Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nawet silni pękają

Beata Igielska Dariusz Brożek
W minioną środę ochotnicy ze Skwierzyny pomagali ratować ofiary wypadku na ruchliwej krajowej trójce z Gorzowa na Poznań. Do takich akcji wyjeżdżają kilka razy w tygodniu.
W minioną środę ochotnicy ze Skwierzyny pomagali ratować ofiary wypadku na ruchliwej krajowej trójce z Gorzowa na Poznań. Do takich akcji wyjeżdżają kilka razy w tygodniu. fot. Archiwum OSP w Skwierzynie
- Potrzeba nam wsparcia psychologów! - apelują strażacy, którzy podczas akcji ratują ciężko rannych i wydobywają ludzkie zwłoki.

Michał Kowalewski, naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej w Skwierzynie, wciąż pamięta swoją reakcję sprzed 40 lat, gdy zobaczył zwęglone zwłoki kobiety. - Przez tydzień czułem ten swąd i miałem przed oczami szczątki. Trudno było się pozbierać. O pomocy psychologa wtedy nikt nie myślał. Dziś, choć czasy się zmieniły, wsparcia nadal nie ma - mówi. I dodaje, że często sam musi stawać się psychologiem dla młodszych kolegów, którzy nie mogą się pozbierać po dramatycznych akcjach.

Złe wizje wracają

Od początku roku ochotnicy z Lutola Suchego koło Trzciela już ponad 20 razy wyjeżdżali ratować ofiary wypadków na trasie E-30. Za każdym razem wyciągali z wraków rannych albo ciała kierowców i pasażerów. - Takie akcje wymagają odporności psychicznej. Nawet najtwardsi pękają, kiedy przyjdzie im wyciągać spalone zwłoki dziecka lub sąsiada. Powinniśmy mieć zapewnioną pomoc psychologa, jak policjanci czy żołnierze wracający z misji - mówi naczelnik OSP Dariusz Omeciński.

Czasem stres jest tak wielki, że strażacy odchodzą ze służby. - Po ostatniej akcji poszukiwania zwłok chłopca, jeden z kolegów zrezygnował. Nie wytrzymał psychicznie - mówi Dariusz Surma, dowódca grupy ratownictwa medycznego w Międzyrzeczu.

Zdaniem psychologów, nawet silni psychicznie ludzie po traumatycznych przeżyciach mogą sobie nie radzić. - Przy zespole stresu pourazowego wracają wizje i mogą pojawiać się zaburzenia emocjonalne oraz koszmary. Odstresowujące może być nawet opowiedzenie sobie w grupie o tym, co się widziało i przeżyło. Nic nie zastąpi jednak fachowej sesji ze specjalistą - mówi Grażyna Ring, psycholog wojskowy ze Skwierzyny.

Specjaliści aż ze stolicy

W praktyce na pomoc najczęściej liczyć mogą tylko zawodowi strażacy. Z wojskowym psychologiem współpracuje stale Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie. - Nasz psycholog jest dyspozycyjny i nawet jeździ z nami na akcje, po których wspiera nieraz rodziny ofiar czy świadków tragedii. Służy też pomocą ochotnikom z powiatu gorzowskiego - mówi rzecznik komendy Grzegorz Rojek.

Większość zawodowców musi jednak sprowadzać pomoc aż z Warszawy. - Grupa specjalistów działa przy Szkole Głównej Służby Pożarniczej. Są w stanie przyjechać nawet następnego dnia - mówi Stanisław Pruski, zastępca komendanta PSP w Zielonej Górze. Marzą mu się jednak na miejscu psycholodzy - wolontariusze, bo nie ma pieniędzy na zatrudnianie specjalistów, a czasem trzeba porozmawiać ze strażakiem od razu po akcji.

Sami sobie radzą

W Lubniewicach ochotnicy sami organizują sesje terapeutyczne. - Siadamy w kółku i rozmawiamy o tym, co się stało. To rozładowuje emocje - mówią Krystian Kosela, Norbert Jakiel i Paweł Morzyk. Strażak z innej gminy (nie chciał nazwiska w prasie) przyznaje, że czasem po ciężkich przeżyciach sięga po kieliszek. - Jak się człowiek napatrzy na śmierć, to musi się jakoś znieczulić. Rodzina nie zawsze pomoże i zrozumie - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska