Liczba napadów na sklepy w Zielonej Górze
Napad na sklep Żabka zdarzył się 4 kwietnia. Przed 23.00 do lokalu wszedł mężczyzna. Zastraszył ekspedientkę pistoletem lub przedmiotem go przypominającym. Po rabunku uciekł w nieznanym kierunku. Ze sprzedawczynią nie udało nam się skontaktować, ale rozmawialiśmy z właścicielem sklepu. - Pracownicy, która była wtedy w sklepie, nie ma teraz, ale nawet gdyby była, nie pozwoliłbym jej z wami rozmawiać. Ona ma o tym wydarzeniu zapominać, a nie je rozpamiętywać - powiedział. I odesłał nas do policji. Niestety, tam także nie powiedziano nic więcej, tłumacząc się dobrem śledztwa.
Wcześniej, 15 marca na placu Matejki doszło do podobnego napadu. Młody mężczyzna około 17.00 wszedł do sklepu, by kupić piwo. Gdy ekspedientka chciała wydać mu resztę, zaatakował ją gazem. - Bardzo się bałam - opowiadała nam ze łzami w oczach. - Robiłam wszystko, co można, aby udaremnić ten napad. Ale napastnik prysnął gazem po raz drugi. Dobrze, że miałam na sobie okulary, bo pewnie uszkodziłby mi oczy. Ten koszmar trwał dwie, może trzy minuty, ale dla mnie była to cała wieczność. Szarpałam się z napastnikiem. Chciał wyrwać kasetkę z pieniędzmi. Uszkodził mi dwa palce i połamał paznokcie. Zobaczyłam krew.
Tym kobietom zapewne bardzo trudno będzie pozbyć się traumatycznych wspomnień. A nie są jedyne, które doświadczyły takich wydarzeń. W ostatnich dwóch latach i pierwszych miesiącach tego roku w Zielonej Górze doszło do 13 napadów na sklepy. Od stycznia - już do trzech.
Sprawców udało się znaleźć tylko w pięciu przypadkach. W obu opisanych przez nas wciąż nie udało się zatrzymać winnych.
Czy 13 takich zdarzeń w podanym przez nas okresie to dużo? Zapytaliśmy o zdanie rzeczniczkę policji Małgorzatę Barską, która uspokajała: - W porównaniu z miastami o podobnej wielkości oraz po analizie przestępstw przeciwko mieniu, w ocenie komendy miejskiej policji nie jest to duża liczba zdarzeń.
Ale gdy patrzymy na liczbę napadów na sklepy, widać, że jest ich coraz więcej. Nie ulega, więc wątpliwości, że trzeba zwiększyć bezpieczeństwo. Ale jak to zrobić? - W zatrzymaniu sprawców pomagają najczęściej: jak najszybsze powiadomienie policji o zdarzeniu, co daje możliwość podjęcia natychmiastowych działań oraz zebrania śladów kryminalistycznych. Pomocne są również zapisy monitoringu - wylicza rzeczniczka policji.
Monitoring, ale ten miejski od dawna stanowi kość niezgody między miastem a policją. O nim, a także o bezpieczeństwie w mieście w świetle napadów na sklepy rozmawialiśmy z prezydentem Januszem Kubickim. - Trzeba zwrócić uwagę na to, że do tych napadów nie dochodzi jedynie na obrzeżach, a także w centrum miasta. A to już jest wstyd dla policji. Podobnie jak przypadki kradzieży już dwóch Bachusików. Monitoring na pewno by pomógł, ale co zrobić, kiedy policja go nie chce? Nie ma sensu go finansować, jeśli funkcjonariusze nie będą z niego korzystać - mówi prezydent. - A czego głównie boją się złodzieje? Tego, że ktoś ich rozpozna i złapie. Czuję się trochę oszukany przez policję w tej kwestii. Miało być więcej funkcjonariuszy na ulicach, mniej za biurkami, a tego nie widać.
Policja nie chciała komentować słów J. Kubickiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?