Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie chcemy hal i smrodu

Aleksandra Gajewska-Ruc
Aleksandra Gajewska-Ruc
Mieszkańcy mają żal do gminy. - Nie liczą się z naszym zdaniem - mówią.
Mieszkańcy mają żal do gminy. - Nie liczą się z naszym zdaniem - mówią. Aleksandra Gajewska-Ruc
Wojciechówek: mieszkańcy są przeciwko powstaniu w ich wsi tzw. fermy rybnej.

Mieszkańcy niewielkiego Wojciechówka cenią sobie spokój i sielskość tego miejsca. - To nasza mała ojczyzna - mówią. Boją się, że już niedługo staną tu hale, w których „produkowane” będą ryby. - To nie jest miejsce na taki przemysł. Mamy tu działki, chcemy stawiać domy. Zamiast na las, mamy mieć widok na ogromną halę? I czuć smród ryb po otwarciu okna? - pytają.

Rybna kultura

Tzw. akwakultura to najszybciej rozwijający się na świecie sektor produkcji żywności. Polega na hodowli ryb w sztucznie stworzonych zbiornikach. W taki sposób produkowanych jest aż 20 proc. spożywanych w krajach europejskich ryb (na świecie to już blisko 50 proc.). - Mówimy o bardzo czystym i proekologicznym sposobie hodowli ryb, mocno wspieranym w UE i na świecie. Pozwala wyhodować zdrową żywność oszczędzając środowisko. Jest to działalność rolnicza, a hodowla to tylko 100 ton ryb rocznie, tak więc używanie przez protestujących określenia „przemysłowa” jest nieuzasadnione - wyjaśnia Paweł Zieliński z firmy Satton.

Mieszkańcy zaznaczają, że nie mają nic przeciwko takiej działalności, ale nie chcą jej w swojej miejscowości. - Jedna hala to może być początek do powstawania kolejnych. Inwestor ma tu aż 80 ha ziemi, kto wie, czy nie zechce zapełnić całego terenu wielkimi halami - mówi Piotr Sycz i pokazuje rozległe pola, ciągnące się z obu stron miejscowości. Jak podkreślają mieszkańcy, smrodu powinni się obawiać również międzyrzeczanie. - Tu wieją wiatry od zachodu, a do miasta w lini prostej jest niecałe dwa kilometry - zaznaczają.

Są warunki?

Firma, która zamierza postawić halę w Wojciechówku zapewnia, że żadnego smrodu, czy innych uciążliwości nie będzie. - Wszystko odbywa się w izolowanej hali bez jakiegokolwiek zapachu czy hałasu. 2-3 razy w miesiącu pojawiają się ciężarówki z dostawą karmy, tlenu, peletu do ogrzewania czy po odbiór odchodów - mówi Zieliński i dodaje, że podobne hodowle działają już w Polsce i nie sprawiają problemów.

Argumenty spółki najwyraźniej trafiły do władz miasta, bo uzyskała już poparcie gminy w postaci wydanych warunków zabudowy. - To nie do pomyślenia, że nikt nawet nie spytał nas o zdanie, a poinformowany zostałem tylko ja, resztę sąsiadów pominięto - mówi P. Sycz.

Mieszkańcy z pomocą prawnika zamierzają podważyć decyzję gminy. - W wydanych warunkach zabudowy jest wiele merytorycznych błędów. Przede wszystkim brak konsultacji społecznych, które powinny być przeprowadzone, poza tym nie uwzględniono w niej żadnej ekspertyzy popierającej argumenty inwestora, opinii biegłego, czy sanepidu - mówi adwokat Anna Bratkowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska