Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczka od mistrzów. Polska dwukrotnie przegrała z Brazylią 0:3

(mat, onet)
W dwóch spotkaniach Ligi Światowej z Brazylią nie ugraliśmy nawet seta. Najmocniejszą stroną biało-czerwonych byli... kibice.

POLSKA - BRAZYLIA 0:3 (23:25, 22:25, 10:25), 0:3 (19:25, 21:25, 20:25)

POLSKA - BRAZYLIA 0:3 (23:25, 22:25, 10:25), 0:3 (19:25, 21:25, 20:25)

POLSKA: Łomacz, Gromadowski (w niedzielę na zmiany), Nowakowski, Możdżonek , Bartman (w niedzielę na zmiany), Bąkiewicz , Ignaczak (libero) oraz na zmiany Kurek (w niedzielę w szóstce), Ruciak, Grzyb, Zatorski, Jarosz (w niedzielę w szóstce), Woicki
BRAZYLIA: Rezende, Rodrigo do Nascimento, Saatkamp, Rodrigo, Endres Murillo, Giba, Sergio oraz na zmiany Marlon Yared, Leandro Visotto

Mecze z mistrzami świata pokazały, jak wiele brakuje nam jeszcze do najlepszych. W nowej hali w Łodzi nie było emocji. Dwukrotnie, mimo wielkiego wsparcia fanów, schodziliśmy z parkietu pokonani po srogich batach.

Za dużo błędów

Początek sobotniego pojedynku był dla naszych bardzo udany. Szybko objęliśmy prowadzenie 5:2. Zespół Daniela Castellaniego utrzymywał przewagę. Było m.in. 14:10 i 18:15. Polscy siatkarze dominowali w ataku. Skutecznie grał Marcel Gromadowski, który w porównaniu z poprzednimi spotkaniami w LŚ zastąpił Jakuba Jarosza. Jednak im było bliżej końca seta, tym Brazylijczycy prezentowali się coraz lepiej.

Najpierw doprowadzili do wyrównania. Potem mieli przewagę 22:20. Po nieudanym serwisie i autowym ataku Murillo Endresa był remis. Jednak w końcówce goście okazali się znowu skuteczniejsi. Ostatni punkt zdobyli po asie serwisowym właśnie Murillo Endresa. W pierwszej partii rywale zdobyli dwanaście punktów po błędach Polaków. To była również główna przyczyna porażki gospodarzy w drugim secie. Jego przebieg był podobny do poprzedniego. Przy pierwszej przerwie technicznej przegrywaliśmy 6:8, ale następnie dzięki dobrym atakom, uzyskaliśmy przewagę 16:13 i 18:15. Nie potrafiliśmy jej utrzymać m.in. za sprawą niedokładnego przyjęcia. Brazylijczycy mocno zagrywali, a następnie ustawiali wysoki blok i punktowali naszych.

Po ataku Zbigniewa Bartmana przewaga gości zmalała do 21:20, ale w końcówce mistrzowie świata znowu okazali się lepsi. Trzecia partia przebiegła bez historii. Zaczęło się od błędu serwisowego Piotra Nowakowskiego, a następnie przy złym przyjęciu, przeciwnicy bezlitośnie karali biało-czerwonych, prowadząc m.in. 8:2 i 20:7.

- Na pewno woli i ambicji naszym nie zabrakło - stwierdził były trener reprezentacji Waldemar Wspaniały. - Walczyli na ile było ich stać. Popełniliśmy za dużo błędów. Brazylijczycy też ich się nie ustrzegli, ale oni od dwudziestego punktu praktycznie nie mylili się i to jest ta różnica między takimi zawodnikami jak Giba i Murillo z jednej strony, a naszą młodzieżą z drugiej

Powtórka z soboty

W niedzielę Gromadowskiego zastąpił Jarosz, a Bartmana Bartosz Kurek. W pierwszym secie goście objęli prowadzenie 2:1, ale wówczas na zagrywce pojawił się Grzegorz Łomacz. Po bloku i ataku kapitana naszej reprezentacji Michała Bąkiewicza wyszliśmy na prowadzenie 4:2. I choć wygrywaliśmy potem 7:4, to Brazylijczykom udało się jeszcze przed pierwsza przerwą techniczną wyrównać na 7:7.

Potem biało-czerwoni prowadzili jeszcze 10:8 i 11:10, ale wówczas zablokowany został Jarosz i rywale ponownie wyszli na prowadzenie 12:11, nie oddając go już do końca seta W drugiej partii od początku walka toczyła się punkt za punkt. Nasi zawodnicy odskoczyli dopiero na 6:4, by na pierwszą przerwę techniczną schodzić przy prowadzeniu 8:6. Potem było 14:11 i 15:12, ale kolejne cztery punkty to zdobycze Brazylii. Biało-czerwonym udało się wyjść jeszcze na prowadzenie 18:17, ale w tym momencie zaczęła się powtarzać sytuacja z sobotniego meczu, kiedy końcówki seta stawały się popisem przyjezdnych. Canarinhos odskoczyli na 22:19 i już nie oddali zwycięstwa.

Trzeciego set zaczął się dla nas wyśmienicie. Na zagrywce szalał Łomacz, zaś w bloku "czapował" Michał Ruciak. Prowadziliśmy 4:0. Rywale jednak poprawili grę w obronie i dogonili naszych. Po ataku Kurka wyszliśmy jeszcze na prowadzenie 7:6, jednak na pierwszą przerwę to Brazylijczycy schodzili z przewagą 8:7. Później kontrolowali sytuację i nie oddali już seta. Nie poskutkowało też wprowadzenie na boisko Bartmana i Gromadowskiego. W końcówce rywale spokojnie przypieczętowali podwójny sukces. Kolejne dwa spotkania LŚ rozegramy we Wrocławiu, przeciwnikiem będzie Wenezuela.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska