Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moim zdaniem: Imagine

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
Proszę jak to się dzieje, kiedy zabraknie mistrzów. Po zakończeniu kariery przez Adama Małysza nie ma nikogo, kto mógłby systematycznie zajmować lokaty w czołówce.

Konkursy skoków znów zaczęły interesować tylko tych, których narciarstwo pasjonuje od zawsze, a nie tylko wtedy, kiedy wszystkich ogarnie szał. Wprawdzie telewizja próbuje jakoś zachęcić, by ludność siadała przed ekranami, coś tam podgrzewa, podkręca, ale wiadomo, że to na nic. Niewielu, poza koneserami, ma ochotę oglądać nudne w sumie skoki, kiedy Polacy lądują w najlepszym razie pod koniec drugiej dziesiątki.

A Fomuła 1? Owszem, zanim pojawił się Robert Kubica miała swoje grono wyznawców. Dopiero jednak sukcesy naszego rodaka sprawiły, że zainteresowali się nią nawet ci, dla których oglądanie jeżdżących w kółko bolidów wydawało się zajęciem cokolwiek dziwnym. O ile Formuła jest sportem elitarnym i nie możemy strasznie kwękać, że nie ma tam kolejnego Polaka, o tyle skakanie na nartach nie powinno nam nastręczać trudności. Mamy piękne góry, jak mówią działacze, uzdolnioną młodzież, a tu ciągle kicha. Z przerwą, kiedy królował Małysz, oczywiście. Najbardziej rozśmieszył mnie ostatnio prezes związku, który stwierdził, że nasz najzdolniejszy i nominowany na następcę mistrza, Kamil Stoch, musi sobie dwa tygodnie odpocząć od Pucharu Świata i złapać formę. Jak łapać skoro jeszcze nie zdążył jej zgubić? Czemu po przygotowaniach i turniejach letnich zaczęliśmy tak słabo? O tym już prezes nie powiedział. Jeszcze bardziej uśmiałem się, kiedy jakiś komentator stwierdził, że 17. miejsce najlepszego Polaka w konkursie na olimpijskiej skoczni w Soczi daje jakąś nadzieję. Ciekaw jestem, na co? Na 15. lokatę?

Nasza ekstraklasa piłkarska zakończyła rozgrywki. Może marudzę, ale byłem strasznie zły na Legię, że tak łatwo dała się ograć Śląskowi. Mogła mieć spokojnie siedem punktów przewagi, a tak zostało jedynie cztery i wiosną różnie może być. Ale tak to już jest z kibicami. Najpierw marzą o tym, by ich ulubieńcy prowadzili, potem żeby mieli trochę więcej punktów niż rywale, a jak już jest ich sporo, to jeszcze więcej. Podobnie w czasie meczu. Najpierw się marzy o golu dla swoich. Jak padnie, to o drugim. Kiedy jest już 2:0, okazuje się, że trójeczka jest ładniejszą liczbą i tak dalej. Cóż, te typy tak mają... A jeśli chodzi o mecz we Wrocławiu, to muszę przyznać obiektywnie, że Śląsk był lepszy i wygrał zasłużenie.

Zadzwonił do mnie Czytelnik, który wiedząc co w okresie świątecznym wywołuje u mnie wysypkę powiedział, że już 1 grudnia słyszał w radiu piosenkę ,,Last Christmas", a w telewizorze oglądał niespodziewanie film ,,Kevin sam w domu", choć do świąt jeszcze kawałek. Pocieszyłem go, że ,,Last Chrismas" po raz pierwszy usłyszałem już w połowie listopada, a Kevina, tym razem w Nowym Jorku, ta sama telewizja zaserwowała dla niepoznaki w ubiegłą niedzielę.

Teraz o prawdziwym twórcy. W sobotę minęła 32. rocznica śmierci Johna Lennona. To był, ktoś niepowtarzalny, wspaniały i wielki. Jego utwory idą ze mną przez całe życie. Młodym, dla których John jest kimś z innej epoki radzę, wejdźcie do sieci i posłuchajcie ,,Imagine".

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska