa gubińskich kasjerek trwa już bardzo długo. Tak naprawdę minęło wiele lat, ale wciąż nie znamy jej rozstrzygnięcia. Przypomnijmy, że oskarżone o defraudację pieniędzy dwie byłe kasjerki urzędu miasta (Małgorzata G. i Janina P.) oraz była skarbniczka (Danuta B.) zasiadły w sądzie pierwszy raz około sześć lat temu. Wczoraj w sądzie okręgowym w Zielonej Górze odbyła się kolejna rozprawa.

Do tej pory pojawiały się opóźnienia w sprawie. Po kilku rozprawach zatrzymała się ona na etapie badania dokumentów przez biegłego. W marcu 2014 roku, podczas jednej z rozpraw, sędzia powołał biegłego z Poznania, który miał zbadać wszystkie dokumenty, dotyczące finansów urzędu miasta.

Jednak ten nie wywiązywał się ze swoich obowiązków. Urzędnicy z Gubina mówili, że ani razu miał nie zgłosić się po dokumenty. Został on zwolniony. Pojawił się kolejny. Tym razem specjalista nie zawiódł.

- Najważniejszym elementem procesu była opinia biegłego - mówi mecenas Paweł Zawodniak. - Ta jest już gotowa. Jej sporządzanie zakończono w połowie wakacji. Opinia jest dla nas (czyli dla urzędu miasta - dop. red.) korzystna. Ma aż 795 stron, więc na pewno nie można powiedzieć, że to sprawa łatwa.

Biegła, która opracowała opinię, pojawiła się na wczorajszej rozprawie, gdzie miała zeznawać. Mieliśmy również poznać kwotę, która ostatecznie została wyprowadzona z urzędu.

Przepytali świadków i oskarżone
Rozprawa wyglądała bardzo podobnie do poprzednich. Obrońcy dopytywali świadków z zakresu podziału obowiązków oraz wykonywanych funkcji. Większość pytań skupiała się na przepływie dokumentów w urzędzie miasta, aspektach finansowych oraz kwestii dostępu do komputerowego systemu księgowego.

Danuta B. była aktywna podczas rozprawy – na zmianę ze swoim obrońcą zadawała byłym koleżankom dociekliwe pytania.
Małgorzata G. oraz Janina P. w ciszy słuchały zeznań.

Na sali rozpraw pojawili się m.in. gubińscy radni, których ciekawi rozwój sprawy.
- Przyszłam na rozprawę już po raz kolejny. W imieniu mieszkańców chciałabym się dowiedzieć jak to się stało, że doszło do oszustwa na tak wielką skalę – twierdzi radna Halina Wojnicz. – Wyprowadzone pieniądze to nasze wspólne dobro - mówi. - Chcielibyśmy odkryć mechanizmy, które umożliwiły defraudację. Uważnie obserwuję pracę jednostek kontrolnych administracji. Uważam, że powinno się jeszcze dużo zmienić, aby pieniądze podatnika były właściwie wydawane.

Podobnego zdania jest również radny Mirosław Rogiński: - Polska jest państwem prawa, winni muszą zostać ukarani - zauważa. - Jest mi bardzo przykro, że niektórzy potraktowali urząd jak swój prywatny folwark. Czy na to płacimy podatki, żeby nasze pieniądze były wyprowadzone z kasy urzędu miasta? Oczekuję, że wyjaśnione zostaną w pełni procedury nadzoru.

Radny zwrócił również uwagę na pracowników kontroli, którzy nie wykryli defraudacji. - Uważam że wszyscy winni z ramienia nadzoru powinni podać się do dymisji i zniknąć na długie lata z życia publicznego. Przecież opisany proceder odbywał się w pokojach położonych w bardzo bliskiej odległości gabinetu burmistrza. Czy dobry gospodarz pozwoliłby, aby zniknęło tak dużo pieniędzy?

Co na to burmistrz Bartłomiej Bartczak? - Cały proceder trwał latami i było w tym czasie kilku burmistrzów. Nie wykryła tego żadna kontrola, więc ciężko jest od razu kogoś złapać za rękę, szczególnie, że nie było ku temu żadnych przesłanek. Dopiero za mojej kadencji wykryliśmy nieprawidłowości i zgłosiliśmy sprawę do prokuratury.

Ile pieniędzy wyprowadzono z urzędu?
Chociaż od początku sprawy minęło sześć lat, to wciąż nie wiadomo, ile dokładnie pieniędzy zniknęło z kasy urzędu miasta. Wczorajsza rozprawa miała dać na to odpowiedź, a dokładniej informację miała przekazać biegła, która sporządzała opinię.
Niestety, proces przepytywania świadków i oskarżonych trwał tak długo, że prawniczka ostatecznie nie zeznawała. Sędzia Diana Książek, prowadząca tę sprawę, przyznała, że wszyscy, którzy zapoznali się z dokumentami, znają dokładną kwotę, jednak dopóki nie padnie ona w zeznaniach, nie może zostać potwierdzona. Nieoficjalnie mówi się o nawet 5 mln zł. Jednak, czy jest to prawdziwa liczba, przekonamy się za miesiąc. Kolejna rozprawa została zaplanowana na 5 lutego. Sąd zamierza wtedy wysłuchać sprawozdania biegłej, które przeanalizowała finanse urzędu. Będzie to moment przełomowy dla całej sprawy?

Zobacz rownież: Magazyn Informacyjny Gazety Lubuskiej. Najważniejsze informacje tygodnia:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska