MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miłość to akceptacja

Grażyna Zwolińska
Justyna Iwanowska. Jest absolwentką psychologii Uniwersytetu im. A Mickiewicza w Poznaniu. Pracuje w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Zielonej Górze. Prowadzi też Pracownię Edukacji Psychologicznej i Wspomagania Rozwoju Just-in (www.just-in.pl). Ma męża Michała i córkę Ewę. Jej pasją jest ogród, zwłaszcza uprawianie ziół.
Justyna Iwanowska. Jest absolwentką psychologii Uniwersytetu im. A Mickiewicza w Poznaniu. Pracuje w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Zielonej Górze. Prowadzi też Pracownię Edukacji Psychologicznej i Wspomagania Rozwoju Just-in (www.just-in.pl). Ma męża Michała i córkę Ewę. Jej pasją jest ogród, zwłaszcza uprawianie ziół. fot. Mariusz Kapała
Rozmowa z Justyną Iwanowską, psychologiem.

- Jak dbać o miłość, żeby była z nami jak najdłużej? - Trzeba przede wszystkim dbać o miłość w sobie. Bo tylko wtedy można ją wyrażać wobec partnera, dzieci, bliskich. Trzeba umieć znaleźć w sobie to, co jest ważniejsze, niż proza codziennego życia. Jeśli dbamy o miłość w sobie, w stosunku do siebie i innych oraz spotykamy się z tymi, którzy też o nią w sobie dbają, to płynie ona między ludźmi. Może to trochę zbyt górnolotnie powiedziane, ale tak to jest.

- Pewnie i tak to jest, ale jak to przełożyć na nasze codzienne relacje z bliskimi?- Taka miłość to nic takiego szczególnego. To po prostu bycie ze sobą, widzenie potrzeb swoich, ale i najbliższych, słuchanie tego, co mówi partner czy dziecko.

- Czyli być razem, a nie obok?- Właśnie. Można przecież siedzieć z bliską osobą przy stole, a być myślami gdzie indziej. Ważne jest też to, żeby kontaktu z ludźmi, także tymi najbliższymi, nie widzieć, jako walki, ale jako coś, co jest dla nas wspólne.

- Cóż, kiedy na co dzień bez walki, bez kryzysów, zwykle się nie obejdzie...- Żeby cokolwiek mogło się rozwijać, musi przechodzić przez kryzysy. Czy to człowiek, czy związek. Dobre poradzenie sobie z kryzysem pozwala na przejście na kolejny etap trwania związku. Kryzysy są czymś naturalnym, bo są związane z rytmem naszego życia. To też takie momenty, jak pojawienie się dziecka, zmiana pracy, zmiana wyglądu, choćby z upływem lat. To wszystko może wprowadzać kryzys w funkcjonowanie związku. Jeśli wspólnie mamy świadomość, że jest coś ponad tym, coś co nas łączy, udaje nam się przejść przez kryzys.

- Kiedy przegrywamy?- Gdy uznamy, że jak jest kryzys, to już nie może być tak, jak było. Czyli, że to już koniec. Jest taka metafora o gąsienicy, która przepoczwarza się w motyla. Owija się w kokon, a potem w jego środku musi się w pewnym sensie rozpaść, żeby powstało coś, co jest motylem. Więc ten kryzys to jest taki moment, kiedy na chwilę coś musi się rozpaść, po to, żeby złożyć się na nowo w nowej formie.

- Czyli dobry związek, to taki, który nawet wiele razy mógł się rozpadać, ale potrafiliśmy sobie z tym poradzić?- Tak. Poradzić razem. Często w taki sposób, że na chwilkę trzeba "pójść do swego kącika", żeby móc wrócić do siebie i zacząć na nowo.

- Z tego kolejny wniosek, że jeśli mamy jakiś spór np. z partnerem, to nie możemy patrzeć tylko na to, że on jest winny, ale też spojrzeć na siebie.- Na pewno warto przeanalizować, dlaczego tak, a nie inaczej zachowujemy się w tej sytuacji. Tak naprawdę, jeśli trwamy w miłości do kogoś, to często potrafimy zrobić to, co jest niewyobrażalne w związku, w którym nie ma miłości. Miłość daje nam też możliwość pracy nad sobą. Bo jeśli kogoś kocham i ten ktoś ma np. nawyk, który mi przeszkadza, to w imię tej miłości potrafię nad tym przejść do porządku dziennego. Wtedy też zyskuję, bo włączam do swego doświadczenia to, że ktoś może się tak zachowywać. To pozwala nam być bardziej akceptującym. A tak naprawdę akceptacja to miłość. Jeżeli kochamy i przyjmujemy drugiego człowieka takim jakim jest, to tak naprawdę kochamy go coraz bardziej.

- Jakie cechy charakteru przeszkadzają nam w wyjściu z kryzysu?- Zamknięcie, zesztywnienie, nieuważność na drugą osobę, odgrodzenie się.

- Np. ciche dni które nic nie dają... A może dają? - Z tym może różnie być, bo ciche dni mogą też być takim momentem, kiedy każdy w sobie "przerabia" sprawę. Jeśli jednak w trakcie trwania tego kryzysu mamy pomysły, że np. zrobię jemu/jej coś na złość, żeby wiedział/wiedziała, jak to jest, żeby jemu/jej nie było dobrze, to musimy mieć świadomość, że takie nieustanne myślenie zabija miłość i nie prowadzi do dobrego rozwiązania.

- Bo nie podpowiada żadnej drogi wyjścia.- Nie może, skoro jest tylko formą walki.

- A jak po prostu mamy trochę paskudne cechy charakteru?- Usprawiedliwianie tego cechami charakteru nic nie daje. Bo to oznacza, że już nic z tym nie możemy zrobić. Często są to bardziej nawyki, niż cechy charakteru. A nawyki możemy zmienić. One w innych sytuacjach mogły nawet być korzystne. Ale w relacji miłosnej burzą, a nie budują.

- Czy można mówić o wzorcu miłości?- Nie ma jednego wzorca miłości. Z prób ich lansowania, także przez media, wynika wiele nieporozumień. Każdy związek miłosny jest jedyny i niepowtarzalny. Miłość jest tam, gdzie jest prawda. To, co jest prawdziwe, jest miłością. Nie ma dobrego czy złego modelu miłości.

- Czyli jak przeczytamy w babskim kolorowym piśmie, że miłość powinna wyglądać właśnie tak, to powinniśmy raczej powiedzieć, że ona może wyglądać tak...- ...ale są ludzie, u których wygląda całkiem inaczej.

- Miłość to nie tylko to, co dobre i słodkie...- Oczywiście. Może oznaczać np. mówienie trudnych rzeczy. Ponieważ nie chcemy oszukiwać partnera i mówimy mu prawdę, kiedy nas o coś zapyta, to robimy to z miłości.

- Jak więc dbać o miłość?- Na tysiąc sposobów. Warto choćby wracać do momentu, w którym zaistniała.

- Zamiast pamiętać wciąż o tym, co po drodze było złego?- Tak, bo to nie służy niczemu. Trzeba też mówić do siebie o tym, co przeżywamy. To podstawowa zasada komunikacyjna.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska