Saints Row

Produkcja, która w naszej redakcji wzbudziła mieszane uczucia. Jeśli bowiem jesteście fanami serii i oczekiwaliście czegoś w stylu poprzednich odsłon, to zdecydowanie się rozczarujecie. Z kolei osoby, które dotychczas nie przepadały specjalnie za marką lub podejdą do tego tytułu jako do czegoś zupełnie odrębnego, mogą się podczas gry nieźle bawić. Mamy tu bowiem sympatycznych bohaterów, sporo zadań i elementów customizacji, a do tego całkiem ciekawą, choć niespecjalnie nowatorską fabułę. Tak więc produkcja raczej udana i dająca przyjemność z zabawy, o ile nie liczy się na kontynuację oryginalnej serii.

Sniper Elite 5

Dla niektórych Sniper Elite 5 był jedną z najważniejszych premier 2022 roku, wszak to kolejna odsłona kultowej serii. Czy produkcja jest zła? Nie, to całkiem solidny kawałek kodu, w który przyjemnie się gra. Można jednak rzec „ale to już było”, ponieważ zaserwowano nam po prostu kolejny raz to samo, jedynie z nowymi mapami i kolejnymi przygodami w ramach serii. Poza ty, nic się nie zmieniło, więc nie mamy także do czynienia z żadnym postępem, na który jednak gracze liczą, oczekując kolejnej części gry. W tym przypadku jednak nadzieje te zostały zawiedzione.

God of War: Ragnarok

Przypuszczalnie zaskoczyła was obecność God of War: Ragnarok na tej liście, ale spieszymy z wyjaśnieniem. Zgadzamy się bowiem, że jest to jedna z najlepszych gier minionego roku i wszystko jest tu naprawdę na wysokim poziomie, od oprawy graficznej, przez gamepla’y, aż po fabułę. Niemniej mamy tu podobny przypadek, co w kontekście Sniper Elite 5, czyli konkretnie można było mieć nadzieję, iż otrzymamy coś więcej, niż w przypadku poprzedniej odsłony serii.

Tym bardziej że mowa o tytule na wyłączność, na który czekaliśmy cztery lata od premiery ostatniej części. Tak się jednak nie stało i choć to dobra, a przy tym warta polecenia gra, to nie zaoferowała nam nic ponad to, co już w ramach tej marki otrzymaliśmy ostatnim razem, jedynie trochę ładniejsze.

Horizon Forbidden West

Kolejny przykład wysokiej jakości gry, która nie ustrzegła się oczarowujących elementów. W tym przypadku jednak mowa degradacji w pewnych aspektach, ale przy tym rewolucji w innych. Gra bowiem w kwestii wizualnej absolutnie zachwyca, jest piękna, niezwykle dopracowana i można pokusić się o stwierdzenie, że żaden wcześniejszy tytuł nie pokazał tak możliwości nowych konsol PS5, jak właśnie Horizon Forbidden West. W czym więc problem?

Otóż Horizon Zero Dawn podbił serca fanów na całym świecie i stał się hitem z kilku powodów. Wygląd był jednym z nich, ale nie jedynym, ponieważ gra zaoferowała nam protagonistkę, z którą łatwo sympatyzować. Dodatkowo otrzymaliśmy innowacyjny świat, którego historię wraz z fabułą poznawało się z prawdziwą fascynacją. Tak więc to ciekawa, wciągająca i intrygująca fabularnie produkcja, której oprawa nie jest jedyną zaletą. Inaczej jest jednak w kontynuacji.

Horizon Forbidden West straciło z magii pierwowzoru i można odnieść wrażenie, że fabuła, postacie i narracja zostały nieco zlekceważone na rzecz „dopieszczenia” grafiki. Aloy nie przypomina zbytnio bohaterki, z która przeżywaliśmy przygody za pierwszym razem. Momentami jest wręcz irytująca i obsesyjna, a do tego lekceważąca w stosunku do innych postaci (zmieniła się też wizualnie i to na niekorzyść). Narracja wydaje się rozwleczona, a niektóre wątki dodane na siłę, aby ją wydłużyć. Do tego dialogi na takim poziomie, że można je przewinąć bez żalu. Szkoda, wielkie nadzieje na kontynuację znakomitej historii zostały zawiedzione.