Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na gorzowskiej porodówce rodzimy prawie bez bólu

Tatiana Mikułko
Malutki Jaś to teraz oczko w głowie Pauliny Furgal. Ciocia, Kamila Kozłowska też jest zachwycona swoim siostrzeńcem. Przyjechała ze Szczecina, by odwiedzić świeżo upieczoną mamę i jej synka.
Malutki Jaś to teraz oczko w głowie Pauliny Furgal. Ciocia, Kamila Kozłowska też jest zachwycona swoim siostrzeńcem. Przyjechała ze Szczecina, by odwiedzić świeżo upieczoną mamę i jej synka. Fot. Kazimierz Ligocki
Na gorzowskiej porodówce można rodzić ze znieczuleniem zewnątrzoponowym. Do tej pory było to możliwe tylko w szpitalu w Sulechowie. - Dobrze, że mamy teraz wybór - mówi Paulina Furgal, mama Jasia.

Pani Paulina urodziła synka w poniedziałek wieczorem. Poród był długi i ciężki. Gorzowianka w czasie ciąży naczytała się wiele pozytywnych opinii na temat rodzenia ze znieczuleniem i była zdecydowana, żeby z niego skorzystać. Niestety, nie udało się, bo przyszła mama nie miała konsultacji w poradni bólowej.

- Kobieta, która chce rodzić ze znieczuleniem zewnątrzoponowym powinna spełnić dwa wymagania: szkoła rodzenia i spotkanie z anestezjologami w poradni leczenia bólu. Chodzi o to, by wykluczyć przeciwwskazania, poinformować pacjentkę o zaletach i ewentualnych powikłaniach po znieczuleniu, a także nauczyć ją odpowiedniego oddychania i wykorzystywania poszczególnych partii mięśni podczas akcji porodowej - tłumaczy ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego dr Mariusz Brych.

Zalety znieczulenia są nieocenione. Polecane jest zwłaszcza tym paniom, które cierpią na tokofobię, czyli paniczny lęk przed bólem.- Po podaniu znieczulenia pacjentka odczuwa skurcze, ale niekoniecznie boleśnie. Niektóre panie chodzą ze znieczuleniem, inne muszą leżeć, bo nie czują nóg. Reakcja organizmu na znieczulenie jest sprawą indywidualną - tłumaczy dr Brych. I wspomina ostatnią pacjentkę, która choć była zakwalifikowana do leczenia ze znieczuleniem, zrezygnowała z niego, bo w jej odczuciu skurcze nie były tak bolesne.

Mamy mają obawy przed znieczuleniem, bo boją się, że zadziała na dziecko. To mit. Podanie leku w okolicę krzyżowo-lędźwiową nie ma wpływu na malucha. Podczas wkucia i założenia cewnika na sali obecny jest anestezjolog, który czuwa nad bezpieczeństwem rodzącej. Dawki powtarzane są co ok. półtorej godziny. Po dwóch godzinach od zakończenia porodu cewnik jest wyjmowany, a mama może normalnie funkcjonować.

Przeciwwskazaniem do rodzenia ze znieczuleniem są np. schorzenia ogólnoukładowe związane ze spadkami ciśnienia, zaburzenia krzepnięcia krwi, stany zapalne skóry, grzybica w miejscu wkłucia. Dlatego konieczna jest wcześniejsza konsultacja z lekarzem anestezjologiem, który kwalifikuje do podania znieczulenia. Przyszła mama powinna się też liczyć z ewentualnymi powikłaniami, np. bólem głowy. Samo podanie znieczulenia nic nie boli - tyle co założenie wenflonu.

- Znieczulenie może jednak wydłużyć akcję porodową, a sam poród może zakończyć się użyciem kleszczy lub próżnociągu. Dlatego tak istotna jest obecność przyszłej mamy na zajęciach szkoły rodzenia. Musi ona nauczyć się przeć "na sucho", tak by nie czując bólu, pomogła nam wydać dziecko na świat - tłumaczy ordynator.

Pani Paulina po doświadczeniu pierwszego porodu przy drugim na pewno poprosi o znieczulenie. - Dopełnię wszelkich formalności. Dlaczego nie skorzystać z czegoś, co zostało wymyślone, by ulżyć kobietom? - pyta. Jej siostra Kamila Kozłowska ma już dwójkę dzieci, 11-letnią Klaudię i 2,5-letnia Julkę. Córeczki urodziła ekspresowo, a do znieczulenia podchodzi sceptycznie.

Rodzenie ze znieczuleniem zewnątrzoponowym nie jest w Polsce refundowane. W szpitalu Gorzowie nie pobiera się jednak od rodzących żadnych opłat za podanie leku. - Chcieliśmy poprawić komfort kobiet, które wybierają naszą porodówkę. Wyjść im naprzeciw - wyjaśnia dr Brych.
Na Zachodzie 80 proc. porodów odbywa się w znieczuleniu. W Polsce to pojedyncze przypadki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska