Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moim zdaniem: Choinka i burak

Andrzej Flügel [email protected]
Andrzej Flügel
Andrzej Flügel archiwum GL
Wiadomości o kolejnych transferach żużlowych przelatywały w ostatnich miesiącach nad naszymi głowami niczym kiedyś radzieckie sputniki. Dopóki nie było internetu jakoś można było tę radosną twórczość opanować. A teraz?

Często działa to tak. Fan piszący sobie hobbystycznie dla jakiegoś portalu słyszy od znajomego, szwagra, kumpla, brata dziewczyny (niepotrzebne skreślić), że zawodnik X za milion, albo dwa (skreślić jak wyżej) na bank podpisze kontrakt z klubem Y. Jeśli jest w jeszcze w miarę solidny, zadzwoni do zawodnika. Ten, o ile odbierze telefon (może nie odebrać, bo ma już dosyć bezustannych pytań o kontrakt) odpowie wymijająco, że ma kilka propozycji. To samo oświadczy prezes klubu. Obaj nie skłamią, bo rzeczywiście rozmawiają. Dla fana - redaktora potwierdzenie, że rozmawiają nie jest zaprzeczeniem. Skoro tak, to usiądzie do komputera i po kwadransie w sieci jest informacja ,,X za milion w klubie Y?". Ale tak zrobi jeszcze ktoś w miarę solidny, bo dzwonił, próbował, a ostatecznie postawił znak zapytania. Ktoś bardziej napalony na sensację po usłyszeniu plotki wklepie w komputer ,,X za dwa miliony w klubie Y". Nie da pytajnika, a z usłyszanego miliona zrobi dwa. A co!

Potem leci już śniegowa kula. Informację przechwytują inne portale, szybciutko umieszczają ją u siebie. Jedni podadzą, kto to napisał, inni nie. Ktoś tam doda coś od siebie i tak w parę godzin z jakiejś plotki robi się bomba. Internet się grzeje i jest fajnie. Mało tego, nie mogą jej zlekceważyć poważne tytuły, bo przecież w każdej plotce jest źdźbło prawdy. Potem bomba okazuje się małą choinkową bombką. Wszystko się na chwilę uspokaja do kolejnej sensacji. I tak to się kręci. Jak się w tym wszystkim znaleźć? Jak oddzielić prawdę od wytworów fantazji? Nie mam pojęcia.

Byłem ostatnio w Warszawie i przysłuchiwałem się dyskusji na temat przyszłości żużla. Wcześniej, podczas zwiedzania Sejmu i Senatu na korytarzu mijał nas poseł Macierewicz. To było przeżycie! Długo nie mogłem wyjść z szoku, a kiedy w końcu wyszedłem, zszokował mnie wiceminister sportu. Pytany, czemu są takie małe dotacje na sporty motorowe stwierdził, że jego resort mogłoby dać więcej na speedway, gdyby ten był sportem olimpijskim... Szkoda, że nie słyszał, że dyscypliny olimpijskie to wyłącznie takie, w których decyduje siła mięśni. Tak, więc wszystkie sporty motorowe odpadają... No, ale może udział pana ministra w takim forum też jakoś wzbogaci jego wiedzę. A dyskusja? To było pierwsze spotkanie, więc wszyscy mieli rację i podkreślali jak to kochają speedway. Jeśli w kolejnych będzie postawiona jakaś konkretna teza i pogadają fachowcy, to może coś ciekawego się z tego urodzić...

Przed nami znów święta. Już was małżonki zaprzęgły do wózków w marketach? Już macie listę ważnych zadań do wykonania i grafik sprzątań? Dostaliście też zakaz stadionowy na sobotnie popołudnie w czasie, którym mieliście oglądać w telewizorze jakiś meczyk w Anglii czy we Włoszech? Cóż, w starciu z Kliczką albo Tysonem (w tych dniach nasze małżonki zamieniają się w tych groźnych gości) i tak nie macie szans. Panowie! Odpuśćcie i spiszcie się dobrze, żeby któryś z Was nie znalazł buraka pod choinką...

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska