Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mordercom małej Sandry grozi dożywocie

Piotr Jędzura 0 68 324 88 13 [email protected]
Stach i Magdalena oskarżeni o zamordowanie dziecka pozostaną w aresztach, tak dziś zadecydował sąd. Obrońcy wnieśli o przesłuchanie biegłych psychiatrów.

Przed zielonogórskim sądem zakończyła się kolejna rozprawa w sprawie morderstwa dziecka w Przewozie.

W ławie oskarżonych zasiadł Stach razem z Magdaleną. Sędzia prowadząca rozprawę odczytała listę obecności świadków. Po pouczeniu o obowiązku mówienia prawdy zaczęły się przesłuchania.

Opowiadała spontanicznie

Pierwszy zeznawał prokurator ze Świebodzina. Sąd wezwał go, ponieważ Magdalena powiedziała, że przyznanie się do mordu na dziecku zostało na niej wymuszone. Prokurator opowiadał o śladach na rękach kobiety. Podczas przesłuchania, zaraz po zatrzymaniu przyznała, że to Stach próbował ją zgwałcić. Stąd zasinienia na przedramionach.

Przesłuchanie odbywało się w komendzie policji w Zielonej Górze. Prokurator twierdził, że nie zmusił Magdaleny do zeznań. Wskazywał, że sama spontanicznie opowiadała o tym, co wydarzyło się w kuźni w Przewozie. Jej wypowiedzi były suche, nienacechowane emocjami.

Spokojny był

Kolejni wzywani świadkowie opisywali Stacha jako osobę spokojną. - Nawet jak wypił, to był grzecznym, brał wszystko za żart. - opowiadał jeden z jego kolegów.
Mówił też, że czasem oskarżony przebierał się w damskie ubrania. - Chodził i zadzierał sukienkę - wspominał świadek. Stach miał robić to najczęściej dla zabawy podczas imprez, które odbywały się we wsi.

Nie widywano go z dziećmi. Z relacji świadków wynika, że nie utrzymywał też kontaktu z własnymi dziećmi, mieszkającymi w Sulechowie po rozwodzie Stacha z ich matką. Nikt nie wskazał na jakiekolwiek agresywne zachowania oskarżonego wobec dzieci.

Często pili

Świadkowie podkreślali, że Stach i Magdalena często zaglądali do kieliszka. Jeden z nich widywał oskarżoną chodzącĄ do domu Stacha. Mieszkał w starej kuźnia w Przewozie przerobionej na mieszkanie. - Szła do niego dwoma drogami, po wale nad rzeką i przez wieś - mówił. Czasami przychodziła do niego z dwojgiem dzieci.

Alkohol i fatalne warunki mieszkaniowe były przyczyną ograniczenia Magdalenie i jej konkubentowi władzy rodzicielskiej (po oskarżeniu kobieta została już całkowicie pozbawiona tych praw). Sprawa trafiła do sądu po sygnałach z Ośrodka Pomocy Społecznej. Mimo tego miała być dobrą matką. Przedszkolanka widziała się z nią dwa razy. Pijana nie była. - Raz trzęsły się jej ręce, ale woni alkoholu nie czułam - powiedziała przed sądem.

Za to pedagog szkolna wdziała Magdalenę pijaną. To było wtedy, kiedy poszła do niej do domu, żeby ustalić, dlaczego nie posłała dziecka do przedszkola.
Synek nie narzekał jednak na mamę ani w przedszkolu, ani poza nim.

Kurator sądowy, który nadzorował rodzinę po ograniczeniu praw rodzicielskich, dwa razy pojechał do domu Magdaleny. Nie zastał oskarżonej. Z wywiadu przeprowadzonego wśród sąsiadów wynikało jednak, że Magdalena nie robiła dzieciom krzywdy. Nie było żadnych niepokojących sygnałów.

Zostają w areszcie

Obrona wniosła o przesłuchanie biegłych psychiatrów wydających ostateczne opinie na temat oskarżonych. Odbędzie się to na kolejnej rozprawie 7 stycznia przyszłego roku.
W specjalnym pokoju z lustrem weneckim sąd wysłucha również Kacperka, synka Magdaleny.

Obrońcy wnioskowali o przekazanie oskarżonych pod dozór policji. Podkreślali, że wszyscy świadkowie zostali już przesłuchani i nie zachodzi obawa matactwa.

Innego zdania był prokurator Krzysztof Pieniek szef wydziału śledztw świebodzińskiej prokuratury rejonowej. - Z uwagi na surową karę jaka grozi oskarżonym i obawę matactwa wnioskuję o przedłużenie tymczasowego aresztu - mówił.

Po naradzie sąd przedłużył tymczasowy areszt Stacha i Magdaleny na kolejne trzy miesiące. Decyzję uzasadniał między innymi wysokim prawdopodobieństwem dopuszczenia się przez nich zbrodni. Sędzia uznała też, że bedąc na wolności mogą oni utrudniać przebiega sprawy.

Przypomnijmy. Do mordu doszło w Przewozie 27 marca. Sandra został uderzona kołkiem i wrzucona do szamba na posesji Stacha. Tam dziecko utopiło się.

Oskarżeni podczas wizji lokalnej w miejscu mordu, ze szczegółami pokazywali jak wrzucali Sandrę do szamba. Przyznali się wtedy do zabójstwa.

Za czyn którego się dopuścili grozi im kara dożywotniego więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska