Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mocne rządy kobiecej ręki

Leszek Kalinowski (wak) 68 324 88 74 [email protected]
- Kobieta, mężczyzna? Nie ma znaczenia, liczy się mądry człowiek – uważa Barbara Langner. - Liczy się człowiek-fachowiec. I to by lubić swoją pracę – podkreśla Beata Jilek. - Lubię współpracować z mężczyznami, Dobrze się z nimi dogaduje – mówi Urszula Miara.  - Jak się ma zgrany zespół, wszystko można zrobić – chwali swoją grupę Krystyna Orwat.
- Kobieta, mężczyzna? Nie ma znaczenia, liczy się mądry człowiek – uważa Barbara Langner. - Liczy się człowiek-fachowiec. I to by lubić swoją pracę – podkreśla Beata Jilek. - Lubię współpracować z mężczyznami, Dobrze się z nimi dogaduje – mówi Urszula Miara. - Jak się ma zgrany zespół, wszystko można zrobić – chwali swoją grupę Krystyna Orwat. Mariusz Kapała
Słaba płeć? Bzdury. One każdego dnia udowadniają, że potrafią kierować ludźmi i przenosić z nimi góry. Niestraszne im polityczne burze. Robią swoje. I cieszą się, gdy innym żyje się lepiej.

Kobieto, puchu marny - mawiał poeta. Chyba się mylił... Zielonogórzanie mogą wymienić wiele pań, które uskrzydlają, które udowadniają, że chcieć to móc. Zmieniali się prezydenci, rady, a one wciąż na swoich stanowiskach. Dbają np. o to, byśmy coraz wygodniej i bezpieczniej jeździli autobusami i pili zdrową wodę. O szefowej Miejskiego Zakładu Komunikacji, Barbarze Langner, pracownicy mówią, że to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Fachowiec, twardy negocjator, ale z wielkim sercem. - W trudnych chwilach dla pracownika potrafi zrobić wszystko, co tylko możliwe, by pomóc - zdradza jeden z kierowców. - Naprawdę o nas dba. Mam porównanie jak jest w innych firmach, bo tam pracowałem, więc wiem, co mówię.

B. Langner to zielonogórzanka z urodzenia, absolwentka wydziału mechanicznego dawnej Wyższej Szkoły Inżynierskiej. - Należałam do pierwszego rocznika, który ukończył ten wydział. Mam indeks z numerem 39 - wspomina B. Langner. - Zaraz po studiach na pięć lat wyjechałam do Kożuchowa, bo miałam stypendium fundowane. Ale potem wróciłam.
Z MZK związana jest od 1980 roku, od 1992 roku na stanowisku dyrektora. Kieruje 280-osobowym zespołem. Czy trudno rządzić firmą, w której większość pracowników to mężczyźni?
- Nie dzielę tak ludzi, raczej na tych mądrych i mądrych inaczej - przyznaje pani dyrektor.
- A czy łatwiej dziś rządzić niż dawniej?
- Trudno porównać, czasy są inne, inne problemy, technologie, możliwości. Dzięki wsparciu Unii Europejskiej udają się duże inwestycje. Teraz liczymy na elektryczne autobusy - mówi B. Langner.
Beata Jilek - prezes spółki Zielonogórskich Wodociągów i Kanalizacji - do Zielonej Góry trafiła z Wałbrzycha. Właściwie za sprawą dziecka, które ciągle chorowało. A tamtejsze powietrze pozostawiało wiele do życzenia. - Musicie państwo wyjechać, zmienić klimat - powiedział lekarz. A że w Zielonej Górze była praca dla dwóch inżynierów...

I tak absolwentka wydziału inżynierii sanitarnej Politechniki Wrocławskiej stała się Lubuszanką. I od 30 lat kieruje firmą, która dba o stan naszej wody. Prowadzi 290-osobowy zespół.
- Dobrze mi się pracuje, bo jak się lubi swoją pracę, to z ochotą idzie się do niej każdego dnia - podkreśla. - Załoga jest bardzo dobra, doświadczona. Nie ma konfliktów. Liczy się człowiek-fachowiec, płeć nie jest ważna.
- Czy pani prezes pije wodę z kranu, czy kupuje ją w plastikowych butelkach?
- Oczywiście, że z kranu. Nasza woda jest dobra, codziennie badana przez sanepid - podkreśla. - Zresztą w całej Polsce jej stan się poprawił. Kiedyś stosowano inne metody uzdatniania, więc jej smak nie był do końca odpowiedni...

Mocna kobieta w Świebodzinie? Urszula Miara - podpowiadają panowie. Przez 15 lat była zastępcą dyrektora w Zespole Szkół Zawodowych, obecnie radna powiatowa i społeczniczka.
- O mężczyznach mam swoje utarte określenie. Jest on najlepszym wynalazkiem, zaraz po tabletce od bólu głowy - śmieje się. - Bardzo lubię pracować z mężczyznami. Po pierwsze, z uwagi na ich konkretność, czego kobietom często brakuje. Po drugie, potrafią wspaniale realizować to, co my czujemy w ramach kobiecej intuicji. Kiedy sięgam pamięcią wstecz, to zawsze moimi szefami byli mężczyźni. W szkole, w której pracowałam uczyło się dwa tysiące osób. Dyrektorem był Józef Obacz, bardzo wymagający, szczególnie od kobiet. Ale jednocześnie był dużą osobowością, więc pracowało się z nim doskonale. Dziś też nie mogę narzekać. W radzie powiatu są głównie mężczyźni. Ale współpracuje się z nimi doskonale, podobnie jak ze starostą i jego zastępcą.

Znana kobieta w Sulechowie? Krystyna Orwat! Nauczycielka matematyki, wieloletni dyrektor LO. Po przejściu na emeryturę nie potrafiła siedzieć w domu. Dlatego w 2005 roku powołała do życia Uniwersytet Trzeciego Wieku. Kieruje nim do dziś, skupiając wokół niego blisko 150 osób. Skromna, ale silna. - Sama nic bym nie zrobiła. Liczy się wspaniały zespół - podkreśla. A słuchacze mówią: - Trzeba mieć osobowość, by prowadzić tak duża grupę studentów w trzecim wieku. Nie każdy nadaje się do takiej roli. Trzeba po prostu kochać ludzi. Takimi, jakimi są.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska