Dwa tygodnie temu ,,jakiś kretyn’’ rozwalił mu szybkę w okienku sprzedażowym. Cztery tygodnie temu - boczną. Co miesiąc są jakieś straty. Zawsze po weekendach. - Do tego dochodzą rozwalone śmieci, przewrócone śmietniki. Wszystko pod okiem kamery. Jak to możliwe? - pyta. Czarne oko monitoringu wisi tuż nad jego kioskiem (przy dawnej restauracji Słowiańskiej). Musiało to wszystko widzieć. - No, chyba że nie działało... - podpowiada Wiliński.
Nie działało.
Przekonał się o tym także Stanisław Sitkowski. 26 lipca na ul. Warszawskiej, tuż przy naszej redakcji, potrącił go bus. By namierzyć sprawcę, który uciekł, postanowił postarać się o zapis monitoringu. Chodziło mu o kamerę z ul. Sikorskiego, przy magistracie (stamtąd jechał bus drogowego pirata). - W komendzie policji powiedzieli mi, że nie ma szans, bo przy Urzędzie Miasta nie działa im kamera. Możliwe to? - dopytywał w ,,GL’’.
Możliwe.
Porządku w mieście od dziewięciu lat pilnuje 15 kamer. Kosztowały 1 mln zł. Są rozstawione tak, że widzą niemal całe śródmieście oraz okolice magistratu i urzędu wojewódzkiego. Każda ma 12 ustawień, czyli z automatu oglądają 144 miejsca z przybliżeniem do 500 m. Obraz jest przesyłany do komendy policji przy ul. Wyszyńskiego. Tam operatorzy całą dobę śledzą widoki z kamer i wysyłają patrol, jeśli trzeba. Tyle teoria.
Bo co jeśli nie ma obrazu?
Które kamery nie działają? Co na to właściciel - miasto? Co na to operator - policja? Czytaj w środowym wydaniu ,,GL''
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?